Minęła doba od tragicznego wypadku Noaha Dettwilera. Doszło do niego w sytuacji, której nikt by się nie spodziewał. Szwajcar wyjechał na okrążenie zapoznawcze wraz z całą stawką Moto3, po czym zahamował gwałtownie przed jednym z zakrętów. Jadący z tyłu Jose Antonio Rueda nie spodziewał się takiego manewru i z ogromnym impetem wjechał w 20-latka.
Noah Dettwiler walczy o życie
Realizatorzy transmisji z wyścigów MotoGP wstrzymali się z pokazywaniem kolejnych powtórek, a wokół Dettwilera i Ruedy zaczęli krzątać się medycy, co wskazywało na poważny stan obu motocyklistów. Ostatecznie Szwajcar i Hiszpan zostali przetransportowani do szpitala w Kuala Lumpur śmigłowcami. U Ruedy doszło do złamania ręki i wstrząśnienia mózgu, zaś Dettwiler walczy o życie.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica nie kryje się z wiarą w Boga. "Kiedyś mocno chroniłem temat religii"
Szwajcar stracił sporo krwi, jeszcze na torze miało dojść u niego do zatrzymania akcji serca. Ma uszkodzone płuca, śledzionę oraz złamaną nogę. Jeszcze w niedzielę medycy z Malezji przeprowadzili kilka operacji, po których stan motocyklisty określany jest jako "poważny, ale stabilny". Andy Dettwiler, ojciec Noaha, niemal natychmiast ruszył w podróż do Malezji wraz z żoną i córką.
- Lekarze początkowo walczyli o jego życie - powiedział krótko "Blickowi" przed wylotem do Azji.
Tragiczny wypadek wstrząsnął Szwajcarią. Cztery lata temu kraj stracił inną motocyklową perełkę po tym, jak Jason Dupasquier zanotował poważny wypadek w Moto3 w kwalifikacjach do GP Włoch. Miał tylko 19 lat i dorastał na torach wspólnie z Noahem Dettwilerem. Ojciec Noaha był nawet jednym ze sponsorów Jasona i zatrudniał go w swojej firmie.
Za rozwój kariery obu zawodników odpowiada Thomas Luthi, który przez lata startował w różnych klasach MotoGP. Obecnie 39-latek jest doradcą sportowym Dettwilera i z bliska obserwował fatalne obrazki z toru Sepang, będąc na miejscu.
Noah Dettwiler, aby rozwijać się w motocyklowych mistrzostwach świata, musiał szybko dorosnąć. Jako nastoletni chłopiec opuścił Szwajcarię i wyprowadził się do Hiszpanii. Miał 14 lat, gdy wraz z ojcem osiadł w Walencji. Po pandemii koronawirusa ojciec wrócił do ojczyzny, a Noah zaczął wynajmować pokój u jednego z mechaników i przeprowadził się do Barcelony. W sezonie 2026 jego kariera miała nabrać rozpędu, ale w obliczu wydarzeń z Malezji, jego kariera zeszła na dalszy plan.
Dettwiler rozwijał się nie na tylko na torze, ale też poza nim. Płynnie mówi po angielsku, francusku i włosku. Wszystko po to, aby mieć "plan B" na wypadek, gdyby jego kariera w MotoGP nie rozwinęła się we właściwym kierunku. Zmartwieniem 20-latka stały się kontuzje. Liczne upadki spowalniały zawodnika w ostatnich miesiącach.
Ścigali się po tragedii kolegów
Uderzające w niedzielę było to, że promotorzy MotoGP nie zrezygnowali z wyścigu Moto3, choć młodzi zawodnicy przed kilkadziesiąt minut musieli obserwować, jak medycy krzątają się wokół Dettwilera i Ruedy. Oczekiwanie na powrót śmigłowców ratowniczych sprawił, że zawody najniższej klasy ruszyły z niemal dwugodzinnym opóźnieniem.
- To nie był najlepszy pomysł, żeby pozwolić młodym zawodnikom wystartować w wyścigu po tym, jak zobaczyli, jak dwóch z nich odleciało helikopterem do szpitala. Nigdy tego nie zrozumiem - powiedział po wyścigu Francesco Bagnaia, dwukrotny mistrz świata MotoGP, cytowany przez "Blicka".
W podobnym tonie wypowiedział się Marco Bezzecchi. - Trudno było skupić się na starcie w wyścigu, skoro nie wiedzieliśmy, co się dzieje i w jakim stanie są młodzi zawodnicy. Myślę, że zasłużyliśmy na bardziej klarowne komunikaty od organizatorów co do wydarzeń z toru - powiedział zawodnik Aprilii.
Krytyczne słowa włoskich zawodników są nieprzypadkowe. W 2011 roku na torze Sepang życie stracił Marco Simoncelli, który typowany był na następcę Valentino Rossiego i przyszłą gwiazdę MotoGP. Simoncelli w momencie śmierci miał tylko 24 lata.
Promotorzy MotoGP początkowo nie informowali o stanie zdrowia Dettwilera i Ruedy, a kibice oglądali ujęcia z przygotowań do transportu medycznego motocyklistów. Po kilkudziesięciu minutach podano lakoniczny komunikat, że obaj są przytomni. Kolejne oświadczenia spłynęły długo po wyścigu.