Najprawdopodobniej nie byłoby wspaniałego renesansu Mischy Zvereva, gdyby w II rundzie tegorocznego Australian Open nie pokonał Johna Isnera. Niemiec wówczas zwyciężył 6:7(4), 6:7(4), 6:4, 7:6(7), 9:7, broniąc piłek meczowych, a następnie dotarł aż do ćwierćfinału i po ośmiu latach wrócił do czołowej "50" rankingu ATP, w której znajduje się do dziś. W piątek Niemiec i Amerykanin zmierzyli się ponownie, tym razem w 1/16 finału US Open. I znów lepszy okazał się tenisista z Hamburga [6:4, 6:3, 7:6(5)].
Zverev po raz kolejny udowodnił, że ultraofensywna gra jest jego żywiołem. W piątkowym meczu bowiem imponował agresywnymi zagraniami, ale zarazem grał też znakomicie taktycznie - często zagrywał piłki slajsem, co sprawiało Isnerowi wiele kłopotów.
W całym pojedynku Niemiec wykonał aż 57 akcji przy siatce, z czego 41 przyniosło mu punkt. Również znakomicie serwował - posłał cztery asy, przy własnym podaniu zdobył 70 z 90 rozegranych punktów oraz ani razu nie został przełamany. Dodatkowo zagrał 34 uderzenia kończące, popełnił zaledwie siedem niewymuszonych błędów oraz wykorzystał trzy z pięciu break pointów.
Porażka Isnera, aktualnie 15. tenisisty świata, oznacza, że w finale US Open 2017 na pewno wystąpi gracz spoza najlepszej "15" rankingu ATP. Najwyżej klasyfikowanym zawodnikiem, jaki pozostał w turnieju w dolnej połówce drabinki, jest notowany na 19. lokacie w światowej klasyfikacji Pablo Carreno.
ZOBACZ WIDEO: Medale dla Polski na IO w Tokio? Otylia Jędrzejczak: Mamy fajne, młode i obiecujące osoby
Zverev po meczu nie ukrywał zadowolenia ze swojej postawy. - Jestem w dobrej formie. To zasługa tego, że wierzę w siebie oraz pracy, jaką wykonałem z moim trenerem od przygotowania fizycznego. Poza tym bardzo lubię grać w USA i występować przed amerykańską publicznością, która zawsze mnie wspiera - powiedział 30-latek z Hamburga, który pierwszy raz w karierze doszedł do 1/8 finału US Open.
W tegorocznej edycji nowojorskiego turnieju Niemiec wyeliminował już dwóch amerykańskich tenisistów (w I rundzie ograł Thai-Sona Kwiatkowskiego). W 1/8 finału zmierzy się z trzecim reprezentantem USA, Samem Querreyem. 29-latek z San Francisco w piątek wygrał 4:6, 6:2, 6:4, 6:4 z Radu Albotem, pierwszym w historii Mołdawianinem w III rundzie US Open.
- To był mój pierwszy mecz w tym tygodniu, w którym miałem problemy, więc to zwycięstwo tym bardziej mnie cieszy. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, bo on miał za sobą wygrany pięciosetowy pojedynek w poprzedniej rundzie, co z pewnością dodało mu wiary w siebie, ale uważam, że zagrałem świetnie. Początek był trudny. Lecz gdy w drugim secie wywalczyłem przełamanie, poczułem się swobodnie - powiedział Querrey, ostatni pozostały w turnieju singla mężczyzn reprezentant gospodarzy, który zapisał na swoim koncie 19 asów, 49 zagrań wygrywających i cztery przełamania.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu mężczyzn 20 mln dolarów
piątek, 1 września
III runda gry pojedynczej:
Sam Querrey (USA, 17) - Radu Albot (Mołdawia, Q) 4:6, 6:2, 6:4, 6:4
Mischa Zverev (Niemcy, 23) - John Isner (USA, 10) 6:4, 6:3, 7:6(5)