Belinda Bencić płakała i kłóciła się z sędzią. "Czasem nie umiem się kontrolować"

Belinda Bencic w środę pokazała na korcie całą gamę emocji, kłócąc się z sędzią, rzucając rakietą, a nawet płacząc. Szwajcarka zdołała jednak wygrać spotkanie z Misaki Doi, broniąc po drodze aż trzy piłki meczowe z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Belinda Bencić przegrała pierwszego seta 5:7 z Misaki Doi, ale w drugiej odsłonie objęła prowadzenie 5:2 z przewagą dwóch przełamań. Szwajcarka szybko jednak straciła całą przewagę, nie wykorzystując po drodze aż ośmiu piłek setowych. W pewnym momencie 12. rozstawiona przegrywała 5:7, 5:6 i 0-40, ale w nieprawdopodobny sposób odwróciła losy meczu.

- W drugim secie prowadziłam już 5:2, ale później sytuacja na korcie zaczęła się zmieniać - powiedziała Bencić. -  Rozegrałyśmy bardzo długiego gema przy stanie 5:3, którego przegrałam. To mi z pewnością nie pomogło. A później ... zachowywałam się zbyt emocjonalnie. Cieszę się, że udało mi się odwrócić losy tego szalonego meczu.

Na korcie numer 11 nie ma możliwości sprawdzania śladu, więc obie tenisistki musiały zaufać sędziom. Bencić nie potrafiła zaakceptować wielu decyzji i zachowywała się bardzo emocjonalnie, rzucała rakietą, dyskutowała z sędzią, nie podając jej na koniec ręki, a nawet w pewnym momencie zebrało jej się na łzy.

- Byłam bardzo sfrustrowana. Każdy ma z pewnością słabsze dni, ale byłam wściekła na decyzje sędziów liniowych i sędziego prowadzącego to spotkanie. Wiem, że nie powinnam się tak zachowywać, ale czasem nie umiem się kontrolować. Muszę nad tym popracować, ale na pewno nie jestem jedyną osobą, która tak reaguje.

- Gdybym przegrała spotkanie, byłabym bardzo rozczarowana, że nie do końca poradziłam sobie pod względem mentalnym. Cieszę się, że w końcówce drugiego seta pokazałam siłę psychiczną i również dobrze rozpoczęłam trzecią partię. Nie pozwoliłam jej znów wrócić do meczu.

W III rundzie US Open 18-latka spotka się z Venus Williams, z którą jeszcze nigdy wcześniej nie wygrała.

Źródło artykułu: