Niebezpieczeństwem jest też to, że stale powiększa się grono utalentowanych zawodniczek. - Grupa tenisistek stanowiących zagrożenie dla tych najlepszych znacznie się powiększyła i nie zanosi się na to, aby w przyszłym roku miało się to zmienić. One nie znikną i niewykluczone, że dojdzie jeszcze 10 kolejnych, a to jest niebezpieczeństwem dla Agnieszki - powiedział Wojciech Fibak, najlepszy polski tenisista w historii.
Rafał Smoliński, WP SportoweFakty: Jak skomentuje pan ten rok w wykonaniu Agnieszki Radwańskiej?
Wojciech Fibak, zwycięzca 15 turniejów ATP w singlu i finalista Masters: Pada dużo różnych słów. Ja na to trochę inaczej patrzę i przede wszystkim zwracam uwagę na dorobek Agnieszki. Jeśli się spojrzy na ten ostatni sezon, który jest słabszy, to mamy troszkę inne oczekiwania. Agnieszka przyzwyczaiła nas do sukcesów i ta poprzeczka jest bardzo wysoko podniesiona. Kiedy nie dochodzi do półfinału, to jesteśmy rozczarowani. Nie mówiąc już o tym, że zawsze nam się wydaje, że ona powinna zagrać w finale jakiegoś turnieju. Faktem jest, że wygrała ponad 500 spotkań w WTA, wywalczyła 20 tytułów i ponad 20 mln dolarów nagród. Zagrała w finałach najbardziej prestiżowych zawodów, dlatego jej dorobek jest olbrzymi. Nikt jej tego nie dał. Ona sama to wypracowała swoim poruszaniem się po korcie, zwinnością, starannością i walecznością. Trzeba więc ją podziwiać.
Kobiecy tenis sporo się zmienił w ostatnich 10 latach.
- Teraz mamy ten dziwny fenomen, który się utrzymuje od kilku lat. Ciągle mówię, że panuje duży kryzys w tenisie kobiet. Nie ma takiej regularności i stabilizacji jak kiedyś, gdy były dwie Belgijki Clijsters i Henin, dwie siostry Williams, Francuzka Mauresmo, Amerykanka Davenport i do tego Szwajcarka Hingis. Mieliśmy siedem tenisistek, które dominowały i między sobą rozdzielały tytuły. Po kilku latach Belgijki wycofały się, a siostry Williams miały różne kontuzje. W ich miejsce przyszły nowe tenisistki: Woźniacka, Safina czy Zwonariowa. My możemy tylko żałować, że Agnieszka nie wykorzystała szansy, aby zostać liderką i aby wygrać turniej wielkoszlemowy, tak jak uczyniły to Na Li, Stosur, Schiavone czy Pennetta.
Teraz Polce będzie jeszcze trudniej to osiągnąć.
- Dzisiaj mamy 50 tenisistek, które stanowią bardzo poważne zagrożenie dla tych najlepszych na świecie, włącznie z Agnieszką, która ma taki delikatny tenis. Coraz częściej przegrywają Kvitova, Kerber i Muguruza. Nie ma regularnie wygrywających najlepszych tenisistek. Jest za to 50 nowych tenisistek, które grają mocno. Dlatego Agnieszce zdarzają się porażki jak np. z Konjuh podczas US Open 2016. Grupa tenisistek stanowiących zagrożenie dla tych najlepszych znacznie się powiększyła i nie zanosi się na to, aby w przyszłym roku miało się to zmienić. One nie znikną i niewykluczone, że dojdzie jeszcze 10 kolejnych, a to jest niebezpieczeństwem dla Agnieszki.
Trzeba docenić to, że Agnieszka gra. Jaki byłby smutek, gdyby nagle ogłosiła, że kończy karierę. Trzeba podkreślić, że Agnieszka kocha i chce grać w tenisa. Mimo niepowodzeń i porażek ciągle próbuje. Mogłaby przecież powiedzieć, że kończy z grą i teraz będzie się zajmować innymi rzeczami. Poświęci się mężowi, modzie czy podróżom. Wtedy byłby wielki smutek, ponieważ przez ostatnie 10-12 lat przyzwyczailiśmy się do tego, że ona jest. Dlatego nie ma sensu zwracać uwagi na te wszystkie wypisywane pod jej adresem hejty, tylko trzeba ją podziwiać.
