Chinka miała szansę na dwusetowe zwycięstwo, bowiem prowadziła 7:5 i 3:1. Safina jednak, jak to już wielokrotnie się jej zdarzało, wróciła do gry i wydawało się, że po raz kolejny odwróci losy rywalizacji. Rosjanka wygrała dziewięć z 12 kolejnych gemów i w decydującym secie prowadziła 4:2.
W tym momencie w głowie Zheng mógł się pojawić koszmar z Rzymu. Chinka w maju prowadziła z Rosjanką 5:2 w trzecim secie, a mimo to przegrała cały mecz. Tym razem sytuacja się jednak nie powtórzyła. Zheng wygrała cztery gemy z rzędu tracąc w nich zaledwie dwa punkty i sięgnęła po zwycięstwo po dwóch godzinach i 10 minutach walki.
- To dla mnie niesamowite, bo przegrałam z nią wszystkie cztery mecze, w których ze sobą grałyśmy - powiedziała podekscytowana Zheng. - Starałam się grać swój najlepszy tenis. Wiedziałam, że muszę dać z siebie 110 proc. w każdym punkcie. Przed rozpoczęciem meczu wiedziałam, że będzie niezwykle ciężko, więc cieszę się, ze wygrałam.
- Nie wiem co się stało w pierwszy secie, ale w drugim zaczęłam grać lepiej. W trzecim secie nie wykorzystywałam swoich szans - powiedziała Safina. - To dla mnie rozczarowanie, ale ona jest dobrą zawodniczką. Ciężko się z nią gra. Wykorzystała swoje okazje i mnie pokonała. W tym meczu nie wykonywałam właściwie wielu rzeczy.
zheng została pierwszą chińską zawodniczką, która pokonała liderkę światowego rankingu. Dokonała tego po raz drugi, bo w ubiegłym sezonie z Wimbledonu wyrzuciła Anę Ivanovic. Obecnie Chinka ma na swoim koncie cztery zwycięstwa nad zawodniczkami z czołowej 10.
Fani tenisa w Polsce ostatnio mają wiele powodów do zadowolenia. Przed tygodniem w Stambule w ćwierćfinale grały Urszula Radwańska i Marta Domachowska. Teraz w Los Angeles znowu mamy dwie Polki w najlepszej ósemce. W 1/8 finału Ula nie musiała rozegrać nawet jednej piłki, bo jej rywalka Na Li (nr 12), po rozgrzewce zdecydowała się oddać mecz walkowerem. Powodem była ciągle prześladująca Chinkę kontuzja prawego kolana. Z kolei Agnieszka Radwańska (nr 8) w ciągu 83 minut pokonała Annę Czakwetadze (ATP 54) 6:3, 6:2 broniąc ośmiu z 11 break pointów.
W ćwierćfinale Agnieszka zagra z Soraną Cirsteą (WTA 28), która wyeliminowała Sabine Lisicki (nr 17). Niemiecka ćwierćfinalistka Wimbledonu przy stanie 3:6, 0:1 skreczowała z powodu kontuzji barku. Przed tygodniem najlepsza polska tenisistka rozbiła Cirsteę w pierwszej rundzie turnieju w Stanford.
Za to Ulę czeka największe wyzwanie w karierze. Zagra z dochodzącą bardzo szybko do formy Marią Szarapową (WTA 61), która w czwartek pokonała Ukrainkę Alonę Bondarenko (WTA 33) 4:6, 6:0, 6:3.
- Fajnie, że wzięłam na niej rewanż - powiedziała Szarapowa, która przegrała z Bondarenko w maju w Warszawie w swoim pierwszym turnieju po 9-miesięcznej nieobecności. - Ciężko jest grać z zawodniczkami, które grały przez większą część sezonu. Moje dwie ostatnie rywalki to jedne z najlepiej przygotowanych pod względem fizycznych zawodniczek w cyklu. To dodało mi pewności, że mogę zrobić krok, kiedy istnieje taka potrzeba, szczególnie gdy przegrałam z nią wiele miesięcy temu. Rosjanka w poprzedniej rundzie wyeliminowała Wiktorię Azarenkę (nr 3), z którą przegrała w 2007 roku w Moskwie.
Do ćwierćfinału awansowała także Samantha Stosur (nr 13), która pokonała Anę Ivanovic (nr 6) 6:3, 6:2. - Za każdym razem, gdy grasz z zawodniczką, z którą ostatnio przegrałaś, jest to dla ciebie test - powiedziała Stosur, która przegrała z Ivanovic w ubiegłym miesiącu w Wimbledonie. - W miarę trwania meczu czułam się coraz lepiej. Na początku roku odniosłam kilka ważnych zwycięstw i poniosłam parę porażek. Takie mecze, jak ten dodają mi pewności siebie.
- Czuję, że wszystko czego potrzebuję to kilka meczów więcej i odrobinę więcej rywalizacji - powiedziała Ivanovic. - Jest ciężko, ponieważ czuję, że nie potrafię dopasować się do poziomu widowiska w takim stopniu, w jakim bym chciała. Po Wimbledonie miałam kilka kontuzji i stracone trzy miesiące. Zaczęłam powoli. Chcę się dobrze bawić i czuję, że to jest niezwykle ważne, by znowu być świeżą i głodną. Teraz znowu czuję się podekscytowana wykonywaną pracą i jestem nastawiona pozytywnie do wszystkich rzeczy.
W ćwierćfinale zagrają także Wiera Zwonariowa (nr 2) i Flavia Pennetta (nr 10). Rosjanka rozegrała drugi trzysetowy mecz. W poprzedniej rundzie wyeliminowała Shuai Peng (WTA 38) (o wyniku zadecydował tie-break trzeciego seta), a tym razem w ciągu dwóch godzin i 54 minut pokonała Yaninę Wickmayer (WTA 57) 7:6(5), 4:6, 6:4. Pennetta, która w ubiegłym sezonie doszła tutaj do finału, w ciągu 52 minut odprawiła z kwitkiem Nadię Pietrową (nr 5) zwyciężając 6:3, 6:3.
LA Women's Tennis Championships, Los Angeles (USA)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 700 tys. dol.
czwartek, 6 sierpnia 2009
wyniki
trzecia runda (1/8 finału) gry pojedynczej:
Jie Zheng (Chiny, 14) - Dinara Safina (Rosja, 1) 7:5, 4:6, 6:4
Wiera Zwonariowa (Rosja, 2) - Yanina Wickmayer (Belgia) 7:6(5), 4:6, 6:4
Flavia Pennetta (Włochy, 10) - Nadia Pietrowa (Rosja, 5) 6:3, 6:3
Samantha Stosur (Australia, 13) - Ana Ivanovic (Serbia, 6) 6:3, 6:2
Agnieszka Radwańska (Polska, 8) - Anna Czakwetadze (Rosja) 6:3, 6:2
Urszula Radwańska (Polska) - Na Li (Chiny, 12) walkower (kontuzja prawego kolana)
Sorana Cirstea (Rumunia) - Sabine Lisicki (Niemcy, 17) 6:3, 1:0
Maria Szarapowa (Rosja) - Alona Bondarenko (Ukraina) 4:6, 6:0, 6:3
pary ćwierćfinałowe:
Jie Zheng - Samantha Stosur
Sorana Cirstea - Agnieszka Radwańska
Urszula Radwańska - Maria Szarapowa
Flavia Pennetta - Wiera Zwonariowa
ćwierćfinały gry podwójnej:
Agnieszka Radwańska / Maria Kirilenko (Polska/Rosja) - Samantha Stosur / Rennae Stubbs (Australia, 1) 6:3, 7:6(3)
Chia-Jung Chuang / Zi Yan (Tajwan/Chiny) - Daniela Hantuchova / Ai Sugiyama (Słowacja/Japonia, 2) 1:6, 6:3, 10-7
Su-Wei Hsieh / Shuai Peng (Tajwan/Chiny, nr 4) - Alona Bondarenko / Jelena Wiesnina (Ukraina/Rosja) walkower (Wiesnina: kontuzja pleców)
Vania King / Monica Niculescu (USA/Rumunia) - tathiana Garbin / Francesca Schiavone (Włochy) walkower (Schiavone: naderwanie ścięgna podkolanowego)