Po zakończeniu pierwszego seta pojedynku II rundy z Radu Albotem jeden z fanów zasugerował Nickowi Kyrgiosowi, że ten nie stara się w spotkaniu z Mołdawianinem. Kibic wyznał, że po to zapłacił za bilet, aby zobaczyć Australijczyka w akcji. - Nikt ci nie kazał tutaj być. Czemu nie zajmiesz się czymś innym? - odpowiedział tenisista.
Kyrgios odniósł się do tej sytuacji po meczu, który przegrał 2:6, 6:3, 3:6. - Przychodzą i mówią mi, że zapłacili za to, aby mnie zobaczyć. Nie proszę o to, aby ktoś wydawał pieniądze, by oglądać moją grę. Nie przychodzę do czyjegoś domu i nie grożę, by ktoś przyszedł mnie zobaczyć.
- Przyzwyczaiłem się już do tego. Gdy wygrywam, to wszystko jest w porządku. Natomiast gry przegrywam, to jestem wybuczany. Po prostu nie rozumiem ludzi - dodał tenisista z Canberry.
Australijczyk zmaga się w ostatnim czasie z kontuzją kolana i to jest źródłem jego słabszych wyników. - Nie mogę sobie pozwolić na to, aby zrobić sobie kilka tygodni przerwy. Nie mogę wrócić do domu i poddać się rehabilitacji, ponieważ cały czas muszę podróżować. Na tym etapie będę musiał polegać na swoim serwisie - wyznał.
Zobacz także:
Marsylia: Borna Corić i Fernando Verdasco wyeliminowani w II rundzie
Juan Martin del Potro będzie bronić trofeum w Acapulco
ZOBACZ WIDEO Brzęczek skomentował sytuację Wisły Kraków. "Miesiąc temu nikt nie wierzył, że przetrwają"