Borna Corić jest jedną z rewelacji tegorocznych rozgrywek. W sezonie 2018 Chorwat wywalczył już m.in. półfinał w Indian Wells, ćwierćfinały w Miami, Dosze i Dubaju czy 1/8 finału w Madrycie. Dzięki tym świetnym wynikom, w kwietniu awansował na 28. miejsce w rankingu, najwyższe w karierze. I nie chce na tym poprzestać. A plany ma bardzo ambitne.
- Moim celem wielkim jest pozycja lidera rankingu - mówił 21-letni Corić w rozmowie ze SkySport Italia. - Każdy sportowiec chce być najlepszy w dyscyplinie, jaką uprawia. Droga na szczyt w tenisie jest wyjątkowa długa, ale gdybym o tym nie marzył, przestałbym rywalizować.
- Nie gram w tenisa dla pieniędzy, lecz dlatego, że mam cel, o którym wspomniałem - kontynuował. - Chcę być numerem jeden rankingu. Zdaję sobie sprawę, że będzie to bardzo skomplikowane, ale nie niemożliwe.
Chorwat wyjawił, że początki jego zawodowej kariery nie były usłane różami. - Jako dziecko mocno się wściekałem na korcie. Pamiętam, że potrafiłem się rozpłakać, kiedy przegrałem. Teraz, wspominając tamte wydarzenia, nieco się wstydzę. Mogę powiedzieć, że kiedyś byłem tenisistą, który okazywał wiele uczuć, ale wraz z upływem czasu zacząłem dojrzewać, stałem się zupełnie innym człowiekiem i przestałem płakać po porażkach.
Teraz przed 21-latkiem z Zagrzebia występ w Rzymie. W I rundzie, we wtorek, zagra z innym utalentowanym tenisistą, 19-letnim Stefanosem Tsitsipasem. - Jestem zadowolony z tego, jak wygląda ten rok. Ale, jak każdy chorwacki tenisista, myślę tylko o kolejnych zwycięstwach - spuentował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Grosicki świętował urodziny z żoną