Niedziela była dla Sereny Williams wyjątkowo smutnym dniem. Po czterech gemach finału Amerykanka skreczowała z powodu kontuzji pleców. 23-krotna mistrzyni wielkoszlemowa poczuła ból już podczas meczu półfinałowego z Marie Bouzkovą. - Moje plecy były całe w spazmach. Doszło nawet do tego, że nie mogłam spać ani się poruszać. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak mam grać mecz, skoro nikt nie może mnie zastąpić - wyznała była liderka rankingu, cytowana przez WTA.
Serena ostatecznie spróbowała i wyszła na kort, jednak przy wyniku 1:3 poddała się. Utytułowana reprezentantka USA płakała, że nie mogła dokończyć spotkania. Wówczas klasę pokazała Bianca Andreescu. Świeżo upieczona mistrzyni Rogers Cup podbiegła do Amerykanki i serdecznie przytuliła. Sama zmagała się w ostatnich miesiącach z kontuzjami i doskonale wiedziała, co teraz czuje rywalka.
- Moim najlepszym momentem dnia był bez wątpienia czas spędzony z Bianką. Już oficjalnie jestem jej fanką. Byłam bardzo smutna, ale ona sprawiła, że poczułam się lepiej. To było z jej strony bardzo miłe. Ona ma 19 lat, ale swoimi słowami, zachowaniem, czynami i grą na pewno na tyle nie wygląda - stwierdziła młodsza z sióstr Williams.
Serena nie podjęła jeszcze decyzji, czy zagra w turnieju WTA Premier 5 w Cincinnati. Czekać nie chciała natomiast Andreescu, która wycofała się, aby nie obciążać dopiero co wyleczonego prawego barku. Kanadyjka awansowała w poniedziałek na najwyższą w karierze 14. pozycję. Amerykanka jest ósma w rankingu WTA.
Zobacz także:
Toronto: 19 minut i krecz Sereny Williams. Bianca Andreescu mistrzynią
Cincinnati: Bianca Andreescu i Rafael Nadal wycofali się
ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Awans na igrzyska jest, pora na wymarzony medal? "Nikogo się nie boimy. Czujemy się mocni"