O ile Ukrainki w finale można było się spodziewać, to udział Dulgheru jest ogromną sensacją. Kwalifikantka i szerzej nieznana zawodniczka wygrała już siedem spotkań z rzędu - i na pewno ma ochotę na ósme.
Ambicje Bondarenko nie są zapewne mniejsze - bardzo lubiana w Polsce Ukrainka dwa lata temu była w finale. W pamiętnym, głównie ze względu na finał przeniesiony na poniedziałek z powodu deszczu, meczu przegrała gładko z Justine Henin. Jednak tym razem wydaje się być faworytką. Pokonała przecież Szarapową... Ale nie zapominajmy, że Dulgheru w półfinale ograła Hantuchovą. Słowaczka wprawdzie grała w Warszawie średnio, ale do meczu z Rumunką zawsze wygrywała trzeciego seta. Tym razem została jednak ośmieszona - przegrała 1:6.
Gdyby brać pod uwagę tylko ranking, Bondarenko powinna stracić maksymalnie gema. Jednak wyczyn jakiego dokonała Dulgheru każe przypuszczać, że i tym razem się nie podda. Emocje mogą być więc większe niż w przypadku spotkania pomiędzy gwiazdami światowego tenisa. Szczególnie, że Dulgheru we wszystkich poprzednich spotkaniach pokazała, że jest nieustępliwa i walczy do końca.
Spotkanie rozpocznie się o 11.45 na korcie centralnym Legii przy ul. Myśliwieckiej w Warszawie. Oby emocji było jak najwięcej!