Roland Garros: Marcin Matkowski i Nenad Zimonjić po trzysetowej walce przegrali z braćmi Bryanami

Marcin Matkowski i Nenad Zimonjić nie awansowali do półfinału wielkoszlemowego Rolanda Garrosa w deblu. W 1/4 finału polsko-serbski duet przegrał z braćmi Bobem i Mikiem Bryanami.

Nenad Zimonjić doskonale wie, jak smakuje mistrzostwo w Rolandzie Garrosie, bowiem święcił je u boku Daniela Nestora. W tym sezonie pragnął powtórzyć osiągnięcie sprzed pięciu lat, tworząc duet z Marcinem Matkowskim. Jednak w drodze po upragniony tytuł polsko-serbską parę czekało zadanie najtrudniejsze z możliwych - starcie z hegemonami debla, 16-krotnymi triumfatorami Wielkiego Szlema, w tym dwukrotnymi w Paryżu, Bobem i Mikiem Bryanami.
[ad=rectangle]
Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się perfekcyjnie dla Matkowskiego i Zimonjicia, którzy w gemie otwarcia przełamali podanie Boba. Po kilku chwilach z ich przewagi już niestety nic nie zostało, ponieważ podanie oddał nasz reprezentant.

Kolejne gemy przebiegały pod dyktando serwujących, ale w dziesiątym, przy prowadzeniu Bryanów 5:4, podanie znów zawiodło Matkowskiego. Polak został przełamany i premierowa odsłona padła łupem bliźniaków z Kalifornii.

W początkowej fazie drugiej partii emocji było jak na lekarstwo, ale tenisiści wynagrodzili to w końcówce. W dziesiątym gemie Bryanowie wywalczyli trzy piłki meczowe przy serwisie Zimonjicia. Wówczas Serb wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, przy wsparciu swojego partnera oddalił wszystkie szanse Amerykanów i obronił serwis.

O losach drugiej partii decydował tie break. W nim pierwsze skrzypce grał Matkowski, który genialnym returnem wygrał punkt przy podaniu rywali. Polak i Serb objęli prowadzenie 5-2, a przy 6-4 uzyskali dwa setbole. Przy pierwszym 34-latek ze Szczecina nie popisał się przy siatce, lecz przed drugim usłyszał głośne wywołanie swojego imienia z trybun. To zmotywowało go na tyle, że posłał cudowny bekhendowy return.

Chyba każdy sympatyk tenisa słyszał o określeniu "jedna piłka, która zmieniła mecz". Pojedynek Zimonjicia i Matkowskiego z Bryanami jak najbardziej potwierdził jego zasadność. W ósmym gemie przy stanie 40-30 dla Amerykanów Bob posłał świetny serwis. Sędzia liniowy wywołał aut, lecz belgradczyk pokazał, że piłka trafiła w linię. Gdy polsko-serbski duet spodziewał się powtórzenia akcji, arbiter główny, Cedric Mourier, przyznał punkt i gema Kalifornijczykom.

Matkowski nie mógł pogodzić się z decyzją rozjemcy. Długo i głośno protestował, za co otrzymał ostrzeżenie. Gdy wrócił do gry, był kłębkiem nerwów. Co więcej, Zimonjić również zgubił rytm i polsko-serbska para została przełamana "na sucho".

Bracia Bryanowie wyszli na prowadzenie 5:4, a po przerwie łatwo zakończyli spotkanie, wygrywając własne podanie bez straty punktu, tym stawiając kropkę nad "i" na swoim dziewiątym w karierach awansie do 1/2 finału Rolanda Garrosa i łącznie 38. w turniejach wielkoszlemowych.

Półfinałowymi przeciwnikami rozstawionych z numerem pierwszym braci Bryanów będą tegoroczni deblowi mistrzowie Australian Open, Simone Bolelli i Fabio Fognini. Oznaczeni "szóstką" Włosi w 1/4 finału wygrali 6:2, 5:7, 6:2 z parą Radu Albot / Lukas Rosol.

Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w deblu mężczyzn 1,984 mln euro
wtorek, 2 czerwca

ćwierćfinał gry podwójnej:

Bob Bryan (USA, 1) / Mike Bryan (USA, 1) - Marcin Matkowski (Polska, 7) / Nenad Zimonjic (Serbia, 7) 6:4, 6:7(5), 6:4

Źródło artykułu: