W I rundzie turnieju ATP w Indian Wells Mardy Fish nie wykorzystał dwóch piłek meczowych i przegrał 4:6, 6:4, 6:7(3) z Ryanem Harrisonem. - Przez ostatnie 3,5 miesiąca trenowałem bardzo ciężko, aby być dobrze przygotowanym fizycznie. Wykonałem ogromną pracę - mówił 33-latek z Minnesoty.
[ad=rectangle]
Dla Amerykanina, który od wielu lat zmaga się z kłopotami z sercem, było to pierwszy singlowy mecz od sierpnia 2013 roku. - To dla mnie wielkie wydarzenie. Mam z tego kortu wspaniałe wspomnienia z 2008 roku, gdy grałem tu w finale. Powrót w to miejsce jest dla mnie czymś wspaniałym - powiedział.
Podczas czwartkowego pojedynku doszło do niecodziennej sytuacji. W siódmej piłce drugiego gema decydującego seta Fish ruszył do zagrania Harrisona, ale nie zdołał się zatrzymać przed siatką i... zawisł na niej. Wrócić do pionowej pozycji pomógł mu rywal, a obaj tenisiści po tym wydarzeniu wymienili uśmiechy i przyjazne gesty.
- Będąc w szatni, 30 proc. tenisistów biorących udział w turnieju widziałem na oczy po raz pierwszy. Obok mnie szafkę ma jakiś dzieciak, [Thanasi] Kokkinakis. Wiem, jak się nazywa tylko dlatego, bo słyszałem, jak go wywoływano - dodał z uśmiechem Fish.