Dwóch mocarnych hegemonów i cała reszta - zapowiedź turnieju mężczyzn Australian Open

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Novak Djoković po raz piąty czy Rafael Nadal po raz drugi? Mało kto wyobraża sobie, by tegoroczną edycję Australian Open wygrał ktoś inny niż Serb lub Hiszpan.

1
/ 6

Jeszcze turniej się nie zaczął, a już Serba ogłoszono zwycięzcą, póki co jedynie losowania. Djoković z pewnością nie ma prawa narzekać na układ turniejowej drabinki, bowiem wszyscy jego najgroźniejsi rywale zostali ulokowani w jej górnej części. Obrońca tytułu stał się głównym faworytem do końcowego zwycięstwa w opinii fachowców, kibiców, a także dziennikarzy. Eksperci prestiżowego portalu tennis.com w swoich przewidywaniach nie mają wątpliwości, że za dwa tygodnie Serb po raz ósmy w karierze będzie mógł świętować wielkoszlemowy triumf

Forma Djokovicia nie jest do końca znana. Tenisista z Belgradu nie zagrał w tym roku w żadnym oficjalnym turnieju głównego cyklu, w zamian biorąc udział w pokazówce w Abu Zabi, którą wygrał, w finale pokonując Davida Ferrera, a następnie wystąpił w pokazowym meczu na kortach Kooyongu, wygrywając z Juanem Monaco.

Djoković może po raz czwarty z rzędu i piąty w karierze triumfować w Melbourne
Djoković może po raz czwarty z rzędu i piąty w karierze triumfować w Melbourne

Serb znakomicie czuje się w Melbourne, a tamtejsze korty bardzo mu odpowiadają. Ma na koncie już cztery zwycięstwa w tym turnieju i to właśnie w Australian Open odniósł swój pierwszy wielki triumf, wygrywając całą imprezę przed pięcioma laty. Także tutaj rozegrał - jak sam mówi - swój najlepszy mecz w karierze, pokonując w finale 2012 roku po epickim boju Rafaela Nadala, a we wcześniejszym meczu półfinałowym w równie dramatycznych okolicznościach uporał się z Andym Murrayem.

Djoković w tym roku przyjeżdża do Melbourne kontynuując dwie wspaniałe serię. Na kortach Melbourne Park jest niepokonany od 2010 roku, a ostatnim, który z nim wygrał, jest niegrający już Andy Roddick. Natomiast w cyklu ATP World Tour Serb nie zaznał porażki od 24 spotkań, po raz ostatni przegrywając we wrześniu, w finale US Open z Rafaelem Nadalem. - Odkąd się zaręczyłem, nie przegrałem jeszcze meczu - żartował po przybyciu do Melbourne obrońca tytułu.

2
/ 6

Powracający do Melbourne po rocznej absencji (w ubiegłym sezonie nie grał z powodu kontuzji) Hiszpan na razie skupia się na narzekaniu. Lider rankingu ATP ma żal do organizatorów za nawierzchnię, która przygotowali na turniej. - To zupełnie inne warunki niż te, które pamiętam z poprzednich turniejów. To najszybsza nawierzchnia jaka kiedykolwiek była w Australii. Nie wiem, dlaczego zdecydowano się na przyspieszenie nawierzchni. Nie jestem pewien, czy to dobra decyzja - mówił zniesmaczony.

Nadal obecny sezon zaczął od bardzo mocnego akcentu. Wprawdzie w turnieju pokazowym w Abu Zabi przegrał z Davidem Ferrerem, ale w pierwszym oficjalnym występie, w Ad-Dausze, mimo dość przeciętnej dyspozycji, w miarę pewnie wygrał całą imprezę.

Australian Open jest najsłabszym turniejem wielkoszlemowym Nadala - wygrał tu tylko raz
Australian Open jest najsłabszym turniejem wielkoszlemowym Nadala - wygrał tu tylko raz

Hiszpan w Melbourne po raz pierwszy swój niezwykły potencjał zademonstrował w 2004 roku, gdy jako 18-latek wyeliminował w III rundzie będącego wówczas u szczytu formy Lleytona Hewitta. Jednak pod względem dokonań Australian Open jest najsłabszym wielkoszlemowym turniejem Nadala. Wygrał tu tylko raz, w 2009 roku, pokonując w pasjonującym finale Federera. Kolejną wielką szansę miał przed dwoma laty, lecz przegrał finałową bitwę z Djokoviciem.

