Dwa poprzednie spotkania Polaka i Francuza miały niemal identyczny przebieg. Najpierw reprezentant Trójkolorowych wygrał partię otwarcia po tie breaku, by w drugim secie stracić już tylko dwa gemy. Tak było w 2014 roku na trawnikach w Halle i tak było w sezonie 2017 w eliminacjach do turnieju na kortach ziemnych w Madrycie. Nic więc dziwnego, że łodzianin bardzo pragnął rewanżu.
Notowany na 141. miejscu w rankingu ATP Jerzy Janowicz znakomicie rozegrał pierwszego seta. Polak był skupiony, świetnie returnował, co było bardzo ważne w starciu z czołowym deblistą świata. Już w trzecim gemie łodzianin zaatakował podanie Francuza, który nie zdobył żadnego punktu. Drugie przełamanie dołożył w siódmym gemie i po zaledwie 23 minutach to nasz reprezentant wygrał partię otwarcia.
Ale Pierre-Hugues Herbert (ATP 85) bardziej skoncentrowany przystąpił do drugiej odsłony. Tym razem tenisista Trójkolorowych nie oddawał niczego za darmo Polakowi i pewnie trzymał podanie. Janowicz posyłał co prawda znakomite forhendy po linii, ale rywal robił swoje. W ósmym gemie nastąpił jedyny w całym spotkaniu moment słabości łodzianina, który popełnił dwa podwójne błędy i w taki też sposób stracił podanie. Francuz nie zmarnował wielkiej szansy i po nieco ponad 50 minutach pojedynku było po 1 w setach.
Było niemal pewne, że ten tenisista, który przegra serwis w trzeciej partii, zejdzie z kortu jako pokonany. Początkowo obaj podawali uważnie, tracąc w swoich gemach maksymalnie po dwie piłki. Aż przyszedł szósty gem, w którym Janowicz powitał rywala dwoma znakomitymi returnami. Przełamanie zdobył dzięki dwóm mądrze rozegranym punktom. Przy break poincie kluczowy okazał się forhend po linii, który zmusił Herberta do błędu. Polak nie dał sobie odebrać prowadzenia i pozostał w pełni skoncentrowany. W dziewiątym gemie zwieńczył pojedynek pewnym smeczem przy siatce.
ZOBACZ WIDEO Polski e-sport ma swój Real Madryt. "E-sportowcy dużo trenują i muszą o siebie dbać"
Po 87 minutach Janowicz pokonał Herberta 6:2, 3:6, 6:3. W całym spotkaniu Polak posłał siedem asów i miał pięć podwójnych błędów. Wykorzystał także trzy z czterech break pointów, a sam dał się przełamać tylko raz. W sumie na jego konto powędrowało 75 ze 136 wszystkich rozegranych punktów. Herbertowi statystycy naliczyli osiem asów i cztery podwójne błędy. Środowa porażka nie powinna pogorszyć jego sytuacji w światowym rankingu. Jeśli natomiast chodzi o łodzianina, to 32 zdobyte w szwedzkiej stolicy punkty wywindują go o kilka pozycji.
W czwartek na drodze Janowicza do ćwierćfinału stanie najwyżej rozstawiony Grigor Dimitrow, aktualnie ósmy singlista świata. Bułgar to triumfator halowych zawodów w Sztokholmie z 2013 roku. Z naszym reprezentantem mierzył się już w czasach juniorskich i obaj wygrali po jednym pojedynku. Ich bilans rywalizacji w głównym cyklu także jest remisowy. Polak był lepszy w 2014 roku w Cincinnati, ale w kolejnym sezonie musiał uznać wyższość przeciwnika w Rzymie. W tym roku zagrali ze sobą dwa razy. W Sofii górą po trzysetowym boju był Dimitrow, zaś w Stuttgarcie w dwóch partiach zwyciężył Janowicz.
Czwartkowy pojedynek Polaka i Bułgara rozpocznie się po godz. 18:30 na korcie centralnym.
Intrum Stockholm Open, Sztokholm (Szwecja)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 589,1 tys. euro
środa, 18 października
I runda gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska, Q) - Pierre-Hugues Herbert (Francja) 6:2, 3:6, 6:3
Niech mu się dobrze, bardzo dobrze wiedzie :))
Czy Janowicz jeszcze traktuje swoją karierę poważnie ?
To jest fundamentalne pytanie.
Bo, że jeszcze potrafi, to widzimy.