US Open: Kevin Anderson wygrał z Samem Querreyem w "najwyższym" ćwierćfinale w historii

PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: Kevin Anderson
PAP/EPA / JUSTIN LANE / Na zdjęciu: Kevin Anderson

Kevin Anderson w czterech setach pokonał Sama Querreya w ćwierćfinale rozgrywanego na kortach twardych US Open. Tym samym Afrykaner pierwszy raz w karierze awansował do półfinału turnieju wielkoszlemowego.

Był to "najwyższy" ćwierćfinał w turnieju wielkoszlemowym w historii ery zawodowego tenisa. We wtorkową po przeciwnych stronach siatki stanęli mierzący 203 centymetry wzrostu Kevin Anderson i Sam Querrey (198). Dla obu był to debiutancki występ w 1/4 finału imprezy Wielkiego Szlema. Afrykaner został pierwszym reprezentantem swojego kraju w ćwierćfinale US Open od 1965 roku, natomiast Amerykanie na dotarcie swojego tenisisty do najlepszej "ósemki" czekali sześć lat.

Organizatorzy turnieju mogli śmiało zaprosić słynnego konferansjera Michaela Buffera, by - jak to zwykł czynić przed wielkimi walkami - mógł wykrzyczeć słynne hasło "Przygotujmy się na wielkie grzmoty". I Anderson, i Querrey to bowiem - zachowując retorykę bokserską - zawodnicy wagi ciężkiej. Obaj potężnie zbudowani i dysponującymi morderczymi uderzeniami.

Zgodnie z oczekiwaniami, serwis determinował grę obu tenisistów w tym meczu. W pierwszym secie gemy były krótkie, a odbierający nie mieli wiele powiedzenia. W rozstrzygającym tie breaku lepszy okazał się Anderson, który wygrał 7-5, choć przegrywał 2-5.

W drugiej partii mecz się rozkręcił. Wymiany stały się dłuższe, bardziej interesujące i doszło do przełamań. I to aż dwóch. Najpierw breaka na 3:2 wywalczył Afrykaner, lecz Querrey odpowiedział przełamaniem w ósmym gemie. I znów o losach seta decydować musiał tie break, który okazał się niezwykle dramatyczną rozgrywką. Amerykanin prowadził już 6-1, lecz roztrwonił całą przewagę. Zdołał jednak zwyciężyć 11-9, broniąc setbola dla rywala, a samemu wykorzystując dopiero ósmą szansę.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy pozwolić sobie na kolejną wpadkę

Trzecia odsłona, o dziwo, nie zakończyła się tie breakiem, ale wygraną Andersona 6:3. W czwartej jednak wszystko wróciło do normy. Tenisiści znów rozegrali 13. gema. Dla Querreya była to walka o pozostanie w meczu. Musiał wygrać, by przedłużyć swoje nadzieje na ćwierćfinał. Ale nie wytrzymał presji. Choć miał piłkę setową, ponownie okazał się słabszy. Tym razem 7-9.

Pojedynek trwał 206 minut, a zakończył się o godz. 1:50 czasu lokalnego. Anderson zapisał na swoim koncie 22 asy, dwa przełamania, 67 zagrań kończących i 45 niewymuszonych błędów. Querrey z kolei - 20 asów, jednego breaka, 44 uderzenia wygrywające i 36 pomyłek własnych.

- To niesamowite. Cieszę się tą chwilą - powiedział tuż po meczu Anderson, pierwszy od 1965 roku półfinalista US Open pochodzący z Republiki Południowej Afryki.

O finał, w piątek, Afrykaner zagra z Pablo Carreno, z którym dotychczas rywalizował dwukrotnie i nie stracił nawet seta. Dla obu będzie to pierwszy w karierach wielkoszlemowy półfinał.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu mężczyzn 20 mln dolarów
wtorek, 5 września

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Kevin Anderson (RPA, 28) - Sam Querrey (USA, 17) 7:6(5), 6:7(9), 6:3, 7:6(7)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Komentarze (2)
avatar
podkomorzy
6.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kevin zaskoczył. Liczyłem na zwycięstwo Querreya.