"Prędkości z kosmosu". Iga Świątek próbowała walczyć, ale była bezradna

- Iga nie zagrała w Australii najlepiej, jak potrafi. Tym bardziej należą się jej wielkie ukłony za to, że dotarła do półfinału - mówi o występie polskiej gwiazdy tenisa w Australian Open 2022 Piotr Sierzputowski.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Iga Świątek PAP/EPA / Na zdjęciu: Iga Świątek
W tym półfinale, który jest najlepszym jak do tej pory wynikiem 20-latki z Raszyna w Melbourne, Świątek została zatrzymana przez Danielle Collins. Rozstawiona w turnieju z numerem 27. Amerykanka dominowała niemal przez całe spotkanie i wygrała pewnie - 6:4, 6:1.

- Na pewno to nie był dzień Igi. Już w dwóch poprzednich rundach jej się nie do końca układało. Wygrywała, jednak jakość jej gry nie była najwyższa. A Collins pokazała przeciwko niej swój najlepszy tenis. Nie dała jej dojść do słowa, to ona grała na korcie pierwsze skrzypce. Tyle. Krótkie podsumowanie, ale prawdziwe - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Sierzputowski.

Były trener Świątek zwraca uwagę na doskonałą dyspozycję Amerykanki i siłę jej uderzeń. - Iga mówiła po meczu, że uderzenia Collins były najszybszymi, jakie czuła na rakiecie. Średnio około 120 km/h bekhend i 115 km/h forhend to są prędkości trochę z kosmosu. Z drugiej strony gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Iga musiała dać jej na tyle dużo przestrzeni, że mogła tak uderzać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Szkoleniowcowi, który doprowadził najlepszą polską tenisistkę do triumfu w Roland Garros 2020, w grze byłej podopiecznej zabrakło trochę sprytu, zwłaszcza w grze defensywnej, która przeciwko tak dobrze dysponowanej rywalce była kluczowa. - Choć Iga mówiła, że próbowała, ale nie miała jak. Teraz pytanie, jak popracować na treningach, żeby następnym razem w podobnej sytuacji, gdy stanie naprzeciwko dziewczyny rozgrywającej mecz życia, uderza z taką prędkością i dokładnością, była w stanie to zrobić.

Nie bez znaczenia dla postawy Polki w czwartkowym spotkaniu było to, jak potoczyły się jej wcześniejsze mecze w turnieju. Zarówno z Soraną Cirsteą (4. runda), jak i Kaią Kanepi (ćwierćfinał) Świątek stoczyła wyczerpujące, trzysetowe batalie.

- Mogła być zmęczona. Takie spotkania są wyniszczające. Przeciwko Kanepi to były trzy i pół godziny w 37-stopniowym upale. Nie ma szans, żeby organizm w pełni się zregenerował w trochę ponad dobę. Ok, Collins też grała w środę w podobnych warunkach, ale po pierwsze kilka godzin przed Igą, a to już jest różnica, a po drugie jej spotkanie trwało dużo krócej - zwraca uwagę Sierzputowski.

Jego zdaniem Świątek nie pokazała w tegorocznym Australian Open swojego najlepszego tenisa, dlatego tym bardziej należą się jej wielkie ukłony za awans aż do najlepszej czwórki turnieju. - To duży sukces. W głowie pewnie pojawiały się myśli, że można w Melbourne wygrać, ale to jest bardzo dobry wynik. Trzeba jechać na następny turniej i szukać kolejnych szans. A czy porażka z Collins czegoś Igę nauczy? Może nie tyle ją co Tomasza Wiktorowskiego, który dopiero zaczyna pracę z Igą. Na podstawie materiału, który ma do analizy, wytyczy kierunki pracy, elementy, na które w najbliższych miesiącach na treningach zostanie położony największy nacisk.

W czasie komentowania meczu Świątek - Collins dla telewizji Eurosport Sierzputowski odniósł się do zachowania sztabu szkoleniowego Polki, który zakrył ręcznikiem kamerę skierowaną na trenerski boks. "Po coś ta kamera tam jest" - mówił.

W rozmowie z WP SportoweFakty rozwija tę myśl: - Nie mówię, że każdy musi mieć odsłoniętą kamerę, natomiast nie widziałem, żeby trener Ashleigh Barty Craig Tyzzer ją zasłaniał, albo żeby robiły to inne ekipy. Pierwszy raz się z tym spotykam i nie ukrywam, że mnie to dziwi. Tenis to biznes, który kręci się dzięki temu, że ludzie się nim interesują. Kibice lubią zobaczyć, jak w czasie meczu zachowuje się sztab - przekonuje. Dodaje jednak, że gdyby w boksie trenerskim byłyby umieszczone nie kamery, a mikrofony, bardzo by mu się to nie podobało. - Nie chciałbym, żeby można było podsłuchiwać, co do siebie mówią sztabowcy, chyba, że byłby dopuszczony coaching. Natomiast nie mam problemu z tym, żeby kamery pokazywały ich reakcje.

Pogromczyni Świątek w finale Australian Open 2022 zagra z wielką faworytką, liderką rankingu WTA Ashleigh Barty. Australijka idzie przez turniej jak burza i miejscowi kibice nie wyobrażają sobie w sobotę innego scenariusza, niż jej zwycięstwo. - A ja jestem sobie w stanie wyobrazić, że w skrajnych warunkach wygra Collins - mówi Sierzputowski. - Jednak tylko jeśli Barty nie zagra dobrze. Gdyby mecz był rozgrywany w warunkach laboratoryjnych, dałbym Australijce 80 procent szans na zwycięstwo. Tylko tutaj trzeba wziąć pod uwagę, że gra u siebie, a przed swoją publicznością zawsze miała słabsze wyniki. Na pewno będzie czuła dużą presję. Od tego, jak będzie zestresowana, zależy przebieg finału. Tak czy inaczej Collins musi zagrać świetnie, żeby myśleć o jakiejkolwiek szansie na wygranie. Wszystko poniżej świetnie to będzie egzekucja ze strony Barty.

Czytaj także:
Konkretna opinia po meczu Igi Świątek. "Mental zgasł"
"Z kimś takim jeszcze nie grałam". Wymowne słowa Igi Świątek

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×