US Open: Tytuł Clijsters, która powraca w wielkim stylu

Kim Clijsters została po raz drugi mistrzynią wielkoszlemowego US Open, powtarzając swój sukces z 2005 roku, kiedy ostatni raz wystąpiła w Nowym Jorku. W niedzielnym finale grająca z dziką kartą i nienotowana w światowym rankingu Belgijka pokonała 7:5, 6:3 Dunkę Caroline Wozniacki (nr 9).

- To dla mnie było ekscytujące. To naprawdę nie było częścią planu. Chciałam rozegrać te trzy turnieje i jeszcze raz spróbować przystosować się do całego otoczenia. Chciałam podziękować USTA (Amerykańska Federacja Tenisowa) za to, że dali mi dziką kartę - powiedziała Clijsters Mary Joe Fernanez podczas ceremonii wręczenia pucharu. - Caroline jest świetną wojowniczką. Tenis kobiecy może być dumny z tego, że ma tak świetnie grającą dziewczynę.

- Powrót tutaj był dla mnie wspaniałym uczuciem. Poparcie, które otrzymałam bardzo pomogło mi to kontynuować i walczyć. To naprawdę pomagało. To naprawdę duża przyjemność grać przed wami - zwróciła się Belgijka do kibiców.

Clijsters odniosła 14. kolejne zwycięstwo na kortach Flushing Meadows i sięgnęła po swój drugi wielkoszlemowy tytuł. W 2006 roku Belgijka nie mogła bronić tytułu z powodu kontuzji. W 2007 roku w Nowym Jorku nie pojawiła się, bo kilka tygodni wcześniej zakończyła karierę. Na początku tego roku Clijsters postanowiła wrócić do tenisa i uczyniła to w wielkim stylu. Przed US Open wystąpiła w Cincinnati i Toronto pokonując cztery zawodniczki z czołowej 20: Marion Bartoli, Patty Schnyder, Swietłanę Kuzniecową i Wiktorię Azarenkę.

Belgijka została pierwszą mamę (podczas finału na trybunach była obecna jej córeczka Jade) od czasu Evonne Goolagong, która 29 lat temu wygrała Wimbledon oraz pierwszą tenisistką, jaka wygrała turniej wielkoszlemowy grając z dziką kartą.

Wozniacki, która przed US Open wygrała turniej w New Haven, wcześniej nigdy nie doszła nawet do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. Swoją postawą przez ostatnie dwa tygodnie przeszła do historii, jako pierwsza reprezentantka Danii, która wystąpiła w wielkoszlemowym finale (zarówno w rozgrywkach mężczyzn, jak i kobiet).

- Nie zrobiłabym tego bez was wszystkich - powiedziała Wozniacki. - Kim jest świetną dziewczyną. Jestem podekscytowana jej powrotem. Niestety dzisiaj mnie pokonała, ale rozegrała wielki mecz i zasłużyła na to trofeum.

Mecz finałowy trwał 93 minuty. W pierwszym secie Wozniacki wykorzystała trzy z 12 break pointów. Więcej okazji na przełamanie serwisu Clijsters nie miała. Belgijka z ośmiu okazji na przełamanie zamieniła pięć; była zdecydowanie bardziej agresywna, forhend był dla niej kopalnią punktów, ale i bekhend był groźny. Lepiej wytrzymywała długie wymiany z głębi kortu i co najważniejsze, grała najlepiej w najważniejszych momentach.

W pierwszym dwóch gemach Clijsters popisała się kilkoma efektownymi zagraniami, m.in. krosem forhendowym i bekhendem wzdłuż linii i prowadziła 2:0. Potem jednak na korcie zaczął panować chaos i mecz stał się grą błędów. W trzecim gemie trzy kolejne błędy popełniła Clijsters, w tym jeden podwójny. Belgijka jednak doprowadziła do równowagi za pomocą odwrotnego krosa forhendowego, wygrywającego serwisu oraz błędu bekhendowego rywalki. Dopiero przy piątym break poincie Dunka zdołała przełamać byłą liderkę światowego rankingu. Także dwa kolejne gemy padły łupem Wozniacki, która w szóstym obroniła trzy break pointy.

W siódmym gemie Wozniacki miała dwie szanse na podwójne przełamanie i objęcie prowadzenia 5:2. Jednak przy stanie 15-40 Clijsters obroniła dwa break pointy odwrotnymi krosami forhendowymi, które tego dnia były jej mocną stroną. Belgijce gema tego pomógł wygrać serwis, który w najważniejszych momentach funkcjonował bez zarzutu. Wygrywający bekhend wzdłuż linii dał jej w ósmym gemie dwie szanse na wyrównanie stanu seta na 4:4. Pomogła Wozniacki, która popełniła podwójny błąd serwisowy.

Dziewiąty gem miał przedziwny przebieg. Clijsters prowadziła 40-0, ale pozwoliła się rywalce przełamać, po tym jak przy pierwszym break poincie w fatalny sposób zepsuła woleja bekhendowego. Końcówka należała jednak do Belgijki, która wygrała trzy decydujące gemy po drodze broniąc dwóch break pointów w 11. gemie. Seta zakończyła wygrywającym serwisem.

Początek drugiego seta miał zupełnie odmienny przebieg. W pierwszych pięciu gemach zawodniczki utrzymywały swoje podania nie dając rywalce choćby jednej okazji na przełamanie. Wreszcie w szóstym gemie Clijsters zaliczyła breaka i to bez straty punktu. W siódmym gemie Belgijka przegrywała 0-30, ale zdobyła cztery punkty z rzędu, w tym dwa ostatnie w efektowny sposób za pomocą bekhendu wzdłuż linii i odwrotnego krosa forhendowego. Wozniacki przedłużyła swoje szanse na odwrócenie meczu utrzymując własne podanie. W dziewiątym gemie Clijsters znowu od stanu 0-30 wygrała cztery piłki z rzędu. Na zakończenie meczu Belgijka popisała się smeczem, po wcześniejszym wyrzuceniu Wozniacki forhendem wzdłuż linii.

US Open, Nowy Jork

Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 21,6 mln dol.

niedziela, 13 września 2009

wynik, kobiety

finał gry pojedynczej:

Kim Clijsters (Belgia, WC) - Caroline Wozniacki (Dania, 9) 7:5, 6:3

Źródło artykułu: