Mihaela Buzarnescu: Chcę wejść do Top 10 rankingu i dobrze przygotować się do igrzysk olimpijskich

Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Mihaela Buzarnescu
Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Mihaela Buzarnescu

Chwilę po debiucie w Top 20 rankingu, Mihaela Buzarnescu doznała poważnej kontuzji, ale już doszła do siebie. - Moje cele to awans do czołowej dziesiątki i dobre przygotowanie się do igrzysk olimpijskich - powiedziała Rumunka.

W tym artykule dowiesz się o:

Latem w Montrealu Mihaela Buzarnescu doznała poważnej kontuzji stawu skokowego. Rumunka była zmuszona opuścić US Open. Na korty wróciła pod koniec września. Wystąpiła w trzech turniejach i nie wygrała żadnego meczu. - Teraz wszystko jest w porządku, jestem zdrowa. Przygotowuję się do początku sezonu. Pierwszy turniej w 2019 roku zagram w Brisbane - powiedziała Buzarnescu w wywiadzie dla portalu jurnalul.antena3.ro.

Rumunka, która sezon zakończyła jako 24. rakieta globu, wyjawiła swoje najbliższe tenisowe cele. - Zamierzam wrócić do czołowej dwudziestki rankingu, a później awansować do grona dziesięciu najlepszych tenisistek świata. Chcę również dobrze przygotować się do udziału w igrzyskach olimpijskich - mówiła Buzarnescu, która w swoim dorobku ma 22 singlowe i 34 deblowe tytuły ITF.

Do sierpniowego turnieju w Montrealu Rumunka przystąpiła jako 20. rakieta globu i był to jej debiut w Top 20 rankingu. Z powodu kontuzji skreczowała w trzecim secie meczu II rundy z Eliną Switoliną. - Jedyną przyczyną tego, co mi się przytrafiło, była mokra nawierzchnia. Zwracałam pani sędzi uwagę, że jest zbyt niebezpiecznie. Niestety nie uwzględniła mojej obserwacji. Byłam wtedy w bardzo dobrej kondycji fizycznej i nie odczuwałam żadnego zmęczenia. Bardzo chciałam wystąpić w US Open - wróciła do wydarzeń z Montrealu. Mecz ze Switoliną sędziowała Marta Mrozińska. Gdyby Buzarnescu wygrała kanadyjski turniej, weszłaby w Top 10 rankingu.

Rumunka z problemami zdrowotnymi zmagała się już od czasów juniorskich. Dokuczało jej ramię, a po przejściu dwóch operacji kolana nie grała przez ponad 2,5 roku. Nie dziwi więc, że dopiero jako 30-letnia tenisistka znalazła się w czołówce. W sezonie 2018 odniosła trzy zwycięstwa nad zawodniczkami z Top 10 rankingu. Pokonała Jelenę Ostapenko (Doha) i Elinę Switolinę (Roland Garros, Birmingham).

ZOBACZ WIDEO: Milik uratował SSC Napoli! Perfekcyjny strzał Polaka! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Do czołowej "20" Buzarnescu weszła w spektakularnym stylu. Sezon 2017 rozpoczęła będąc notowana na 538. miejscu w rankingu. Zdobyła w nim siedem tytułów ITF, doszła do półfinału w Linzu i po raz pierwszy znalazła się w Top 100. W 2018 roku zanotowała finały w Hobart i Pradze oraz zdobyła tytuł w San Jose. Zanotowała też życiowe rezultaty w wielkoszlemowych turniejach (1/8 finału Rolanda Garrosa, III runda Wimbledonu).

Buzarnescu myśli już nie tylko o atakowaniu Top 10 rankingu, ale też o tym, co się wydarzy w Tokio w 2020 roku. - W igrzyskach olimpijskich zagrać jest trudniej niż w wielkoszlemowym turnieju, choćby dlatego, że są raz na cztery lata. Jednak masz podwójną szansę, w drużynie i indywidualnie. Myślę, że każdy tytuł, olimpijski czy wielkoszlemowy, jest niezapomnianym rezultatem, jakiego pragnie każdy sportowiec - mówiła Rumunka, która w Tokio chciałaby zagrać w singlu, deblu i mikście.

Źródło artykułu: