Jeszcze do niedawna Australijczycy byli stawiani za wzór walki z ogólnoświatową pandemią koronawirusa. Kraj, w którym żyje ponad 25 mln mieszkańców, przeszedł I, II i III falę zachorowań na poziomie góra dwóch tysięcy zakażeń dziennie. Zgony? Kilka, kilkanaście osób dziennie. Przypomnijmy, że w Polsce mieliśmy ponad 30 tysięcy przypadków dziennie, a w sumie zmarło już ponad 100 tys. mieszkańców naszego kraju.
W jaki sposób Australia przeszła do tej pory pandemię "suchą stopą"? Kraj tłumił zarazę blokadami, ścisłymi kontrolami granicznymi oraz kwarantannami. Czasem wystarczył jeden przypadek choroby w danym regionie, aby politycy decydowali o głębokim lockdownie. "ABC News" opisuje przykład Rava Thomasa z Melbourne, który spędził 262 dni w domu. Tyle trwał lockdown.
100 razy więcej przypadków, w miesiąc
- Omikron zmienił zasady gry - powiedział podczas grudniowego briefingu prasowego premier kraju, Scott Morrison. - Mamy dwie możliwości: albo znów zamknąć się na wiele miesięcy w domach, albo próbować przetrwać i żyć w miarę normalnie. Wybieramy normalne życie. Zwłaszcza że 80 proc. z nas się zaszczepiło.
ZOBACZ WIDEO: Łzy wzruszenia Borysa Mańkowskiego? "Każdy z zawodników, który tego nie docenia powinien puknąć się w łeb"
Mieszkańcy Australii początkowo przytaknęli politykowi. Jednak to, co wydarzyło się w ostatnich czterech tygodniach...
Jeszcze 12 grudnia 2021 w Australii zanotowano 1,8 tys. nowych zakażeń. Miesiąc później - 12 stycznia 2022 - ta liczba wyniosła ponad 175 tys.! To prawie 100 razy więcej.
Nie jesteś zaszczepiony? Wracaj do Europy
O Australii jest głośno nie tylko z powodu szalejącego wariantu Omikron, ale również z powodu Novaka Djokovicia, który od 5 stycznia jest w tym kraju, bez szczepienia, bo chce wystąpić na rozpoczynającym się w poniedziałek (17.01.) turnieju Australian Open.
W telegraficznym skrócie (dla niezorientowanych), aktualny lider światowego rankingu tenisowego ATP jest osobą niezaszczepioną. A wedle przepisów obcokrajowiec nie posiadający zaświadczenia o przyjęciu szczepionki lub przejściu choroby nie może wjechać na teren Australii. Dlatego Djoković początkowo został skierowany (mimo ważnej wizy!) do ośrodka dla uchodźców.
Sprawa znalazła się w sądzie, potem w rękach polityków. Chaos jest potężny, a ostatnie doniesienia mówią, że Serb jednak nie zagra w Australian Open. Zostanie "odesłany" do Europy. Smaczku dodaje fakt, że Djoković wielokrotnie publicznie podkreślał, że nie zgadza się na przymusowe szczepienia (TUTAJ więcej szczegółów >>).
"Wycieczka autobusowa z piekła rodem"
Australijczycy widzą z jednej strony eksplozję pandemii (wariantu Omikron), z drugiej problemy Djokovicia, a z trzeciej decyzję organizatorów Australian Open, która mówi jasno: "gramy!". Chociaż zdecydowano się na pewne obostrzenia.
- Podjęliśmy decyzję, aby ograniczyć liczbę widzów do 50 procent. Dodatkowo na trybunach będzie obowiązek noszenia masek. A to wszystko dla zdrowia i bezpieczeństwa nas wszystkich - można przeczytać w oficjalnych komunikacie biura prasowego Australian Open.
Decyzję popiera premier kraju. - Jesteśmy zaszczepieni, wróćmy do życia - przyznał.
Ale nie wszyscy tak uważają. "Strategia naszego kraju na walkę z Omikronem to jak wycieczka autobusowa z piekła rodem" - napisała Michelle Grattan z serwisu abc.net.au. "Kierowca ma problem z utrzymaniem pojazdu na drodze, pasażerowie nie mają zapiętych pasów, a w środku dodatkowo panuje chaos: krzyki i panika".
Najpierw Australian Open, potem wybory
Omikron zaatakował nie tylko Australię, nie tylko Australian Open, ale także i najpopularniejszy sport w tym kraju - futbol australijski (połączenie rugby z piłką nożną). Okazuje się, że w największej lidze - AFL - zanotowano ponad 200 przypadków zakażenia.
- To dowód, jak Omikron wdarł się do społeczeństwa - przekonuje Jamie Niall z "The Age". - W Collingwood FC aż 17 zawodników nie zgłosiło się na pierwszy trening po przerwie świąteczno-noworocznej. A w Eseendon FC ponad 20 osób było izolowanych w ostatnich dniach.
- Rozumiem, że jesteśmy zaszczepieni i dlatego te prawie 200 tysięcy przypadków dziennie nie powoduje, że ludzie umierają na ulicach. Najprawdopodobniej nie dojdzie do zapaści systemu ochrony zdrowia (w australijskich szpitalach jest obecnie niespełna 4 tysięcy pacjentów z COVID-19 - przyp. red.). Ale boję się, że politycy, którzy tym razem nie wprowadzają lockdownu, nie myślą o "długu covidowym". Przecież wielu z tych zakażonych ludzi za kilka miesięcy będzie miało poważne problemy zdrowotne - dodała Michelle Grattan z serwisu abc.net.au.
Ale na razie nikt nie bierze tych słów poważnie. Australia z wypiekami na twarzy czeka na emocje tenisowe, a w maju 2022 na wybory parlamentarne. Premier Morrison chce je wygrać.
[url=/tenis/979965/jeden-z-najwiekszych-skandali-xxi-wieku-serbskie-media-oburzone-decyzja-ws-djoko]
[/url]