W Indian Wells Belinda Bencić kontynuuje wspaniałą serię. Wygrała już 11 meczów z rzędu. Rozpoczęła od poprowadzenia Szwajcarii do zwycięstwa nad Włoszkami w Pucharze Federacji (rozprawiła się z Sarą Errani i Camilą Giorgi). Następnie w drodze po triumf w Dubaju pokonała cztery tenisistki z Top 10 rankingu, w tym w finale Petrę Kvitovą. W Kalifornii w trzech spotkaniach nie straciła seta. W IV rundzie Szwajcarka rozbiła 6:3, 6:1 Naomi Osakę, mistrzynię imprezy sprzed roku.
Bencić po raz drugi pokonała liderkę rankingu. Cztery lata temu w Toronto wyeliminowała Serenę Williams. Tam, podobnie jak w Dubaju, wygrała z czterema tenisistkami z czołowej "10" i zdobyła tytuł. - Naomi jest numerem jeden na świecie. W ostatnich kilku miesiącach wygrała wszystko. To zwycięstwo stoi bardzo wysoko w hierarchii wartości. Myślę, że zagrałam świetny mecz. Jestem z siebie zadowolona - powiedziała Szwajcarka.
- To był zupełnie inny mecz od tego, który rozegrałyśmy rok temu w Pucharze Hopmana. Nie byłam za bardzo skupiona na niej. Koncentrowałam się na mojej grze. Jestem teraz pewna tego, co robię na korcie. Dobrze uderzam piłkę. Po prostu wszystko funkcjonowało na moją korzyść - oceniła była siódma rakieta globu.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica do kibiców: W ciężkich chwilach miałem mnóstwo wsparcia. Dziękuje
Zobacz także: Elina Switolina przetrwała szturm Markety Vondrousovej. Ukrainka zagra o finał
Teraz Bencić prezentuje się znakomicie, ale jeszcze nie dawno walczyła z problemami zdrowotnymi. Kontuzja pleców, operacja nadgarstka, złamanie zmęczeniowe stopy spowodowały, że we wrześniu 2017 roku znalazła się poza Top 300 rankingu. Szwajcarka rozpoczęła trudny proces odbudowy. Rywalizowała w cyklu ITF, później przebijała się przez kwalifikacje do turniejów WTA. Po trzech latach znów może grać na najwyższym poziomie. Bencić to ćwierćfinalistka US Open 2014. W swoim dorobku ma trzy tytuły w głównym cyklu.
- To było bardzo trudne, gdy twoje ciało nie może grać dalej. Wtedy jednak zobaczyłam wszystkich innych sportowców i zrozumiałam, że to właściwie jest normalne. To jest część naszego życia, przytrafiają się nam kontuzje, przeżywamy niepowodzenia. Kto z czołowej dziesiątki nie miał jeszcze operacji? Oczywiście mi przydarzyło się to trochę wcześniej. Jednak tak jak mówiłam wiele razy, to zmieniło moją perspektywę. Jestem szczęśliwa, że znów mogę być na korcie. Cieszę się, że jestem zdrowa i nie wywieram na siebie presji. Wiem, jakie to było frustrujące, gdy nie mogłam grać - mówiła Szwajcarka.
Naomi Osaka i Jelena Ostapenko mają w swoim dorobku wielkoszlemowe tytuły. Japonka została liderką rankingu. Daria Kasatkina miała bardzo dobry ubiegły sezon i zadebiutowała w Top 10. To są tenisistki urodzone w 1997 roku, podobnie jak Bencić. - Pokolenie "97" jest naprawdę mocne i wzajemnie się inspirujemy. Nie myślę jednak o tym, że ja też mogłam już zostać numerem jeden na świecie. Zawsze ktoś nim jest, więc nie czuję, że ja również powinnam nim być. Skupiłam się na tym, aby wrócić na kort i cieszę się z powrotu do zdrowia - powiedziała Bencić.
Czytaj także: Hubert Hurkacz - ambitny dżentelmen, "słodki chłopak"
Szwajcarka po raz pierwszy zagra w ćwierćfinale imprezy rangi Premier Mandatory. W czwartek o godz. 19:00 czasu polskiego zmierzy się z Karoliną Pliskovą, która cztery razy doszła do półfinału takich turniejów (Indian Wells 2016 i 2017, Miami 2017, Madryt 2018). - Jesteśmy w bardzo dobrych kontaktach również z jej siostrą. Dużo razem trenowałyśmy. Oczywiście Karolina ma świetny serwis, gra bardzo płasko i szybko. Muszę skupić się na mojej grze, na pewnych taktycznych rzeczach, choć akurat o tym nie lubię za bardzo zaprzątać sobie głowy przed meczem. Czasem mam wrażenie, że im mniej myślę na korcie, tym lepiej. Więc postaram się nie myśleć - stwierdziła Bencić. Jeśli pokona Czeszkę wróci do Top 20 rankingu.