Rozegrany 12 lutego meczu I rundy turnieju ATP w Nowym Jorku pomiędzy Ryanem Harrisonem a Donaldem Youngiem miał burzliwy przebieg. W czasie gry doszło do sprzeczki obu tenisistów, a po zakończeniu Young oskarżył swojego rodaka o rasistowskie uwagi. Harrison zaprzeczył, twierdząc, że nic takiego nie miało miejsca.
Władze męskich rozgrywek (ATP) po przeprowadzonym dochodzeniu oczyściły Harrisona z zarzutów. Sześciu niezależnych świadków wydarzenia nie potwierdziło, że Amerykanin użył jakichkolwiek rasistowskich odniesień w stosunku do swojego rywala.
- Czułem się bezsilny, wiedząc, że zostałem oskarżony o coś, czego nie zrobiłem - mówił Harrison w audycji Beyond The Baseline magazynu "Sports Ilustrated". - Nie ma wątpliwości, że to, co powiedziałem, nie jest nawet bliskie, by być interpretowane w ten sposób. Rozmowa między mną a Donaldem nie była miła, ale nie była też rasistowska. Wiedziałem, że każdy dowód, który pojawi się w tej sprawie, mnie oczyści, dlatego domagałem się przeanalizowania nagrania audio.
Amerykanin przyznał, że tuż po zakończeniu pojedynku odbył rozmowę z supervisorem turnieju z ramienia ATP Tomem Barnesem. - Rozmawialiśmy w pokoju Toma. Tam usłyszałem o zarzutach. Od samego początku byłem jednak pewny, że nie powiedziałem nic złego. Powiedziałem też Tomowi, że podpiszę każdy dokument, mówiący o tym, że będę mógł zostać zawieszony bez możliwości złożenia odwołania, jeśli to, co twierdzi Donald, jest prawdziwe.
To jednak nie koniec sprawy. Tenisista z Luizjany chce bowiem złożyć pozew do sądu o zniesławienie. - Zostałem oczyszczony i teraz nie interesuje mnie, co ludzie będą mówić na ten temat. Ale, moim zdaniem, jeśli ktoś wysuwa takie zarzuty, to powinien zmierzyć się z dokładnie takimi samymi konsekwencjami, jakie mnie mogły spotkać. To przykre, że mijając się z prawdą, można kogoś oskarżyć i nie doświadczyć żadnych reperkusji - dodał Harrison.
ZOBACZ WIDEO Dublet na przełamanie. Immobile dał wygraną Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]