W sobotnich kwalifikacjach Valentino Rossi uzyskał szósty czas, jednak włoski motocyklista był optymistą. "The Doctor" przekonywał, że z każdym dniem zespół znajduje lepsze ustawienia motocykla, co powinno zaprocentować w trakcie wyścigu.
Pierwsze okrążenia potwierdzały tezę Rossiego. Włoch szybko awansował o kilka pozycji i wydawało się, że zawodnik Movistar Yamaha Team ponownie powalczy o podium, podobnie jak to miało miejsce w Katarze. W dalszej części wyścigu Włoch stracił jednak imponujące tempo i ostatecznie wjechał na linię mety na ósmej pozycji. - Całkowicie zniszczyliśmy przednią oponę z prawej strony. Ten sam problem mieliśmy przez cały weekend, ale nie dotykał nas tak mocno, jak w trakcie wyścigu. Rano zrobiliśmy krok do przodu, bo podczas rozgrzewki mogliśmy zrobić wszystko, stąd ten nasz pozytyw - powiedział Rossi.
W niedzielę Włoch okazał się gorszy nawet od Bradleya Smitha i Pola Espargaro z braterskiego zespołu Monster Yamaha Tech 3, zaś jego strata do zwycięzcy Marca Marqueza wyniosła ponad 45 sekund. To najlepiej pokazuje jak bardzo nieudany był to wyścig dla Rossiego i jego teamu. - Po siedmiu czy ośmiu okrążeniach przednia opona nie istniała i musiałem zwolnić, byłem o trzy sekundy wolniejszy na okrążeniu. Szkoda, bo mogliśmy wywalczyć kolejne podium w tym sezonie, bo to był nasz cel na Austin. Niestety, nie udało nam się go osiągnąć - dodał doświadczony motocyklista.