Z rakiety Grigora Dimitrowa Andy Murray poniósł jedną z najbardziej bolesnych porażek w swojej karierze. W ubiegłorocznym Wimbledonie broniący wówczas tytułu Szkot został rozbity w ćwierćfinale przez Bułgara. W niedzielną noc w Melbourne reprezentant Wielkiej Brytanii zrewanżował się za tamtą porażkę, wygrywając 6:4, 6:7(5), 6:3, 7:5, tym samym ogrywając tenisistę z Chaskowa po raz piąty w siódmej konfrontacji.
[ad=rectangle]
Cały pojedynek obfitował w długie i efektowne wymiany, a obaj tenisiści prócz umiejętności tenisowych popisywali się także nieprzeciętną sprawnością i przygotowaniem fizycznym. Pierwszego seta wygrał Murray, choć Dimitrow rozpoczął go od breaka. W drugim lepszy okazał się Bułgar, mimo że przegrywał już 5:6 ze stratą przełamania.
O losach trzeciej partii zadecydowało jedno przełamanie, uzyskane przez rozstawionego z numerem szóstym Murraya w ósmym gemie. Za to w czwartej ton grze nadawał Dimitrow. 23-latek prowadził już 5:2 i miał setbola, którego nie wykorzystał, po czym jego tenis rozsypał się jak domek z kart. Murray wyrównał na 5:5, a w kolejnym gemie uzyskał breaka, co Dimitrow skwitował roztrzaskaniem rakiety. Szczęście tego dnia było Szkocie, a najlepiej zobrazował to meczbol, przy którym piłka po zagraniu dwukrotnego mistrza wielkoszlemowego po taśmie przetoczyła się na stronę bezradnego w tej sytuacji rywala.
- Myślę, że był to dobry mecz, który mógł się podobać kibicom. Było wiele ciekawych wymian. Grigor jest niesamowitym tenisistą. Na korcie jest wszędzie i dochodzi do zagrań, z którymi większość tenisistów nie poradziłaby sobie. Miałem w tym spotkaniu szczęście. Rozegraliśmy wiele wyrównanych gemów, ale w końcówce wszystko przeważyło się na moją korzyść - mówił Murray.
Brytyjczyk, który w niedzielę zapisał na swoim koncie dziesięć asów, siedem przełamań, 42 zagrania kończące i 35 niewymuszonych błędów, w ćwierćfinale zagra z Nickiem Kyrgiosem. - Nick rozgrywa niesamowity turniej. W przyszłości będzie z niego wielki tenisista. Ma wiele atutów, jest niebezpieczny i nieprzewidywalny. Aby wygrać, będę musiał zagrać świetny mecz - ocenił 27-latek z Dunblane.
Kyrgios stał się pierwszym australijskim ćwierćfinalistą imprezy w Melbourne od dziesięciu lat, gdy Lleyton Hewitt dotarł aż do finału, w którym przegrał z Maratem Safinem. Reprezentant gospodarzy miejsce w najlepszej "ósemce" Australian Open wywalczył w bardzo dramatycznych okolicznościach.
19-latek z Canberry przegrał dwa premierowe sety pojedynku z Andreasem Seppim, pogromcą Rogera Federera z III rundy, wygrał trzeciego, a w czwartym musiał bronić piłki meczowej. Oddalił zagrożenie wygrywającym serwisem, po czym okazał się lepszy w tie breaku. W piątym secie Australijczyk prowadził już 4:1, ale przegrał 12 kolejnych punktów. Ostatecznie jednak wprawił miejscowych kibiców w euforię, wygrywając 5:7, 4:6, 6:3, 7:6(5), 8:6.
- To coś szalonego, najlepsze uczucie, jakie kiedykolwiek doznałem. Wiedziałem, że będzie bardzo trudny mecz. Cały czas wierzyłem w siebie, nie zwątpiłem nawet wtedy, kiedy przegrałem dwa pierwsze sety - mówił Kyrgios, pierwszy nastolatek, który ma na koncie dwa ćwierćfinały turniejów wielkoszlemowych od 2001 roku, gdy tej sztuki dokonał Federer i zarazem pierwszy tenisista, który nie skończył 20 lat, a zagra w 1/4 finału Australian Open od 1990 roku i wyczynu Andrieja Czerkasowa.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 40 mln dolarów australijskich
niedziela, 25 stycznia
IV runda gry pojedynczej mężczyzn:
Andy Murray (Wielka Brytania, 6) - Grigor Dimitrow (Bułgaria, 10) 6:4, 6:7(5), 6:3, 7:5
Nick Kyrgios (Australia) - Andreas Seppi (Włochy) 5:7, 4:6, 6:3, 7:6(5), 8:6
[b]Program i wyniki turnieju mężczyzn
[/b]
Dobry mecz, podobał się...:)