Marin Cilić: To nierealne, że mogę nazywać się mistrzem wielkoszlemowym

- To był dla nas obu najważniejszy mecz w życiu. Czułem, że mam wielką szansę. Przez cały turniej grałem wspaniale - mówił po zwycięstwie w finale US Open z Keiem Nishikorim Marin Cilić.

- To nierealne, że mogę nazywać się mistrzem wielkoszlemowym. Śniłem o tym przez całe życie. Od piątego seta meczu z Simonem (w IV rundzie - przyp. red.) aż do samego końca finału grałem niewiarygodny tenis. To wielkie osiągnięcie dla mnie, dla całego mojego zespołu i dla wszystkich ludzi, którzy byli ze mną i cały czas we mnie wierzyli. Czuję się, jakbym zdobył szczyt świata - mówił nowy mistrz US Open, Marin Cilić.
[ad=rectangle]
W poniedziałkowym finale Chorwat wygrał 6:3, 6:3, 6:3 z Keiem Nishikorim. - To był dla nas obu najważniejszy mecz w życiu. W przeszłości wiele razy przegrywałem z Keiem, ale zawsze były to wyrównane mecze. Tym razem jednak czułem, że mam wielką szansę, ale wiedziałem, że na korcie może się wiele wydarzyć. Gdy grasz, nie możesz kurczowo trzymać się taktyki. Owszem, jeśli twoja taktyka jest skuteczna, to bardzo dobrze, lecz trzeba być też otwartym na nowe rozwiązania. W tym meczu byłem skupiony na sobie i wykonałem dobrze to, co musiałem - ocenił tenisista z Bałkanów, dla którego było to trzecie zwycięstwo nad Japończykiem w ósmej konfrontacji.

25-letni rezydent Monte Carlo przyznał, że najtrudniejszym meczem w drodze po tytuł było spotkanie IV rundy z Gillesem Simonem, które wygrał w pięciu setach. - Simon grał świetnie i dodatkowo nie sprzyjały mi warunki, bo było bardzo wilgotno. Wiedziałem, że muszę wytrzymać to wszystko mentalnie. W czasie tego meczu nabrałem wielkiego przekonania do swoich umiejętności i od tego momentu grałem wspaniale do końca turnieju.

- Przede wszystkim grałem swój tenis przez cały turniej - kontynuował najlepszy chorwacki tenisista. - Ostatnie dziesięć setów, jakie rozegrałem, to było coś niesamowitego. Wszystko mi się udawało - począwszy od poruszania się po korcie, na wszystkich uderzeniach kończąc. Zagrałem wielkie mecze przeciw najlepszym tenisistom, z którymi miałem niekorzystne bilanse bezpośrednich spotkań. Mecz z Federerem, w którym świetnie returnowałem, był niesamowity, ale sądzę, że wszystkie moje mecze były świetne.

W finale US Open 2014 po raz pierwszy od Australian Open 2005 w finale nie zagrał ani jeden tenisista z triumwiratu Roger Federer - Rafael Nadal - Novak Djoković. - Rozumiem, że wielu chciałoby, aby w finale Wielkiego Szlema wystąpili ci tenisiści, bo oni przyciągają najwięcej kibiców i generują największe wpływy dla stacji telewizyjnych. Ale w tym roku swoje wielkie chwile mają tenisiści z drugiego szeregu i to może być impulsem dla reszty. Pozostali tenisiści mogą uwierzyć, że stać ich na takie triumfy - powiedział Čilić.

Chorwat jest drugim tenisistą - po Stanie Wawrince, mistrzu Australian Open - który w tym sezonie wygrał swój premierowy tytuł wielkoszlemowy. - Wygrywając Australian Open, Wawrinka otworzył drzwi dla innych, którzy zobaczyli, że można wygrywać z najlepszymi. Myślę, że w przyszłym sezonie konkurencja będzie jeszcze większa, a tenisiści z topu będą chcieli udowodnić, że są najlepsi. Dzięki temu tenis będzie się jeszcze bardziej rozwijał - stwierdził rezydent Monte Carlo.

Urodzony w Bośni i Hercegowinie Čilić został w drugim w historii chorwackim mistrzem wielkoszlemowym. Pierwszym był jego obecny trener, Goran Ivanisević, który w 2001 roku wygrał Wimbledon. - Pamiętam, gdy Goran wygrał Wimbledon. Byłem wtedy na letnim obozie. Cały kraj mu kibicował. Atmosfera była taka, jak podczas występów piłkarskiej reprezentacji w mistrzostwach świata. Gdy wygrał, kraj ogarnęła euforia - wspominał Čilić, dodając: - W pierwszej kolejności Goran sprawił, że stałem się mocniejszy psychicznie. Goran sam był wspaniałym tenisistą, znakomicie zna ten sport i to on sprawił, że stałem się lepszy. Spowodował też, że w naszym sztabie panuje wspaniała atmosfera.

{"id":"","title":""}

Źródło: Press Focus/x-news
- Na początku naszej współpracy Goran powiedział mi, że muszę grać agresywnie i że mierząc się z czołowymi tenisistami, nie mogę grać zbyt kunktatorsko i skupiać się na taktyce. Ne było to dla mnie łatwe, bo musiałem całkowicie zmienić swój sposób myślenia o tenisa. Zajęło to wiele czasu, jakieś pięć-sześć turniejów, ale uwierzyłem, że to dla mnie najlepsza droga. Poza tym, Goran znacznie poprawił mój serwis oraz wprowadził pewne zmiany w pozostałe uderzenia - wyjawił sekret swojej przemiany nowo kreowany mistrz wielkoszlemowy.

Na koniec Čilić z uśmiechem wyjawił, gdzie będzie świętował triumf w US Open. - Świętować będziemy na Manhattanie. Mam nadzieję, że nie będę miał kaca.

Komentarze (7)
avatar
stanzuk
9.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
I tak ma być.Snił, ale nie klepał w wywiadach przed każdym sezonem ,że jego celem jest wygranie szlema.No i wygrał,a nie odpadł w drugiej rundzie.