Bradley Smith ma za sobą najlepszy sezon w karierze. W zeszłym roku Brytyjczyk zdobył 181 punktów, co dało mu szóste pozycji w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Smith był najlepszym zawodnikiem z satelickich zespołów. Jednak jego negocjacje z Monster Yamaha Tech3 w sprawie nowego kontraktu przeciągały się i po wielu tygodniach obie strony poinformowały o podpisaniu rocznej umowy.
Jeszcze przed startem nowego sezonu Smith poinformował, że kończy współpracę z Francuzami. - Pierwszy raz zaczynam sezon w sytuacji, w której pewne jest, że zmienię pracodawcę. Byłem związany z Monster Yamaha Tech3 przez pięć lat. Dwa lata spędziłem tam w Moto2, później były trzy lata z MotoGP. Po czwartym roku ta przygoda dobiegnie końca - napisał Smith na swoim blogu.
Partnerem Smitha w zespole jest Pol Espargaro. Hiszpan w zeszłym roku szybciej doszedł do porozumienia z szefostwem w sprawie nowego kontraktu, choć jego wyniki były dużo gorsze. "Polyccio" jest jednak bezpośrednio związany kontraktem z fabrycznym zespołem Yamahy. - Czułem się wspaniale w Tech3, ale szef zespołu Herve Poncharal jasno dał mi do zrozumienia, że kontrakt nie będzie przedłużony, nawet jeśli dobrze wykonam swoją robotę. Tech3 jest wspierany przez Yamahę, która w ten sposób chce promować młode talenty. Tymczasem ja skończę 26 lat w tym sezonie. Chciałbym być ciągle uznawany za młody talent, ale tak już nie jest - dodał Smith.
Sytuacja w jakiej znalazł się Smith sprawiła, że brytyjski motocyklista jest niezwykle zmotywowany przed startem nowego sezonu. - Tak czasem się dzieje w MotoGP. Daje mi to jeszcze większego kopa. Nie czuję, że muszę coś udowodnić. Po zeszłym sezonie, w którym osiągałem świetne wyniki, jestem na dobrej pozycji. Moja wiara w siebie i pewność siebie stoją na wysokim poziomie. Powoli orientuję się co jest potrzebne w MotoGP, aby szybko jeździć, choć przed tym sezonem to zadanie zostało nam utrudnione przez nowe opony i elektronikę - stwierdził Smith.
Równocześnie Smith ma świadomość, że znalezienie nowego pracodawcy w MotoGP nie będzie łatwym zadaniem. - Już przed startem sezonu jest wiele plotek na temat ruchów transferowych. Niektóre kontrakty zostaną podpisane szybko, bo wielkie nazwiska chcą mieć to z głowy. Dzięki temu zawodnicy z czołówki będą mogli się koncentrować na sezonie. Chciałbym być w takiej samej sytuacji, ale nie jestem zawodnikiem z pierwszej półki. Dużo też zależy od tego czy niektórzy zawodnicy będą gotowi na podjęcie ryzyka i zmianę pracodawcy. Jeśli wybiorą komfortową opcję i przedłużą kontrakty, to nie będę mieć dużego pola manewru. Na razie muszę być cierpliwy - podsumował Smith.