W poniedziałek Huberta Hurkacza czekał wielki splendor i ogromne wyzwanie. W I rundzie wielkoszlemowego Roland Garros 2019 Polak zmierzył się z liderem rankingu ATP Novakiem Djokoviciem. Serb przyjechał do Paryża z jasno zdefiniowanym celem - chce wygrać tytuł i zdobyć tzw. "nieklasycznego Wielkiego Szlema" (zwycięstwa w czterech z rzędu turniejach Wielkiego Szlema, ale nie w jednym sezonie). Po zeszłorocznych triumfach w Wimbledonie i w US Open oraz styczniowej wygranej w Australian Open drogę po tytuł w stolicy Francji rozpoczął właśnie od starcia z wrocławianinem.
Hurkacz nie miał nic do stracenia. Gdyby wygrał, wprawiłby w osłupienie tenisowy świat. I Djoković zdawał sobie z tego sprawę. Serb wyszedł na kort mocno skoncentrowany i od początku chciał narzucić własne warunki gry rywalowi, którego atuty dobrze poznał podczas kwietniowych treningów w Monte Carlo. Udało mu się to. Już w gemie otwarcia wywalczył przełamanie i tej przewagi nie oddał już do końca inauguracyjnego seta.
W drugiej partii Djoković uzyskał breaka przy stanie 2:1, korzystając na błędach z bekhendu Hurkacza. Po pięciu gemach lider rankingu prowadził już 4:1 z podwójnym przełamaniem. Wówczas to Polak odebrał podanie przeciwnikowi, ale jego radość nie trwała długo. W siódmym gemie nasz reprezentant znów stracił serwis, przy break poincie popełniając podwójny błąd, i musiał się pogodzić z porażką także w tej odsłonie.
Hurkacz starał się grać agresywnie. Jednak nie dość, że popełnił błędy i zawodził go serwis, to jeszcze po drugiej stronie siatki miał znakomicie dysponowanego rywala. Djoković grał bowiem fantastycznie. W defensywie był niczym mur nie do przebicia, wspaniale kontrował, a w wymianach głębokimi uderzeniami spychał Polaka poza kort. Gdy jeszcze dodamy, że Serb wyśmienicie podawał i returnował, jawi nam się obraz arcytrudnego zadania, jakie stanęło przed Polakiem.
W trzecim secie znów o wszystkim zaważył nieudany początek. Hurkacz ponownie, tym razem w pierwszym gemie, został przełamany. A Djoković, prowadząc z przewagą dwóch partii oraz breaka, wcale nie zwolnił tempa. Po raz kolejny odebrał serwis Polakowi i ostatecznie zakończył mecz zwycięstwem 6:4, 6:2, 6:2.
Pojedynek trwał godzinę i 36 minut. W tym czasie Hurkacz zaserwował osiem asów, sześciokrotnie został przełamany, wykorzystał jednego z dwóch break pointów, posłał 21 zagrań kończących, popełnił 23 niewymuszone błędy i łącznie zdobył 51 punktów, o 35 mniej od przeciwnika. Djokoviciowi natomiast zapisano sześć asów, 27 uderzeń wygrywających oraz 14 pomyłek własnych.
W ciągu najbliższych dwóch tygodni Hurkacz ma do obrony 160 punktów za zeszłoroczne występy w Paryżu (dotarł do II rundy) oraz Poznaniu, gdzie wygrał challengera. Wrocławianin wypadnie z czołowej "50" rankingu, chyba że zdecyduje się powrócić do stolicy Wielkopolski, by bronić tytułu. Polak jeszcze jednak nie opuszcza francuskiej stolicy, bo od wtorku czeka go rywalizacja w deblu.
Z kolei najwyżej rozstawiony Djoković w II rundzie, w czwartek, zmierzy się z Henrim Laaksonenem. Szwajcar, "szczęśliwy przegrany" z eliminacji, w poniedziałek pokonał kwalifikanta Pedro Martineza.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 42,6 mln euro
poniedziałek, 27 maja
I runda gry pojedynczej:
Novak Djoković (Serbia, 1) - Hubert Hurkacz (Polska) 6:4, 6:2, 6:2
Program i wyniki turnieju mężczyzn
ZOBACZ WIDEO Tomasz Lipiński: Gala Ekstraklasy była dla mnie trochę śmieszna. To było dogadzanie Piastowi za wszelką cenę
>
Art. 54. Zasada wolności poglądów
D Czytaj całość
Przeważnie tak jest panie Motyka, że tenisista o klasę lepszy przełamuje rywala na początku seta, a potem spokojnie kontroluje wynik.