Stan The Man w drodze po Karierowy Wielki Szlem

PAP/EPA / Florian Eisele
PAP/EPA / Florian Eisele

Tylko ośmiu tenisistów w historii skompletowało triumfy we wszystkich turniejach wielkoszlemowych. Dziewiątym w tym gronie może zostać Stan Wawrinka, któremu brakuje jedynie zwycięstwa w Wimbledonie.

Australian Open, Roland Garros, Wimbledon, US Open. Cztery turnieje wielkoszlemowe. Cztery najważniejsze imprezy w tenisie. Każdy tenisista marzy, by zdobyć tytuł w choć jednej z nich. Niewielu się to udało. Jeszcze mniejsze jest grono tych, którzy triumfowali w każdej.

Ośmiu wspaniałych

Lista tenisistów, którzy zdobyli tzw. Karierowego Wielkiego Szlema, czyli przynajmniej jeden raz wygrali każdy z czterech turniejów wielkoszlemowych, liczy zaledwie osiem nazwisk. To Andre Agassi, Novak Djoković, Don Budge, Roy Emerson, Roger Federer, Rod Laver, Rafael Nadal i Fred Perry. Ale za nieco ponad dwa tygodnie do tego grona może dołączyć dziewiąty gracz - Stan Wawrinka.

TenisistaLiczba lat potrzebnych do zdobycia Karierowego Wielkiego Szlema
Andre Agassi (USA) 7 lat (od Wimbledonu 1992 do Rolanda Garrosa 1999)
Novak Djoković (Serbia) 8 lat (od Australian Open 2008 do Rolanda Garrosa 2016)
Don Budge (USA) 1 rok (od Wimbledonu 1937 do Rolanda Garrosa 1938)
Roy Emerson (Australia) 3 lata (od Australian Open 1961 do Wimbledonu 1964)
Roger Federer (Szwajcaria) 6 lat (od Wimbledonu 2003 do Rolanda Garrosa 2009)
Rod Laver (Australia) 2 lata (od Australian Open 1960 do US Open 1962)
Rafael Nadal (Hiszpania) 5 lat (od Rolanda Garrosa 2005 do US Open 2010)
Fred Perry (Wielka Brytania) 2 lata (od US Open 1933 do Rolanda Garrosa 1935)

Zdobywał trofea i drwił z przewidywań

Szwajcar ma bowiem w dorobku triumfy w trzech imprezach wielkoszlemowych. Pierwszy tytuł tej rangi zdobył w 2014 roku, w swoim debiutanckim występie w finale Wielkiego Szlema. W meczu o tytuł Australian Open zmierzył się wówczas z Nadalem. Był skazywany na porażkę, ale nie pierwszy raz zadrwił z przewidywań fachowców, kibiców i bukmacherów. Wykorzystał niedyspozycję rywala (Nadal zmagał się z kontuzją pleców), wytrzymał napięcie i wywalczył mistrzostwo, wygrywając 6:3, 6:2, 3:6, 6:3.

Drugi wielkoszlemowy tytuł Szwajcar wywalczył w Roland Garros 2015. W finale zmierzył się wtedy z Djokoviciem, który miał w końcu zdobyć wyczekiwany tytuł w Paryżu i... skompletować Karierowego Wielkiego Szlema. W drodze po finał Serb wyeliminował Nadala i Andy'ego Murraya. W meczu o tytuł miał rozprawić się z Wawrinką. Gdy wygrał pierwszego seta, wydawało się, że marzenie belgradczyka zostanie spełnione. Ale Szwajcar wzniósł się na niebywały poziom. Rozgrywał mecz życia i po niezwykłym boju zwyciężył (4:6, 6:3, 6:4, 6:4).

ZOBACZ WIDEO: Kontuzja kręgosłupa przerwała karierę polskiego rajdowca. Teraz jest gotów, by wrócić (VIDEO)

Kolejny sezon przyniósł tenisiście z Lozanny kolejny tytuł w Wielkim Szlemie. Tym razem w US Open. Znów w finale trafił na ówczesnego lidera rankingu ATP, którym był Djoković, znów w finale musiał grać cztery sety i ponownie wygrał [6:7(1), 6:4, 7:5, 6:3], zdobywając trzecią wielkoszlemową koronę.

Trawa jest dla krów

Po ubiegłorocznym nowojorskim sukcesie Wawrinka ma w dorobku triumfy w trzech z czterech turniejów wielkoszlemowych. Aby skompletować Karierowego Wielkiego Szlema, potrzebuje już "tylko" mistrzostwa Wimbledonu.

Lecz to będzie arcytrudne zadanie. Lozańczyk bowiem nigdy nie był specjalistą od gry na kortach trawiastych. Wśród 16. tytułów w głównym cyklu, jakie wywalczył, na próżno szukać triumfu na zielonej nawierzchni. Co więcej, tylko raz zagrał w finale na trawie - w 2013 roku w Den Bosch. W Wimbledonie także wiodło mu się przeciętnie. W 12. startach nigdy nie dotarł do półfinału. Jego najlepszym wynikiem przy Church Road jest ćwierćfinał z lat 2014-15. Z pełną świadomością może więc powiedzieć to, co przed pojawieniem się Nadala zwykli prześmiewczo mawiać Hiszpanie - "trawa dobra jest dla krów".

Obsesja

Sam Wawrinka zapewnia, że perspektywa skompletowania triumfów we wszystkich imprezach Wielkiego Szlema nie spędza mu snu z powiek. - Tenisiści, którzy zdobyli Karierowego Wielkiego Szlema, to najwybitniejsze postacie w historii naszego sportu. Ja na tym punkcie nie mam obsesji. Nie prześladuje mnie ta wizja. W Wimbledonie nigdy nie odniosłem sukcesu, ale pamiętam, że w przeszłości rozegrałem tu wiele świetnych meczów - powiedział.

Choć Szwajcar wie, że o triumf w Londynie nie będzie mu łatwo, szuka nowych bodźców. Na czas Wimbledonu nawiązał współpracę z Paulem Annacone'em, jednym z najlepszych trenerów tenisa na świecie, który współpracował z dwoma najwybitniejszymi specjalistami od gry na trawie ostatnich dekad - Federerem i Pete'em Samprasem, siedmiokrotnymi triumfatorami Wimbledonu. - Jego doświadczenie mówi samo za siebie. Wcześniej pracował z najwybitniejszymi tenisistami historii. Jego wiedza może nam tylko pomóc lepiej zrozumieć specyfikę tych kortów. Mieć obok siebie takiego szkoleniowca to przywilej i honor - poinformował Wawrinka po Rolandzie Garrosie.

Tenisista wielkich meczów

Na początek współpracy z Annacone'em Helwet zaliczył falstart. Odpadł już w I rundzie turnieju na londyńskich kortach Queen's Clubu, przegrywając z Feliciano Lopezem. Ale czy z tego meczu można wyciągać daleko idące wnioski? W przypadku Wawrinki na pewno nie. Lozańczyk już wiele razy pokazywał, że w turniejach poprzedzających wielkoszlemowe zmagania może prezentować przeciętną formę, a w imprezie docelowej (przeważnie) wznosi się na o wiele wyższy poziom. Bo, jak określił Djoković, "Wawrinka to tenisista wielkich meczów".

Australian Open 2014, Roland Garros 2015, US Open 2016. Czas na Wimbledon 2017?

Marcin Motyka

Zobacz pozostałe teksty autora -->

Komentarze (0)