Albert Montanes w tegorocznej edycji Pekao Szczecin Open został rozstawiony z numerem siódmym. W przeszłości bywał wyżej notowany, ale nigdy w tym polskim turnieju nie udało mu się wygrać. W poniedziałek zrobił pierwszy krok, by w końcu tego dokonać.
Na drodze Hiszpana stanął Paweł Ciaś, występujący w imprezie dzięki dzikiej karcie. Polak w poprzednim sezonie pokazał się w Szczecinie z bardzo dobrej strony. Ponownie pozostawił po sobie w singlu pozytywne wrażenie, choć tym razem nie udało mu się przejść I rundy.
Polak prowadził 6:3, 3:1, by ostatecznie przegrać w tie-breaku drugą partię i kolejnego seta do dwóch. - Na pewno w tie-breaku zabrakło mi trochę szczęścia i odwagi. Rywal zaczął trafiać pierwszym serwisem i było coraz trudniej. Nie mam przyjemności na co dzień grania z takimi zawodnikami, więc była to dla mnie nauka, jak zawsze. Wyciągnę wnioski z tego spotkania - przyznał polski tenisista. - W ważnych momentach nie można się bać ryzykować. Kiedy ja prowadzę albo jest po równo, czy uda się, czy nie - muszę to robić - wyjaśnił.
- Grałem solidnie, ale nie było tak, że szalałem, nie strzelałem z każdej piłki. Później Montanes zaczął lepiej trafiać, poprawił serwis i return. Doświadczenie było tu jego atutem, to było widać - powiedział Ciaś.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk propogatorką biegania w Racocie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Który moment był przełomowy? - Tie-break miał duże znaczenie, bo mogłem go rozstrzygnąć na swoją korzyść. Pierwszy gem trzeciego seta przegrany niefajnie (piłka po zagraniu rywala spadła po taśmie - przyp. red.) i tak wynik zaczął uciekać, nie grałem jak na początku - koncentracja, trochę zmęczenia - podkreślił.
Ciaś wystąpi jeszcze w grze podwójnej, a jego partnerem będzie Piotr Matuszewski. Para w turnieju gra z przepustką od organizatorów. Rywalami w I rundzie są oznaczeni numerem trzecim Colin Fleming i Mariusz Fyrstenberg.
Dla Ciasia będzie to wyjątkowa potyczka. - Mam przyjemność grywać z Mariuszem, nie na co dzień, ale zdarza się, że rzeczywiście razem trenujemy. W sumie to dość śmieszne, bo jak byłem małym chłopcem, to podawałem mu piłki, a teraz będziemy ze sobą rywalizować - przyznał zawodnik.
Faworytem w tym starciu będzie duet polsko-brytyjski, ale młodsi przeciwnicy zapowiadają walkę. - Cieszę się oczywiście, że dojdzie do takiego spotkania na korcie. Mam nadzieję, że teraz jednak nie będę podawać piłek Mariuszowi - zażartował Ciaś.
Pojedynek zaplanowany jest jako drugi od godz. 16:00 na korcie centralnym.
Dominika Pawlik ze Szczecina
Po drugie jak przegrywa w futuresach z rywalami 1600 'ATP to chyba nie chodzi o żadne doświadczenie..
Kwestia jak poważnie to wszystko traktuje...
Deblista z niego żaden i trochę szkoda Matuszewskiego, który w deblu się specjalizuje..
Jeśli Fryta i Brytol nie zrobią tanku to nie powinni mieć problemu.
Ale pamiętajmy, że takie rzeczy się zdarzają, Żuk/Matuszewski wygrali ITF w Sopocie dzięki pomocy kolegów. Czytaj całość