23-letni Jerzy Janowicz w poprzednim tygodniu zaliczył ćwierćfinał turnieju w Metz, a miesiąc wcześniej był w Winston-Salem o punkt od wygrania pierwszego turnieju rangi ATP World Tour w karierze. Nasz reprezentant opowiada m.in. o najlepszych momentach w jego karierze, przyjaciołach z kortów, ale również zdradza rąbek tajemnicy związanej z jego prywatnością.
- Miałem kilka miłych chwil. Wygrana z Maksem Mirnym w 2008 roku czy pierwsze zwycięstwo z zawodnikiem z Top 50 we Wrocławiu. Potem był to finał w Bercy i półfinał Wimbledonu w 2013 roku. Ulubione turnieje to Stockholm Open, Bercy [śmiech], Wimbledon i Indian Wells - wyznał Janowicz.
[ad=rectangle]
- Może to nie jest bolesny moment, ale źle wspominam mecz przeciwko Murrayowi podczas Wimbledonu 2013. Nie byłem wówczas zadowolony z mojej gry. Dodatkowo najlepiej nie będę wspominał porażki z Lukasem Rosolem, gdy zmarnowałem piłkę meczową - dodał najlepszy polski tenisista.
Zawód tenisisty łączy się z ciągłymi obowiązkami, zarówno tymi związanymi z grą, jak i pozakortowymi. Jerzy Janowicz pokazuje, że w wolnych chwilach nie odcina się od sportu i stara się śledzić poczynania naszych rodaków. - Najlepiej dogaduję się z siostrami Radwańskimi i polskimi deblistami - Fyrstenbergiem i Matkowskim. Wśród polskich sportowców imponują mi siatkarz Mateusz Mika i Robert Kubica, były kierowca Formuły 1.
Reprezentant Polski został również zapytany o to, jakie książki ostatnio przeczytał, jednak trudno w jego odpowiedzi odnaleźć jakikolwiek tytuł. - Nie czytam żadnych książek - kończy ze śmiechem.