Honda może udostępnić dane z telemetrii motocykla Marca Marqueza

Zespół Repsol Honda Team po raz kolejny postanowił zabrać głos w sprawie incydentu pomiędzy Valentino Rossim a Marcem Marquezem, do którego doszło podczas Grand Prix Malezji. W obronie Marqueza stanął Shuhei Nakamoto, wiceprezydent Hondy.

W trakcie wyścigu o Grand Prix Malezji doszło do zażartej walki pomiędzy Valentino Rossim a Marcem Marquezem. Na siódmym okrążeniu Włoch próbował wypchnąć Hiszpana na zewnętrzną, ale doprowadził do jego upadku.

Za swoje zachowanie "Doctor" został ukarany trzema punktami karnymi i w ostatnim wyścigu sezonu w Walencji ruszy z końca stawki. Sędziowie wyścigu o Grand Prix Malezji nie zgodzili się z argumentami Rossiego, że Marquez celowo blokował go na trasie i nie nałożyli kary na Hiszpana.

Jaka jest twoja opinia na temat sytuacji po Grand Prix Malezji?

Shuhei Nakamoto: Nam, jako Honda Racing Corporation, jest bardzo przykro z sytuacji, która powstała. Przede wszystkim chcielibyśmy podkreślić, że Marc stał się obiektem bezpodstawnych oskarżeń po wyścigu na Phillip Island. Oczywiście, nie ma podstaw, aby sądzić, że chciał w jakikolwiek sposób pomóc któremuś z zawodników w walce o tytuł. Musimy wziąć pod uwagę, że jechał na limicie, chciał wygrać wyścig i zrobił to. Można nawet zobaczyć jak Valentino Rossi i Marc Marquez ściskają sobie ręce po wyścigu w Australii, gratulując wielkiej i uczciwej walki.

Czy uważasz, że walka w trakcie Grand Prix Malezji pomiędzy Marcem a Valentino została spowodowana przez oskarżenia tego drugiego?

- Szczerze powiedziawszy, nie sądzę. Wszyscy wiemy, że Marc jedzie na sto procent w każdym wyścigu. To jest jeden z powodów, dla których wszyscy go kochają i ma fanów na całym świecie. On zawsze jedzie na limicie, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. W swojej karierze stoczył już wiele wspaniałych bitew i nikt na to nie narzekał. W Malezji Marc od początku wyścigu walczył z pełnym zbiornikiem paliwa, tak było w tym roku już kilka razy. To doprowadziło do błędu w Malezji na pierwszych okrążeniach, kiedy wyprzedził go Lorenzo. Następnie dogonił go Valentino i zaczęli toczyć ostrą walkę o trzecie miejsce. Wyprzedzenia były ekstremalne z obu stron. Dwóch największych mistrzów walczyło ze sobą na torze.

Czy to możliwe, aby Marc celowo zwalniał Valentino?

- Czasy okrążeń były bardzo szybkie, co pokazuje, że Marc nie miał takiego zamiaru. Ponadto, doszło do jego upadku i Valentino miał pusty tor przed sobą. Tymczasem czasy jego okrążeń nie były szybsze niż podczas walki z Marquezem. Wierzymy, że obaj jechali na limicie. Marc chciał trzeciego miejca, chciał spróbować dogonić Daniego i Jorge. Jednak jego bitwa z Valentino doprowadziła do powstania sporej straty. Takie jest ściganie i kiedy masz dwóch tak utalentowanych zawodników jak Marc i Valentino, to oglądamy wspaniałą walkę.

Czy wierzysz, że Valentino kopnął motocykl Marca?

- Oczywiste jest to, że Valentino umyślnie pchnął Marca na zewnątrz toru, co jest niezgodne z przepisami, więc Marc nie miał innego wyjścia jak próbować jechać po zewnętrznej. Dane z motocykla Marca pokazują, że próbował uniknąć kontaktu z Valentino, ale jego dźwignia hamulca przedniego została wciśnięta i przednie koło się zablokowało. To doprowadziło do upadku. Wierzymy, że naciśnięcie hamulca było efektem kopniaka Rossiego. Dane z telemetrii motocykla Marca są dostępne, jeśli ktoś z Dorny, FIM lub mediów chce je zobaczyć.

Czy wierzysz, że Marc mówił prawdę, gdy twierdził, że nie chciał blokować Valentino?

- Znam Marca bardzo dobrze. To jest dobry chłopak, ma silne wartości i zaszczepioną postawę fair-play. Marc próbował bronić swojej pozycji na torze, tak jak robi to każdy zawodnik. Wierzymy mu w stu procentach.

Jakie jest twoje stanowisko w sprawie działań Dyrekcji Wyścigu?

- Szanujemy decyzję Dyrekcji Wyścigu i nie chcę jej osądzać. Nie chcę mówić czy taka kara dla Valentino jest dobra czy zła. Jednak wierzę, że było dość argumentów i dowodów za tym, aby podjąć decyzję w tej sprawie jeszcze w trakcie trwania wyścigu. Nie trzeba było czekać do jego zakończenia.

Co sądzisz o odwołaniu Valentino do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie?

- Ma do tego prawo. My będziemy szanować decyzję CAS.

Komentarze (0)