Alex Marinelarena wygrał walkę o życie. "Teraz moim celem jest ściganie"

Alex Marinelarena nabawił się poważnej kontuzji w wyniku wypadku, do jakiego doszło podczas przedsezonowych testów na torze Paul Ricard. Obecnie Hiszpan dochodzi do siebie w rodzinnej Nawarrze.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

Pod koniec lutego na francuskim torze Paul Ricard doszło do prywatnych testów zespołu Tech3 Racing. Zakończyły się one fatalnie dla zawodnika Moto2 - Alexa Marinelareny. Hiszpan upadł przy pełnej prędkości podczas jednego z próbnych okrążeń i doznał poważnych obrażeń głowy, przez co lekarze zdecydowali się na wprowadzenie go w stan śpiączki farmakologicznej.

21-letni Hiszpan został już wybudzony ze śpiączki i obecnie wraca do pełni sił w domu. - Pewnego dnia po prostu obudziłem się w szpitalu we Francji, a moja mama była obok. Zaczęła zadawać mi mnóstwo pytań - jak się czuję, czy mnie coś boli, czy pamiętam co się stało. Tymczasem ja pamiętałem tylko, że opuściłem dom 26 lutego. Nie pamiętałem feralnego zdarzenia z toru, nie pamiętałem niczego z dwóch dni poprzedzających wypadek. Nie pamiętam też niczego z 16-17 dni po wypadku - przyznał hiszpański motocyklista w rozmowie z serwisem MotoGP.com.

Marinelarena po wybudzeniu ze śpiączki nie spodziewał się, że jego wypadek był tak groźny. - Kiedy się obudziłem, zobaczyłem moją rękę. Była w kiepskim stanie, więc domyśliłem się, że miałem wypadek. Spodziewałem się jednak, że miał on miejsce dzień, może dwa, wcześniej. Tymczasem lekarze powiedzieli mi, że do wypadku doszło przed 20 dniami. Poczułem się jakbym został czymś trafionym. "Czy naprawdę było tak źle?" - zapytałem. Oni mi wszystko wyjaśnili, cały czas było przy mnie mnóstwo lekarzy i wtedy zdałem sobie sprawę z tego, co się stało. Dotarło do mnie jak poważny musiał być mój stan, skoro w tym momencie obok mojego łóżka nie było miejsca dla kogoś z rodziny czy teamu - dodał zawodnik Tech3 Racing.

W wyniku wypadku Marinelarena, oprócz obrażeń głowy, doznał także urazu barku i skomplikowanego złamania prawej nogi. Lekarze wydali jednak zgodę na przetransportowanie go do Hiszpanii, gdzie wraca do pełni sił. - Zaraz po wypadku lekarze najbardziej martwili się o moją głowę. Uderzenie było tak silne, że straciłem przytomność, dlatego obrażenia głowy były najbardziej niepokojące. Odkąd wróciłem do domu, czuję postęp w mojej rehabilitacji. Pracujemy bardzo ciężko, szczególnie w kontekście wagi, bo straciłem sporo mięśni. Korzystam również ze specjalnej maszyny, która pomaga moim kościom w nodze szybciej się zrastać. Mam też rozpisane ćwiczenia, które pomagają mojemu barkowi - zdradził Hiszpan.

Równocześnie hiszpański motocyklista jest pod wrażeniem reakcji świata MotoGP na jego wypadek. Zaraz po incydencie we Francji, przedstawiciele różnych klas wyścigowych ściskali kciuki za szybki powrót Marinelareny do zdrowia. - To coś wspaniałego widzieć, że zawodnicy z MotoGP, Moto2 i Moto3 wysyłali mi pozytywne wiadomości i chciałbym im wszystkim podziękować. Także tym osobom, które starały się nawiązać ze mną kontakt przez Facebooka i Twittera. Uwielbiam otrzymywanie wiadomości od osób, których właściwie nie znam. To sprawia, że moja walka o powrót do zdrowia jest łatwiejsza - oznajmił 21-letni motocyklista.

Hiszpan ma świadomość, że jego powrót do zdrowia zajmie sporo czasu, ale ma jeden cel - powrócić na motocykl i do rywalizacji w MotoGP. - Od chwili kiedy mogłem pierwszy raz wyjść z łóżka, miałem tylko ten jeden na cel na uwadze. Moim celem jest ściganie. Udział w mistrzostwach świata zawsze był moim marzeniem, żyłem nim i czerpałem z niego, ale ze względu na wypadek, to się skończyło. To wielka szkoda. Jednak mam nadzieję, że pokonam tę przeszkodę i będę dalej żyć normalnie. Dlatego liczę, że któregoś dnia tu wrócę - podsumował Marinelarena.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×