Federer walczył z mononukleozą!

Lider światowego rankingu ATP, Roger Federer, wyznał, że miał ostatnio poważne problemy zdrowotne, a konkretnie chorował na mononukleozę. Jego ostatni występ z Andy'm Murrayem w turnieju ATP w Dubaju (z pulą nagród 1,5 mln dol.) zdaję się potwierdzać, że Szwajcar jeszcze nie doszedł do pełnej sprawności po chorobie.



Łukasz Roszak
Łukasz Roszak

Federer przed tegorocznym Australian Open nie startował w żadnej imprezie, gdyż wyznał, że cierpiał na zatrucie pokarmowe. Myślał, że poradzi sobie z tą chorobą i przystąpił do rywalizacji w australijskim Wielkim Szlemie. Jednak w całym turnieju, jak sam przyznał, był bardzo ospały. Po przegranej w półfinale z Novakiem Djokovicem, Szwajcar nadal czuł się źle i postanowił się kompleksowo przebadać w swoim rodzinnym kraju. Lekarze postawili diagnozę - mononukleoza. Choroba ta ma symptomy podobne do tych występujących przy grypie. Towarzyszy jej uczucie potwornego zmęczenia. W jej przypadku lekarze odradzają wzmożoną aktywność fizyczną, ponieważ może to prowadzić to poważnych uszkodzeń śledziony i innych groźnych powikłań.

- Lekarze stwierdzili, że musiałem mieć tą chorobę od jakiś 6 tygodni, czyli od grudnia. Gdy dowiedziałem się, że to mononukleoza w pewien sposób ucieszyłem się, że dostałem się aż do półfinałów Australian Open, ponieważ doktorzy pewnie powiedzieliby: Nie możesz grać! - tłumaczył Federer.

Jednak mimo dość lekkiego podejścia do całej sytuacji, wiedział jak ta choroba może być groźna. Przypomniał sobie historię Mario Ancica, chorwackiego gracza będącego nie tak dawno w pierwszej dziesiątce rankingu ATP, którego mononukleoza wyłączyła w 2007 roku z gry na okres sześciu miesięcy. - Znam przypadek piłkarza ze Szwajcarii, którego ta choroba wyłączyła z gry na dwa lata. Gdy słyszysz 2 lata albo 6 miesięcy to myślisz: O mój Boże! - powiedział.

Federer wyznał dziennikarzom, że był wyłączony z treningów przez około 10 dni lutego i dostał pozwolenie od lekarzy na powrót do przygotowań na zaledwie 5 dni przed turniejem w Dubaju. - Lekarze nie byli pewni czy już wyzdrowiałem, jednak mój organizm zaczął wytwarzać przeciwciała, co pokazywało, że jest dobrze. Niestety ta choroba bardzo odbiła się na mojej kondycji i ogólnym przygotowaniu. Nie mogłem normalnie pracować na treningach, bo z mononukleozą należy być bardzo ostrożnym - dalej wyjaśniał Szwajcar.

Konkurencja w 2008 roku poszła niesamowicie do przodu tak więc Federer może mieć problemy z łatwym ogrywaniem rywali, co działo się dotychczas. - Mam nadzieję, że nie straciłem za dużo energii przez ten ciężki okres. Jestem nastawiony pozytywnie. W pewnym sensie porażki motywują mnie do dalszej pracy. W końcu będę mógł włożyć 100% sił i zapału w trening. To na swój sposób interesujące doświadczenie - w długiej karierze, karierze numeru jeden na świecie, musisz przejść przez tak przykre sprawy jak choroby i kontuzję - przyznał tenisista.

Na pytanie o wspomnianą konkurencję i swoją ewentualna detronizację szwajcarski gwiazdor lakonicznie odpowiedział: - Ci młodzi zawodnicy grają teraz dobrze. To było tylko kwestią czasu kiedy się to stanie. Jednak to ja nadal jestem numerem jeden na świecie. Myślę, że wszystkie opinie, które mówią: "ten facet przegrał dwa mecze, przegrał dwa turnieje, więc jest już po nim" są niesprawiedliwe.

Szwajcar powiedział, że wcześniej nie chciał wspominać o mononukleozie, aby nie umniejszać zwycięstwom Djokovica i Murraya. Najbliższe plany Federera to mecz pokazowy z Pete'm Samprasem mający się odbyć w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku. Pojedynek ten ma być dobrym przetarciem przed nadchodzącym turniejem w Indian Wells w Kalifornii, który rozpoczyna się 13 marca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×