Majorkanin nie dość, że narzeka na nawierzchnię, to jeszcze nie miał szczęścia w losowaniu. Już w I rundzie przyjdzie mu się zmierzyć z nadzieją gospodarzy, Bernardem Tomiciem, a cała droga Nadala do ewentualnego triumfu jest najeżona przeszkodami największego kalibru, bowiem właśnie w górnej części drabinki, gdzie znajduje się lider rankingu, zostali ulokowani niemal wszyscy kandydaci do końcowego sukcesu.

3
/ 6

Zwykle żądna sukcesów swojego ulubieńca brytyjska prasa, tym razem do startu Murraya podchodzi niezwykle sceptycznie, uznając za duże osiągnięcie już sam ewentualny awans do ćwierćfinału Australian Open. Przyczyną takie stanu rzeczy jest dyspozycja Szkota, który zakończył przedwcześnie poprzedni sezon, by poddać się operacji kręgosłupa, a na starcie tegorocznej kampanii nie pokazał się z dobrej strony.

W pierwszym tygodniu 2014 roku Murray wziął udział w turnieju Ad-Dausze, gdzie przegrał w II rundzie z Florianem Mayerem. Właśnie ten występ spowodował, że nie tylko w Wielkiej Brytanii o szansach tenisisty z Dunblane na triumf w Melbourne mówi się bardzo ostrożnie. Także sam Murray tonuje nastroje, mówiąc, że zwycięstwo w Australian Open jest dla niego nierealne.

Trzykrotny finalista nie liczy, że w tym roku zawędruje w Melbourne tak daleko
Trzykrotny finalista nie liczy, że w tym roku zawędruje w Melbourne tak daleko

Szkot niezwykle rozważnie podchodzi do swojego występu w Melbourne, lecz przecież nie można zapominać, że grał tu już trzykrotnie w finale. Wprawdzie zawsze przegrywał - w 2010 roku z Federerem oraz w 2011 i 2013 z Djokoviciem, ale doświadczenia, które zdobył, nic mu nie odbierze.

Murray pierwszy raz od wielu lat przystępuje do turnieju wielkoszlemowego nie dźwigając na barkach ciężaru oczekiwań całej Wielkiej Brytanii. Z pewnością może mu to tylko pomóc. Na drabinkę nie ma prawa narzekać, a gdy złapie odpowiedni rytm w pierwszym tygodniu, w rozstrzygających fazach turnieju może być trudny do zatrzymania.

4
/ 6

Biorąc pod uwagę tylko zwycięstwa w Australian Open, wspólnie z Djokoviciem najbardziej utytułowany z aktywnych tenisistów (obaj mają po cztery tytuły) Szwajcar dawno nie przystępował do turnieju wielkoszlemowego z tak niskiej pozycji. Federera nie stawia się w roli kandydata do laurów, spychając go w cień Djokovicia, Nadala, a nawet Murraya.

Po kompletnie nieudanym poprzednim sezonie, w którym pierwszy raz od 2002 roku nie zagrał w wielkoszlemowym finale, Federer postanowił dokonać sporych zmian. Do swojego sztabu szkoleniowego dołączył Stefana Edberga oraz przekonał się do nowej rakiety, z większą o osiem cali główką, którą testował już w tamtym roku. Pierwszy test wypadł pomyślnie, acz nie nadzwyczajnie. Maestro dotarł do finału w Brisbane, w którym uległ Lleytonowi Hewittowi.

Notowania szwajcarskiego Maestro dawno nie stały tak nisko
Notowania szwajcarskiego Maestro dawno nie stały tak nisko

Federer ostatni raz świętował triumf na kortach Melbourne Park w 2010 roku, wcześniej wygrywał w latach 2004, 2006 i 2007. W ostatnich edycjach docierał "tylko" do półfinału. W kilku ostatnich sezonach, spośród imprez rangi Wielkiego Szlema, słabiej niż w Melbourne 32-letniemu bazylejczykowi wiodło się jedynie w Roland Garros.

Mimo, że w tym roku fachowcy również nie wróżą Federerowi powodzenia w Australian Open, on sam wydaje się być w znakomitym nastroju i bardzo pewny siebie. - Wierzę, że jestem w stanie pokonać Nadala i Djokovicia w bezpośrednim meczu w Australian Open - odważnie zapowiedział na konferencji prasowej w Melbourne.

