Petra Kvitova po raz drugi przystępowała do turnieju na kortach przy Church Road jako broniąca tytułu i ponownie nie udała jej się próba dwóch triumfów z rzędu. - Nie sądzę aby fakt, że broniłam tytułu miał jakikolwiek wpływ na mecz. Bardziej zaważyło to, że Jelena rozegrała naprawdę dobry mecz. Wyglądało to trochę jak mój zeszłoroczny pojedynek z Venus Williams, kiedy to w dwóch pierwszych setach byłam wyraźnie gorsza, a to ja wygrałam. Teraz role się odwróciły. Przypomnijmy, rok temu, również w meczu III rundy rozgrywanym na korcie centralnym Czeszka pokonała Venus Williams 5:7, 7:6(2), 7:5.
[ad=rectangle]
Jednak sobotni pojedynek z Jeleną Janković wciąż pozostaje dla Kvitovej zagadką. - Nie jestem pewna co się stało. Prowadziłam w drugiej partii i nagle poczułam, że ona gra coraz lepiej i bardziej agresywnie. A ja nie potrafiłam na to odpowiedzieć. Serwis nie działał tak jak chciałam, wcale mi nie pomógł, miałam problemy z każdym uderzeniem jakie zagrywałam - powiedziała druga rakieta świata.
- Ta porażka boli. Nie będzie łatwo przejść dalej. Na pewno zajmie mi to kilka dni, jeśli nie kilka tygodni. Ale tak to jest. To tenis, a ja jestem tylko człowiekiem. Nie jestem robotem ale oczekiwałam tutaj lepszego wyniku - przyznała 25-latka z Bilovca.
Przegrana w III rundzie powoduje, że po Wimbledonie Kvitová straci pozycję wiceliderki rankingu WTA, a jeśli Karolina Woźniacka dojdzie w Londynie co najmniej do ćwierćfinału, Czeszka wypadnie z czołowej "3" tej klasyfikacji.
Radwańska w 1/8 Wimbledonu. "Widać Agnieszkę waleczną"