Zapowiedź turnieju męskiego French Open

W niedzielę rusza najważniejszy turniej europejskiej części sezonu rozgrywanej na kortach ziemnych - wielkoszlemowy French Open. Na starcie stanie 128 zawodników i każdy z nich będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Kto może zabłysnąć na kortach imienia Rolanda Garrosa?

W tym artykule dowiesz się o:

Król Paryża

Bohater kortów ziemnych - Hiszpan Rafael Nadal - ma na swoim koncie cztery triumfy we French Open i w tym roku rusza po piąty - rekordowy. Jest murowanym kandydatem do końcowego triumfu, gdyż na mączce ciężko jest znaleźć mu wartościowego rywala. W tegorocznym sezonie ziemnym wygrał turnieje ATP World Tour Masters 1000 w Monte Carlo, ATP World Tour Masters 1000 w Rzymie oraz ATP Word Tour 500 w Barcelonie. Przegrał tylko jeden mecz - z Rogerem Federerm w finale imprezy ATP World Tour Masters 1000 w Madrycie.

Zawodnik z Majorki jest posiadaczem niezliczonych rekordów zwycięstw na kortach ziemnych i długo by o tym pisać. Warto jednak skupić się na innej rzeczy, mianowicie nad głównym przeciwnikiem Nadala w Paryżu, którym może być …jego organizmie. Wydaje się, że Hiszpan może przegrać tylko i wyłącznie z kontuzją swoich kolan. Jako, że Nadal regularnie dochodzi do finałów, poddaje swój organizm wielkim obciążeniom. W półfinale turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Madrycie stoczył czterogodzinny maraton z Novakiem Djokovicem, który ostatecznie zwyciężył. Tymczasem we wspomnianym finale z Federerem nogi odmawiały Hiszpanowi posłuszeństwa i nie był już tak groźny. Może te dywagacje to "szukanie dziury w całym", ale sam zawodnik przyznaje, że pod koniec każdego sezonu ból zawsze się odzywa i jego gwiazda nie świeci już tak jasnym blaskiem. Co jeśli ten kryzys przyjdzie wcześniej, właśnie na francuską imprezę?

Ci, którzy chcą obalić króla

Przegląd rywali Nadala należy zacząć od wicelidera rankingu ATP - Rogera Federera. Szwajcar przegrał już w tym roku z Hiszpanem jeden finał Wielkiego Szlema - Australian Open. Federer goni rekord w ilości wygrywanych turniejów wielkoszlemowych Pete’a Samprasa - do tej pory odniósł 13 triumfów i brakuje mu jednej wygranej do wyrównana wyniku Amerykanina i będzie to dodatkowa motywacja.

W ostatnich trzech latach Szwajcar docierał do finału Roland Garros i za każdym razem jego marzenia o triumfie w stolicy Francji rozwiewał Nadal. Początek tegorocznego sezonu w jego wykonaniu nie był olśniewający - w turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Monte Carlo odpadł już w trzeciej rundzie, gdzie został pokonany w półfinale przez swojego rodaka Stanislasa Wawrinkę (18. ATP). Później było już znacznie lepiej. Były lider rankingu ATP dotarł do półfinału turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Rzymie i odniósł wspomniany wyżej triumf w Madrycie, co może bardzo pozytywnie wpłynąć na jego występ w Paryżu.

Za plecami Federera czai się dwóch groźnych tenisistów: Novak Djokovic i Andy Murray. Djokovic w ostatnim czasie stracił trzecie miejsce w rankingu ATP właśnie na rzecz Murraya i żeby nie tracić dystansu do niego będzie musiał co najmniej powtórzyć osiągnięcie sprzed roku, kiedy dotarł do półfinału. W tygodniach poprzedzających Roland Garros Serb prezentował się dobrze W turniejach w Rzymie i Monte Carlo przegrywał dopiero w finale (w obu jego pogromcą był nie kto inny jak Rafael Nadal), zwyciężył w turnieju ATP Word Tour 250 w Belgradzie (w finale pokonał Łukasza Kubota) oraz zaliczył półfinał imprezy w Madrycie (znów porażka z Nadalem).

Murray od zeszłego roku zrobił postęp w grze na mączce. Gra na tej nawierzchni nigdy nie była najmocniejszą stroną, jednak współpraca z Alexem Corretją zaowocowała dotarciem do półfinału turnieju w Monte Carlo (porażka z Nadalem) i ćwierćfinału turnieju w Madrycie. W zeszłorocznej edycji French Open odpadł w trzeciej rundzie, tak więc dobry występ w tym roku pozwoli podbudować dorobek rankingowy.

Atak Hiszpanów i Latynosów

Nie od dziś wiadomo, że zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego i Ameryki Południowej świetnie czują się na kortach ziemnych. Rodacy Nadala - Fernando Verdasco (8. ATP), David Ferrer (14. ATP) oraz Tommy Robredo (17. ATP) to znani specjaliści od czerwonej mączki i mogą sporo namieszać w turniejowej drabince. Nie można zapominać też o Nicolasie Almagro (33. ATP) oraz Albercie Montanesie (35. ATP).