5
/ 6

Argentyńczyk jako jedyny tenisista potrafił przerwać passę wielkoszlemowych zwycięstw Wielkiej Czwórki męskiego tenisa (Nadala, Djokovicia, Federera i Murraya) z ostatnich siedmiu lat, wygrywając US Open w 2009 roku. Rozwój tego tenisisty przerwała paskudna kontuzja nadgarstka, przez którą stracił cały 2010 rok, jednak obecnie z jego zdrowiem jest wszystko w porządku, a on sam ma za sobą wyśmienity poprzedni sezon.

Na rozgrzewkę przed Australian Open tenisista z Tandil wybrał turniej w Sydney. Mimo dość słabego początku, Argentyńczyk zdołał odnieść triumf w całej imprezie, w finale w niespełna godzinę rozbijając Bernarda Tomicia. - Jestem zaskoczony poziomem mojej gry, wszystko działa jak trzeba - mówił po sobotnim sukcesie.

Australian Open jest jedynym turniejem wielkoszlemowym, w którym Argentyńczyk nie zagrał w półfinale
Australian Open jest jedynym turniejem wielkoszlemowym, w którym Argentyńczyk nie zagrał w półfinale

Wyniki, które del Potro osiągał na kortach Melbourne Park, nie są oszałamiające. Najlepszymi rezultatami Argentyńczyka są dwa ćwierćfinały, wywalczone w latach 2009 i 2012, w obu przypadkach przegrane z Federerem. Zaś w ubiegłym sezonie zdarzyła mu się bolesna wpadka i porażka już w III rundzie z Jeremym Chardym.

Del Potro nie jest stawiany w pierwszej linii faworytów, ale to gracz lubiący atakować z drugiego szeregu. Argentyńczyk znany jest z niesamowitej odporności psychicznej, którą dorównuje największym gwiazdom współczesnego tenisa, a gdy jego bity z pełną siłą i bez cienia zawahania forhend, będzie funkcjonował tak jak przed pięcioma laty na kortach Flushing Meadows, to Palito może bardzo mocno namieszać w stawce.

6
/ 6

Niekoniecznie faworyci, ale zawsze niebezpieczni

Uwagę należy zwrócić przede wszystkim na Tomasa Berdycha. Czech zna już smak wielkoszlemowych półfinałów, a nawet i finału, jest także dwukrotnym zdobywcą  Pucharu Davisa. Na jego korzyść działa fakt, iż znalazł się w trzeciej ćwiartce turniejowej drabinki, która jest zdecydowanie najłatwiejsza, lecz oczywiście i tu nie brakuje przeszkód, na których może się potknąć.

Jedną z nich jest David Ferrer. Hiszpan to trzecia rakieta świata, ale odnośnie wielkoszlemowego zwycięstwa jego nazwisko nie jest wymieniane, a on sam powiedział, iż doskonale zdaje sobie sprawę, że na taki sukces praktycznie nie ma szans.

Łodzianin jest naszą największą nadzieją w zmaganiach mężczyzn
Łodzianin jest naszą największą nadzieją w zmaganiach mężczyzn

Z pomyślności losu może skorzystać Jerzy Janowicz, który również znalazł się w trzeciej ćwiartce. Wprawdzie łodzianin bardzo słabo zaprezentował się w Sydney, ale już w zeszłorocznym Wimbledonie pokazał, że stać go na świetne wyniki w Wielkim Szlemie.

Do walki o czołowe lokaty może się też włączyć finalista tej imprezy z 2008 roku Jo-Wilfried Tsonga, a ostatniego słowa nie powiedział australijski weteran, szykujący się do swojego 18. startu w Melbourne, Lleyton Hewitt, który na inaugurację sezonu pokazał znakomitą formę i wygrał turniej w Brisbane, w finale ogrywając Federera.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
ExpertOfTennis
12.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Federer rozdziel towarzystwo :) A JJ tobie życzę udanego wystepu  
avatar
RvR
12.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Muzza złapie formę i zrobi porządek :))  
avatar
tomek33
12.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze jest- Murray, Del Potro, oni również mogą sięgnąć po tytuł w Australii, i to nie są żarty. W turnieju męskim, jest czołówka bardziej wyrównana, niż w kobiecym.