Rafael Nadal prowadzenie w rankingu ATP objął wprawdzie przed US Open, ale w Nowym Jorku mógł zostać zdystansowany przez Rogera Federera. Tak się jednak nie stało, bo Szwajcar odpadł w ćwierćfinale, a Hiszpan wygrał cały turniej, w finale pokonując 6:3, 6:3, 6:4 Kevina Andersona, i tym samym jeszcze zwiększył przewagę nad tenisistą z Bazylei.
Z kolei Garbine Muguruza z US Open pożegnała się w 1/4 finału, ale po zakończeniu nowojorskiego turnieju pierwszy raz w karierze objęła prowadzenie w rankingu WTA.
Tym samym pierwszy raz w historii na czele obu singlowych rankingów znaleźli się reprezentanci Hiszpanii. W ojczyźnie Nadala i Muguruzy zapanowała wielka euforia, ale słynny John McEnroe stwierdził, że oboje muszą teraz uważać, by nie popaść w samozadowolenie.
- Nie jest łatwo być numerem jeden na świecie. Czasami to jest dobre, a czasami wręcz przeciwnie. Różnica między byciem pierwszym a drugim w rankingu jest ogromna - powiedział w rozmowie z "El Pais" Amerykanin, który przez 170 tygodni zajmował pozycję lidera rankingu ATP, co pod tym względem daje mu szóste miejsce w klasyfikacji wszech czasów.
ZOBACZ WIDEO Piotr Frelek: W pierwszej połowie nie graliśmy. Myśleliśmy, że samo się wygra
- Gdy jesteś liderem, sądzisz, że wszystko robisz świetnie. A później, gdy z perspektywy czasu po latach patrzysz wstecz, uznajesz, że pewne rzeczy mogłeś wykonywać jeszcze lepiej - wyjaśniał 58-latek, odwołując się do osobistych doświadczeń.
- Kiedy pierwszy raz objąłem prowadzenie w rankingu, Bjoern Borg kończył karierę. To było dla mnie rozczarowujące. Wolałbym być drugi i jednocześnie, żeby on grał dalej. To była wielka strata dla tenisa. To tak, jakby teraz Federer i Nadal odeszli na emeryturę. Moim problemem było też to, że przestałem pracować nad sobą. A rywale dogonili mnie szybciej, niż się spodziewałem - wspominał McEnroe.
Rafa na swiatowej "jedynce" byl ponad 140 tygodni ... John byl prawie 30 tygodni dluzej ale to jednak n Czytaj całość
A Czytaj całość