Przed weekendem w Katarze Marquez podkreślał, że zależy mu na ukończeniu wyścigu i zdobyciu cennych punktów. Zapowiadał, że nie myśli nawet o wygranej czy podium. Trudno dziwić się takiemu podejściu - młody Hiszpan każdego dnia przechodził rehabilitację, by być w stanie wsiąść na motocykl. Nawet zdobycie pole position nie zmieniło wiele w kwestii oczekiwań zawodnika Repsol Hondy.
Po niedzielnym wyścigu Marquez promieniał ze szczęścia. - Jestem niezwykle zadowolony z wyniku. Oczywiście punkty są ważne, jednak równie istotny był sam wyścig i jego przebieg, w końcu wracam do ścigania po kontuzji, która zabrała mi dużą część przygotowań. Nie brałem udziału w ważnych testach, nie trenowałem. W ten weekend sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, co chwile inny zawodnik był najszybszy. Wszyscy mieli dobre tempo i biorąc pod uwagę to, jak wyglądał wyścig, zwycięstwo to coś naprawdę wielkiego. Pomijając samą wygraną, walka z Valentino Rossim to był najlepszy moment w ciągu tych kilku dni. Naprawdę sprawiła mi niezłą frajdę - powiedział mistrz świata 2013.
Przypomnijmy, że młody zawodnik Repsol Hondy startował z pole position, jednak już po starcie stracił pierwszą lokatę. Początkowo jechał czwarty, później miał przed sobą Stefana Bradla, a na kilku ostatnich okrążeniach stoczył fantastyczną walkę z Valentino Rossim. Tym razem górą był Marquez, co śmiało można nazwać małym rewanżem - rok temu w Katarze, Włoch i Hiszpan stoczyli zacięty pojedynek o drugie miejsce, który wygrał znacznie bardziej doświadczony "Doktor".