Nie żyje triumfatorka Rolanda Garrosa 1927. Zmarła w wieku 106 lat

Bobbie Heine Miller, która w 1927 roku wygrała międzynarodowe mistrzostwa Francji w grze podwójnej, zmarła 31 lipca 2016 roku w Canberze.

Bobbie Heine Miller przyszła na świat 5 grudnia 1909 roku w Natalu, późniejszej prowincji Republiki Południowej Afryki. Jej ojciec był tyczkarzem, natomiast brat został krykiecistą. Heine zaczęła grać w tenisa w czasach szkolnych i w wieku zaledwie 15 lat wygrała mistrzostwa Natalu.

- Otrzymałam w prezencie od przyjaciela zabawkową rakietę i po prostu zaczęłam odbijać piłki od ściany. Tak to się wszystko zaczęło - mówiła w wywiadzie dla ABC News na początku tego roku.

W 1927 roku Heine po raz pierwszy przyjechała do Europy. Miała wtedy 17 lat, ale w parze ze swoją rodaczką Irene Bowder Peacock wygrała międzynarodowe mistrzostwa Francji (w singlu doszła do półfinału) oraz osiągnęła deblowy finał Wimbledonu. Dwa lata później zagrała na najsłynniejszych trawnikach świata w ćwierćfinale singla i półfinale miksta.

Heine poślubiła w 1931 roku Harry'ego Mullera, który podczas II Wojny Światowej służył na froncie w Północnej Afryce. Pod koniec działań zbrojnych zmarł jednak w wyniku nieudanej operacji usunięcia migdałków. W 1947 roku Heine Miller chciała wziąć udział w Wimbledonie, ale jej samolot rozbił się w Egipcie. Zniszczeniu uległ cały sprzęt tenisowy, co przyśpieszyło jej decyzję o zakończeniu sportowej kariery.

W 1978 roku Heine Miller wyjechała do Australii, gdzie zmarła 31 lipca 2016 roku w wieku 106 lat. Doczekała się narodzin dwójki dzieci, szóstki wnuków i 13 prawnuków.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": ceremonia otwarcia w rytmach samby i z futbolem w tle (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (2)
avatar
Marlowe
5.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zniszczeniu uległ cały sprzęt tenisowy, co oznaczało koniec jej sportowej kariery"
Brak tenisowej rakiety nie zadecydował o końcu kariery. Powody były inne. 
avatar
Vivendi
5.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piękny życiorys, choć pełen cierni. RIP