ATP Miami: drugi z rzędu finał Łukasza Kubota i Marcelo Melo

Tym razem obyło się bez thrillera. Trzy poprzednie mecze w turnieju ATP w Miami Łukasz Kubot i Marcelo Melo wygrali bowiem po super tie breakach. W półfinale z parą Brian Baker / Daniel Nestor do wygranej potrzebowali dwóch setów.

Cykl ITF: Hubert Hurkacz ze stratą seta w ćwierćfinale. Magdalena Fręch zagra o tytuł w deblu

Czwartkowy pojedynek od początku był bardzo zacięty. Każdy kolejny gem był wyrównany i obfitował w efektowne wymiany. W pierwszym secie Kubot i Melo triumfowali 6:4, przy stanie 5:4 przełamując Bakera po fantastycznym returnie Polaka.

W drugiej partii Kubot i Melo przetrwali trudne momenty (obaj musieli bronić własnych podań ze stanu 15-40), a w szóstym gemie odebrali serwis Nestorowi. Dzięki temu polsko-brazylijski duet wyszedł na 4:2 i zmierzał po finał.

Nestor i Baker podjęli jednak walkę. W dziewiątym gemie, w którym Kubot serwował, aby zakończyć mecz, amerykańsko-kanadyjska para objęła prowadzenie 40-15. Ale znów nie wykorzystała swojej okazji. Najpierw Polak dwoma serwisami doprowadził do wyniku 40-40, a przy równowadze, będącej jednocześnie meczbolem, świetnie dysponowany tego dnia Melo popisał się wygrywającym wolejem.

W ciągu 82 minut gry Polak i Brazylijczyk posłali jednego asa, popełnili dwa podwójne błędy serwisowe, jeden raz zostali przełamani, wykorzystali trzy z 12 break pointów i łącznie zdobyli 59 punktów, o sześć więcej od przeciwników.

Tym samym Kubot i Melo awansowali do drugiego kolejnego finału w turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000. Przed dwoma tygodniami wystąpili w meczu o tytuł w Indian Wells, przegrywając z parą Raven Klaasen / Rajeev Ram.

W sobotnim finale Miami Open 2017 Polak i Brazylijczyk zagrają z Amerykanami Nicholasem Monroe'em i Jackiem Sockiem.

Miami Open, Miami (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy (Laykold), pula nagród 6,993 mln dolarów
czwartek, 30 marca

półfinał gry podwójnej:

Łukasz Kubot (Polska, 6) / Marcelo Melo (Brazylia, 6) - Brian Baker (USA) / Daniel Nestor (Kanada) 6:4, 6:3

ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić