Szwajcar, wicelider rankingu światowego, po raz dwudziesty z rzędu awansował do półfinału Wielkiego Szlema. Ewentualny finał będzie jego czwartym z rzędu w Paryżu, a piątym kolejnym w ogóle. Nie robi to wielkiego wrażenia na Juanie Martínie Del Potro.
Argentyńczyk, piąta rakieta świata, rewelacja poprzedniego sezonu, przegrał wszystkie pięć starć (bez wygranego seta) z tym absolutnym faworytem. Jedynym uczestnikiem półfinałów, który ma "na rozkładzie" triumfatora 13 turniejów Wielkiego Szlema jest Fernando González. Cóż jednak znaczy jedno zwycięstwo Chilijczyka przy... dwunastu porażkach. Robin Söderling uległ Szwajcarowi 9 razy.
Co myśli o tym zatrważającym bilansie Del Potro? - Mamy takie same szanse - mówi Argentyńczyk. - Muszę zagrać na sto procent - przyznaje.
Po wspomnieniu niesamowitej statystyki na konferencji prasowej Federer się uśmiechnął - To pokazuje, że zagrałem wiele dobrych meczów - powiedział, ale nagle wbił szpilkę swoim krytykom. - Dobrze zaprezentować [tę statystykę] teraz, bo niektórzy ludzie powiedzieli ostatnio wiele g... rzeczy - zagrzmiał.
Gdy Federer wygra w Paryżu, lub każdy kolejny raz w Londynie, Nowym Jorku czy Melbourne, zrówna się pod względem najcenniejszych w tenisowym świecie tytułów z Petem Samprasem, rekordzistą wszech czasów.
Środowy ćwierćfinał z Gaëlem Monfilsem był najlepszym bodaj meczem Szwajcara w tym roku w Roland Garros. - Nie jestem pewny wygranej w tym turnieju, a jedyną pewną rzeczą teraz jest to, że na pewno nie nazwę swojego dziecka Roland - mówił po komfortowej wygranej w trzech setach.
Del Potro, 20-latek z Tandil, mierzy się z legendą swoich wielkich poprzedników, mistrzów paryskiej mączki: Guillermo Vilasa i Gastona Gaudio. Jest ósmym albiceleste, który znalazł się w najlepszej czwórce Roland Garros: ostatnim był w 2006 roku David Nalbandian.
Federer jest czwartym człowiekiem, który co najmniej pięciokrotnie z rzędu grał w półfinale Roland Garros, a pierwszym, który dokonał tego w erze Open. W latach 1925-9 grał w najlepszej czwórce René Lacoste; Henri Cochet w latach 1926-1930, natomiast Eric Sturgess dzierży rekord sześciu kolejnych półfinałów w latach 1947-1952.
Bombardowanie na korcie
Drugi z półfinałów, Fernando Gonzáleza z Robinem Söderlingiem, pogromcą Nadala, jest najbardziej nieoczekiwanym zestawieniem tej fazy w Paryżu od lat. To starcie potężnego forehandu i potężnego serwisu. Można spodziewać się na korcie im. Philippe'a Chatrier jednego: wzajemnego się bombardowania.
Czterech Chilijczyków osiągnęło przed zwanym Bombardero Gonzálezem ćwierćfinał Roland Garros (Cornejo, Gildemeister, Ríos), a jeden nawet finał (Luis Ayala), ale było to przed erą Open. Potem nawet leworęczny Chino Ríos nie przebił się do najlepszej czwórki w Paryżu.
Rodacy porównują teraz Gonzáleza, swojego dzisiejszego bohatera, właśnie z Ríosem, herosem przeszłości, który został liderem rankingu światowego, do końca kariery nie wygrywając żadnego turnieju wielkoszlemowego. Ale przez 127 tygodni potrafił utrzymać się w czołowej dziesiątce świata, a jego "następca" był w tym elitarnym gronie na razie tylko przez połowę tego czasu (69 tygodni).
Już teraz jednak González jest lepszy od Chino w Wielkim Szlemie (62-33 do 51-26), a gdy wygra Roland Garros, awansuje na 6. miejsce w światowym notowaniu.
Z Söderlingiem grał siedmiokrotnie, wygrał cztery razy: dokładnie tyle ostatnich starć ze Szwedem. Ten triumfował tylko na korcie twardym, m.in. w pierwszej rundzie US Open w 2004 roku. Charakterystyczne, że każdy z ich pojedynków miał wysoką wagę: cztery spotkania odbyły się w cyklu Masters, a ostatni (kort ziemny, 2007) w drużynowych mistrzostwach świata.
Roland Garros, Paryż
Wielki Szlem, pula nagród 7,32 mln euro
piątek, 5 czerwca 2009
program, mężczyźni
półfinał gry pojedynczej:
Philippe Chatrier, od 13
Robin Söderling (Szwecja, 23) - Fernando González (Chile, 12), bilans 3-4
Juan Martín Del Potro (Argentyna, 5) - Roger Federer (Szwajcaria, 2), bilans 0-5