W niedzielę Garbine Muguruza po raz trzeci z rzędu awansowała do ćwierćfinału Rolanda Garros. Hiszpanka jednak jeszcze nigdy w swojej karierze nie przebrnęła tej bariery - w 2014 roku lepsza od niej okazała się Maria Szarapowa, a sezon temu nie poradziła sobie z Lucie Safarovą.
- Nie lubię porównywać ze sobą edycji turniejów - powiedziała Muguruza. - Każde zawody są inne. Gdy staję na starcie nowej imprezy, zapominam o wszystkim, co wcześniej się wydarzyło czy o moim rezultacie z poprzedniego sezonu.
W niedzielę o godz. 11:00 czwarta rozstawiona wyszła na kort centralny wraz ze Swietłaną Kuzniecową, mistrzynią tego turnieju z 2009 roku.
Jeu set et match Garbine Muguruza #RG16 https://t.co/4NkqlNeTIg
— Roland Garros (@rolandgarros) 29 maja 2016
W początkowej fazie pierwszego seta obie tenisistki miały sporo szans, jednak nie potrafiły zamienić ich na przełamanie - Hiszpanka w sumie obroniła dwa break pointy, a Rosjanka pięć. Pierwszy zwrot nastąpił chwilę później, przy stanie 4:3 dla czwartej rozstawionej. Wówczas 22-latka posłała potężny kros bekhendowy, a jej rywalka nawet się nie ruszyła, co dało jej dwie okazje na przełamanie. Muguruza, która była bardziej agresywna, wykorzystała drugą z ważnych piłek, znów prezentując winnera po krosie. Po 46 minutach triumfowała 6:4.
Muguruza znakomicie rozpoczęła drugiego seta, bowiem objęła prowadzenie 3:1, a chwilę później miała okazję na podwójne przełamanie, ponieważ Kuzniecowa chybiła w prostej sytuacji, gdy miała niemal cały kort otwarty. Hiszpanka jednak zepsuła prostego smecza i zmarnowała break pointa, a w niedługim czasie Rosjanka wróciła do pojedynku i zrównała się z nią na 4:4. Słabszy okres w grze 22-latki nie trwał zbyt długo, ponieważ znakomicie minęła swoją o osiem lat starszą przeciwniczkę i krzyknęła głośne "Vamos", a sędzia wywołała rezultat 5:4 na jej korzyść. Kilka chwil później, gdy Muguruza stała na linii końcowej z piłką w ręku, przeżywała istne męczarnie. Dopiero po wykorzystaniu piątego meczbola na jej twarzy pojawiła się ulga i uśmiech.
W swoich wcześniejszych startach w turniejach wielkoszlemowych Shelby Rogers nigdy nie zdołała pokonać bariery III rundy, do której i tak doszła tylko jeden raz. W tegorocznej edycji Rolanda Garrosa Amerykanka znacznie poprawiła swój życiowy rezultat, awansując w piątek do IV rundy, a już w niedzielę do premierowego ćwierćfinału. 23-latka mierzyła się z Iriną-Camelią Begu, rozstawioną z numerem 25.
"I always dreamed it would happen but I'm not sure I thought it could." Well @Shelby_Rogers_ , it's happening! #RG16 https://t.co/0eZ2l2LrCu
— Roland Garros (@rolandgarros) 29 maja 2016
Rumunka również celowała w swój pierwszy ćwierćfinał wielkoszlemowy - w niedzielę dopiero po raz drugi w karierze miała okazję rywalizować o ten etap.
W pierwszej odsłonie lepsza była Rogers, która nie musiała bronić ani jednego break pointa i pewnie triumfowała 6:3. Wydawało się, że w drugiej partii nastąpi zupełnie nowe otwarcie, ponieważ to Begu objęła prowadzenie 2:0. Amerykanka jednak znów doszła do głosu i odskoczyła na 4:2. Po godzinie i 21 minutach 23-latka triumfowała 6:3, 6:4.
Muguruza i Rogers jeszcze nigdy wcześniej nie rywalizowały ze sobą w profesjonalnych rozgrywkach. Hiszpanka będzie walczyła o drugi w swojej karierze półfinał turnieju wielkoszlemowego, a pierwszy na paryskich kortach. Amerykanka natomiast z rundy na rundę ustanawia swoją życiówkę.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu kobiet 12,032 mln euro
niedziela, 29 maja
IV runda gry pojedynczej:
Garbine Muguruza (Hiszpania, 4) - Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 13) 6:3, 6:4
Shelby Rogers (USA) - Irina Begu (Rumunia, 25) 6:3, 6:4
Program i wyniki turnieju kobiet
ZOBACZ WIDEO Konarski: rezerwowi bohaterami? Ciężko się nie zgodzić
{"id":"","title":""}