Krakowianka zakończy rok w trzeciej dziesiątce rankingu WTA. Czy w przyszłym sezonie będziemy świadkami jej marszu w górę światowej klasyfikacji, jak ostatnio dokonała tego Karolina Woźniacka?
- Karolina Woźniacka ma trochę inny styl. Przede wszystkim Agnieszka musi dalej cieszyć się grą. Ta radość jest tutaj najważniejsza. Nie wiadomo, czy uda się jej wygrać więcej czy mniej. Konkurencja dla niej może być jeszcze większa i może być jeszcze trudniej. Nie będzie już tak wysoko rozstawiana i wobec tego często może mieć przykre losowania. Drabinka nie będzie już tak dobrze dla niej się układać. Ja jednak ciągle wierzę w jej talent i geniusz. Niech gra jak najdłużej i niczym się nie przejmuje.
Gdy pojawiają się niepowodzenia, to pojawiają się również zastrzeżenia odnośnie sztabu trenerskiego. Czy Agnieszka Radwańska powinna dokonać w nim pewnych modyfikacji?
- Nie. Należą się wielkie słowa uznania, podziw i podziękowania dla ojca i matki, którzy Agnieszkę przygotowali. Również dla Tomka Wiktorowskiego i Dawida Celta, który przecież sam był zawodowym tenisistą. Agnieszka ma wspaniały sztab i doradców, dlatego nie ma powodu do zmian.
Mocnym akcentem zakończyła sezon Magda Linette. Jaka przyszłość czeka drugą rakietę naszego kraju?
- Magda cały czas się rozwija. Nie ma takiej smykałki do tenisa jak Agnieszka i wie, że musi ciężko pracować. Ona jest taka fizyczna i jest to zupełnie inny tenis. Trzymam za nią mocno kciuki, ponieważ podobnie jak ja jest z Poznania. Osiągnęła już parę sukcesów i z pewnością może nam jeszcze przyjemne niespodzianki sprawić.
W ostatnich tygodniach tenisistka z Poznania rozegrała kilka pojedynków z czołowymi zawodniczkami świata. Co mogą jej dać mecze z Karoliną Pliskovą, Garbine Muguruzą czy Marią Szarapową?
- Na pewno duże doświadczenie.
Celem Polki ciągle jest miejsce w Top 50 światowego rankingu.
- Życzę jej tego. Przy takim wysiłku jaki wykonała oraz profesjonalnym podejściu, jest w stanie się przebić do najlepszej "50".
ZOBACZ WIDEO Pasja i życie Mai Kuczyńskiej. Polka bohaterką filmu z cyklu "Out of Frame"
Tegoroczne Mistrzostwa WTA zostaną rozegrane bez udziału Agnieszki Radwańskiej. Kto według pana ma największe szanse na sukces?
- Żałujemy oczywiście, że nie ma Agnieszki. Nagle ten turniej stał się dla nas taki obcy. Pozostaje trzymać kciuki za Karolinę Woźniacką, choć warunki halowe faworyzują tenisistki, które grają ofensywnie. Woźniacka i Halep prezentują taki tenis spokojny. Więcej jednak jest uczestniczek, które grają taki tenis szalony i są to Muguruza, Pliskova, Switolina czy Ostapenko. Czarnym koniem może być Garcia, która choć nie grała jeszcze w takiej imprezie, to może być niebezpieczna, bo ostatnio wygrała kilka turniejów.
W Sztokholmie walkę o powrót do Top 100 kontynuuje Jerzy Janowicz. Jak widzi pan jego szanse?
- Życzę Jerzemu zwycięstw i powrotu do pierwszej setki. Gra w hali bardzo mu odpowiada i takie warunki wyraźnie mu sprzyjają.
Pana najbardziej w tym roku cieszą sukcesy Łukasza Kubota.
- Łukasz jest teraz jednym z najlepszych deblistów świata. Bardzo się z nim przyjaźnię i mu kibicuję, dlatego każdy jego sukces bardzo mnie cieszy. To on swoimi zwycięstwami poprawił nam humor w obecnym sezonie.