Ten start polski biegacz zapamięta na długo. Choć po karierze zawodnik utrzymywał się w dobrej dyspozycji, to trudny dystansu połowy Ironmana dały mu się tak mocno we znaki, że kończący rywalizację półmaraton, zawodnik przebiegł w 1:49:53. Dla zawodnika, który na lekkich rozbieganiach jest w stanie ten dystans przebiec w 1:10, to musiał być duży szok. Przyznał to zresztą tuż po minięciu linii mety.
- Jeszcze nigdy nie byłem tak zniszczony jak po tych zawodach. Ale przyjechałem tu właśnie po to, by zbierać doświadczenie, by szukać granic swojej wytrzymałości. Przepłynąłem dużo szybciej niż planowałem, Przejechałem na rowerze dużo szybciej niż zakładałem. Zapłaciłem dziś frycowe na bieganiu - analizował Marcin Lewandowski. Były brązowy medalista mistrzostw świata na 1500 metrów, a obecnie ambasador IRONMAN Poland ukończył ściganie z wynikiem 5:38:36.
Niedzielne ściganie w Warszawie zapowiadano jako rywalizację dwóch byłych znakomitych lekkoatletów, czyli właśnie Lewandowskiego i... Marka Plawgo.
Dla tego drugiego jest to już trzeci sezon triathlonowy i z każdym rokiem 44-latek robi spory postęp.
- Nazbierało się tego doświadczenia z poprzednich lat i jest życiówka w pływaniu i życiówka na rowerze. Ale zapłaciłem na bieganiu. Tymi życiówkami zabezpieczyłem sobie przewagę, ale jak Marcin zacznie trenować na poważnie, to ostatni raz z nim wygrałem - przyznał po zawodach Marek Plawgo. Ostatecznie ściganie zakończył z całkiem niezłym wynikiem 5:10:41.
Inny doskonały polski lekkoatleta - Paweł Januszewicz zdecydował się na start na krótszym dystansie - 5150 Triathlon Series. Miał do pokonania 1,5 kilometra pływania, 40 kilometrów jazdy na rowerze i 10 kilometrów biegu. Zakończył swój start na 20. pozycji w swojej kategorii wiekowej.
- Paradoksalnie najlepiej wyszła mi jazda rowerem. Triathlon nie wybacza, muszę przyznać, że mnie sponiewierał. Ale IRONMAN jest jak wirus. Jak już załapiesz, to musisz to robić - przyznał z uśmiechem były znakomity płotkarz, Paweł Januszewicz.