Jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznego turnieju organizatorzy zdecydowali się przesunąć finał z godziny 12:00 na 10:00 w nadziei, że pozwoli to tenisistkom uniknąć upału. Tym razem żar był jednak na tyle dokuczliwy, że chyba tylko wczesny poranek byłby naprawdę dogodną porą dnia dla finalistek. Nad trybunami rozstawiono liczne parasole chroniące przed temperaturą (35,9 stopnia w cieniu!) publiczność, ale dla zawodniczek nie była to oczywiście żadna pomoc - one grały przez ponad dwie i pół godziny w pełnym słońcu.
[ad=rectangle]
Pierwszy set starcia Kristíny Kučovej (WTA 118) z Giulią Gatto-Monticone (WTA 266) pełen był długich gemów i ostatecznie zakończył się sukcesem Włoszki. Druga partia była już zdecydowanie bardziej jednostronna i toczyła się pod dyktando turniejowej "jedynki", czyli Słowaczki. Kučová wykorzystywała bezlitośnie wszystkie błędy Gatto-Monticone i triumfowała szybko 6:1. Patrząc na grę Włoszki w ostatnich gemach tej części meczu widać było zrezygnowanie i zmęczenie, a gdy w trzecim secie rywalka od razu przełamała jej podanie, można było przypuszczać, że mecz skończy się prędko.
Tak się jednak nie stało - toruński finał był kolejnym dowodem na nieprzewidywalność damskiego tenisa. Gatto-Monticone zdołała się pozbierać, doprowadziła do wyrównania, a przy stanie 3:3 była blisko tego, by sama wyjść na prowadzenie po przełamaniu serwisu Kučovej. Słowaczka wytrzymała jednak trudną sytuację i od tej pory znowu kontrolowała sytuację. Ostatni gem to już walka Włoszki nie tyle z rywalką, co ze zmęczeniem - Gatto-Monticone między wymianami musiała się nawet opierać o ogrodzenie i wyraźnie miała dość upału. Nie dziwi więc, że końcowe piłki oddała jedną po drugiej bez większego oporu.
Wygrana Kučovej jest zasłużona - Słowaczka w przekroju całego turnieju prezentowała się w Toruniu najlepiej. W finale górowała nad rywalką m.in. jeśli chodzi o serwis - Gatto-Monticone aż blisko dwadzieścia razy popełniła podwójny błąd serwisowy. - Grało mi się w Toruniu bardzo dobrze. Turniej jest udany. W finale było bardzo gorąco, grało się ciężko, ale udało się przez to przebrnąć. Dziękuję kibicom za przybycie i wspieranie mnie, dziękuję dyrektorce turnieju, turniejowej fizjoterapeutce, sędziom, kierowcom którzy wozili nas na korty. Pozdrawiam mojego narzeczonego i mojego psa, którzy oglądali ten finał - stwierdziła Kučová po angielsku rozbawiając widownię zwłaszcza słowami o ulubionym zwierzęciu.
Następnie zwyciężczyni przeszła na mieszany język polsko-słowacki, za co również dostała brawa od publiczności. Kurtuazji nie brakowało także w słowach Włoszki. - Chciałabym bardzo podziękować organizatorom, wszystkim sędziom, dzieciom do podawania piłek i oczywiście szczególnie mojej rywalce. Gratuluję jej wygranej w finale i mam nadzieję, że spotkamy się tu znowu w przyszłym roku - dodała Gatto-Maticone.
Nagrody wręczał finalistkom Michał Zaleski, prezydent Torunia. Włodarz miasta nie wątpi, że tradycja najstarszego kobiecego turnieju w Polsce będzie trwała nadal. -
Już po raz dwudziesty pierwszy odbyło się u nas święto kobiecego tenisa - turniej Bella Cup. Gratuluję finalistkom wspaniałej gry i dziękuję wszystkim zawodniczkom za udział. Firmie Bella dziękuję za wytrwałe sponsorowanie tego pięknego turnieju. Jestem przekonany, że w kolejnym roku znowu spotkamy się na tych kortach - powiedział Michał Zaleski.
Bella Cup 2015, Toruń (Polska)
ITF Women's Circuit, kort ziemny, pula nagród 25 tys. dolarów
GRA POJEDYNCZA
finał gry pojedynczej
niedziela, 5 lipca
Kristína Kučová (Słowacja, 1) - Giulia Gatto-Monticone (Włochy, 6) 4:6, 6:1, 6:4