Maverick Vinales wierzy w Suzuki. "Nie mamy nic do stracenia"
Zespół Suzuki powrócił w tym roku do rywalizacji w MotoGP po kilku latach przerwy. Japoński team robi kolejne postępy i po wyścigu w Brnie zapowiada walkę o czołowe pozycje.
Suzuki nie ukrywa, że obecnie silniki montowane w motocyklach tego zespołu są znacznie słabsze niż u reszty stawki. Japończycy stopniowo rozwijają swoje jednostki napędowe i skrzynia seamless powinna pozwolić im na nawiązanie walki z takimi zespołami jak Monster Yamaha Tech3 czy Ducati.
Vinales chwali Suzuki za to, że wykonało w ostatnich tygodniach ogrom pracy. - Zmieniliśmy też styl naszej pracy. Pracujemy teraz bardzo mocno nad ustawieniami wyścigowymi. Czasem zdarzało się tak, że w treningach byliśmy szybcy, ale w niedzielę podczas wyścigu przyczepność toru była gorsza i mieliśmy problemy. Naszym celem jest trzymanie się blisko Pola Espargaro i Bradleya Smitha, nawet jeśli przyczepność spada. Oni maja fabryczne Yamahy i jeśli jesteśmy blisko ich, to musimy być zadowoleni. Na pewno zrobiliśmy duży krok do przodu, jeśli popatrzymy na pierwszy wyścig sezonu i ten ostatni - powiedział Vinales po Grand Prix Czech.Równocześnie hiszpański motocyklista nie ukrywa rozczarowania upadkiem w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Czech. - Oczywiście, kiedy byłem za Polem, to myślałem czy zadowolić się dziewiątym miejscem. Postanowiłem jednak walczyć o wyższą pozycję. Liczyłem na walkę o siódme miejsce, aż w końcu upadłem. Straciłem przyczepność przodu, ale tak naprawdę jechałem tylko 2 km/h szybciej niż na wcześniejszym okrążeniu. Nasz poziom motywacji nie spada i musimy być zadowoleni. Walczymy z ekipą Monster Yamaha Tech3 na równi, a oni są dość szybcy. W kolejnych wyścigach musimy kontynuować naszą pracę, bo nie mamy nic do stracenia - stwierdził Vinales.
Vinales, choć dopiero debiutuje w MotoGP, zaczyna kręcić dużo lepsze czasy niż jego kolega z zespołu - Aleix Espargaro. - W pierwszej części sezonu byłem bardziej spokojny, ale teraz musimy naciskać. Myślę, że w Brnie byłem na granicy możliwości Suzuki. Byliśmy bardzo blisko Jorge Lorenzo, a z drugiej strony mocno odjechałem Aleixowi. Kiedy patrzyłem na wyniki, Aleix tracił do mnie ponad dwadzieścia sekund. To oznacza, że pracuję bardzo dobrze i wykonuję dobrą robotę z Suzuki. Jeśli tylko uzyskamy dodatkową moc, to możemy sprawić sporą niespodziankę - podsumował 20-letni motocyklista.