- To zaczęło się po 1989 roku, kiedy wielu trenerów wyjechało zagranicę - mówi dziennikowi L'Equipe. - Dzisiaj Republika Czeska jest jedynym krajem, który nie wykorzystuje swoich byłych tenisistów, jak to się dzieje na przykład na Francji. To tyczy się zarówno mężczyzn, jak i kobiet - zauważa.
- Gdzie są Mandlikova, Sukova albo Novotna - pyta retorycznie o mało związane dziś z ojczyzną byłe czołowe zawodniczki świata. - Jeśli się nic nie zmieni, nie zobaczycie mnie już jako kapitana czeskiej reprezentacji w rozgrywkach Davis Cup - ostrzega.
Francja ucieka Czechom
W czwartek w Ostrawie gospodarze podejmują w meczu pierwszej rundy Pucharu Davisa zespół Francji. - Ich nowy team jest naprawdę bardzo silny i to będzie interesujące zobaczyć jak sobie poradzi - mówi. - W każdym razie poważnym pytaniem jest, czy któryś z tych utalentowanych zawodników wygra kiedyś turniej wielkoszlemowy, tak jak stało się to w końcu udziałem Yannicka Noah - wbija szpilkę francuskiemu dziennikarzowi.
Czesi mają dziś w czołowej setce męskiego rankingu tylko trzech przedstawicieli. Bywało lepiej, chociażby w czasach leworęcznego Kordy, który wygrał w 1998 roku Australian Open a sześć lat wcześniej wystąpił w finale Roland Garros. - Ale ten czas leci! Tak, na takie zwycięstwo będziemy musieli poczekać jeszcze parę lat... - konstatuje były wicelider rankingu ATP.
Stepanek jak syn
Liderem czeskiej kadry jest Radek Stepanek. - Na początku sezonu osiągnął satysfakcjonującą formę. W wieku trzydziestu lat nadal się rozwija i może wejść na jeszcze wyższy poziom. Ale tylko dobry wynik w turnieju Wielkiego Szlema naprawdę go zmieni - komentuje Korda.
- Można powiedzieć, że Radek jest częścią mojej rodziny. Jest trochę jak mój syn. Nie podróżuję z nim, ale przygotowuję go do turniejów, a on regularnie trenuje na Florydzie. Poza tym jesteśmy codziennie w kontakcie. Rozmawiamy o taktyce na mecze, jego dziennym grafiku - mówi inny mieszkaniec znanej z palm słonecznej części Stanów Zjednoczonych.
Inny czołowy przedstawiciel czeskiego tenisa, Tomas Berdych, notowany jest na 22. miejscu listy światowej. - Berdych ma talent. Widzieliśmy na ostatnim Australian Open, kiedy w pierwszych dwóch setach przeciw Federerowi zademonstrował potencjał, który umożliwia mu pokonanie zawodnika takiego właśnie kalibru. Wtedy ostatecznie wygrał Federer - przypomina 40-letni dziś Korda. - [Berdychowi] brakuje zwycięstw w turniejach Wielkiego Szlema. To samo jest ze Stepankiem. Będzie im trudno przeciw Francuzom. Ale to będzie wielkie spotkanie, bardzo wciągające - zapowiada.
Czarna karta
W tym samym sezonie, w którym odniósł największy sukces w karierze został oskarżony o doping. Miał podobno pozytywny wynik testu na obecność nandrolonu, popularnego wtedy wśród sportowców anaboliku zwiększającego masę mięśni. Po rocznej dyskwalifikacji nie wrócił już na wysoki poziom. Do stosowania niedozwolonych środków nigdy nie przyznał.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie chcę mówić. Tylko moi prawnicy mi na to nie pozwolili. Zostawiło to we mnie głęboką ranę. Prawdopodobnie nigdy nie dowiem się, jakie było tło tej pozytywnej kontroli - mówi. - Ta sprawa nie pozwoliła mi wejść do Hall of Fame [galerii sław] tenisa, co było moim marzeniem. Ale to też pomogło mi zdać sobie sprawę z faktu, że tenis nie był najważniejszą rzeczą w moim życiu. Dlatego tak bardzo poświęcam się dzisiaj swojej rodzinie.
Córki golfistki, syn tenisista
Jessica, pociecha Kordy, dobrze zna się z córką Ivana Lendla, innej byłej gwiazdy czechosłowackiego tenisa. Dziewczyny wspólnie, i to całkiem nieźle, grają w golfa. O Jessice głośno zrobiło się, gdy w 2008 roku na 19. miejscu ukończyła wielkoszlemowy US Open. Miała wtedy 15 lat. - A ja podawałem jej kije! To było dla mnie fantastyczne doświadczenie uczestniczyć w jej sukcesie - wspomina dumny ojciec. - Siostra Nelly poszła w jej ślady i może być nawet lepsza, a na razie ma 10 lat. Tak samo zresztą jak syn, który zaczął od hokeja na lodzie, ale od dwóch lat trenuje tenis. Myślę, że ma talent - dodaje.
- Mam nadzieję, że moje córki zagrają pewnego dnia w Evian Masters, a syn w Roland Garros - marzy.