Z zawodników z Ameryki Południowej najgroźniejszy powinien być piąty tenisista świata - Juan Martin Del Potro. W niedawnym turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Madrycie dotarł do półfinału przegrywając z późniejszym triumfatorem - Rogerem Federerem, co z pewnością doda mu pewności siebie. Niewiadomą będzie za to występ (15. ATP). Jak wszyscy interesujący się dyscypliną dobrze wiedzą Argentyńczyk to zawodnik tyleż utalentowany, co bardzo chimeryczny i jego postawa w gruncie rzeczy zależy od humoru dnia.

Inni zawodnicy z Argentyny, których występ może dostarczyć sporych emocji to między innymi znany polskiej publiczności z występów w Spocie Jose Acasuso (48. ATP), Martin Vassallo Arguello (51. ATP) i Juan Monaco (52. ATP).

Znów się nie uda?

Trudno sobie wyobrazić, by będący ostatnio w kryzysie tenis amerykański miał odrodzić się właśnie w Paryżu. Dla "wychowanych na betonie" Amerykanów korty Rolanda Garrosa to istna droga przez mękę. Specyfika ich gry nie pozwala skutecznie rywalizować w najważniejszej imprezie rozgrywanej na mielonej cegle. Weźmy przykład najlepszego od kilku lat zawodnika z USA - Andy’ego Roddicka (ATP. 6). W siedmiu występach we French Open nigdy nie doszedł dalej niż do trzeciej rundy (w latach 2002, 2003, 2006, 2007 żegnał się z imprezą już po pierwszej rundzie!).

Podobne osiągnięcia w Paryżu ma inny wysoko notowany Amerykanin (15. ATP). Zawodnik z Florydy również nigdy nie przeszedł trzeciej rundy (rok temu odpadł w drugiej rundzie). Przykłady można by mnożyć (chociażby Mardy Fish), ale nie pastwmy się nada Amerykanami, bo nie tylko oni borykają się z problemami...

Co z gospodarzami?

Na dobrą sprawę gospodarze turnieju nie będą mieli kim "straszyć". Francuscy tenisiści nie prezentują ostatnio wysokiej formy i choć stawią się w licznym gronie, jest wielce prawdopodobne, że nie odegrają w turnieju większej roli. Teoretycznie najdalej zajść powinni Gilles Simon (7. ATP) oraz Jo-Wilfried Tsonga (9. ATP). Obaj jednak dalecy są od swojej optymalnej dyspozycji, a ponadto korty ziemne nie są ich ulubioną nawierzchnią. Poza tym niezbyt miło wspominają poprzednie edycje paryskiego Wielkiego Szlema - w 2008 roku Tsonga nie wystąpił z powodu kontuzji, a Simon odpadł już w pierwszej rundzie.

W ostatnich tygodniach tenisowy świat obiegły informacji o stosowaniu dopingu przez Richarda Gasqueta (21. ATP). W jego organizmie wykryto kokainę, przez co 22-letni Francuz został zawieszony na 60 dni. Tymczasem pod znakiem zapytania wciąż stoi udział w imprezie ubiegłorocznego półfinalisty - Gaela Monfilsa (11. ATP). Uraz kolana, który wyłączył francuskiego tenisistę praktycznie z całego sezonu ziemnego, nadal mu dokucza i być może zdecyduje się on nie narażać się na możliwość jeszcze dłuższej pauzy.

Paryskiej imprezy raczej nie zawojują dwaj weterani: Fabrice Santoro (42. ATP) i Arnaud Clement (57. ATP). "Magik" Santoro po raz ostatni będzie czarował na kortach Rolanda Garrosa, gdyż po tym sezonie 36-letni zawodnik kończy karierę. Pewne nadzieje francuscy kibice mogą natomiast wiązać z 22-letnim Jeremy'm Chardy'm (39. ATP), którego talent ujawnił się w ubiegłorocznej edycji French Open, kiedy to dotarł do czwartej rundy. Ponadto z jak najlepszej strony będą chcieli się pokazać Paul-Henri Mathieu (34. ATP), Marc Gicquel (44. ATP), Julien Benneteau (45. ATP), Florent Serra (49. ATP). Być może furorę zrobi jakiś nieoszlifowany diament z paryskiej akademii tenisowej, póki co nieznany szerszej publiczności.

Urok Roland Garros, podobnie jak innych Wielkich Szlemów, polega na tym, że trudno cokolwiek przewidzieć. Jednego możemy być pewni - tegoroczna edycja rywalizacji na kortach ziemnych w Paryżu będzie wyjątkowa i emocji oraz niespodzianek w niej nie zabraknie.

Komentarze (0)