Informacja o starcie KTM z "dziką kartą" w Walencji nie jest zaskoczeniem. Podobnie było przed dwoma laty, gdy do powrotu do MotoGP szykowało się Suzuki. Wtedy na starcie w Walencji ustawił się Randy de Puniet, który był zawodnikiem testowym japońskiego zespołu.
W przypadku KTM testerami są Mika Kallio oraz Thomas Luthi. Fin w pełni poświęcił się roli zawodnika testowego i zrezygnował w tym roku ze startów w kategorii Moto2. Z kolei Szwajcar nadal startuje w tej kategorii, dlatego szansę występu z "dziką kartą" w Walencji otrzyma Kallio. Dla zawodnika i jego zespołu będzie to okazja, aby sprawdzić poziom konkurencyjności swojej maszyny przed jej debiutem w sezonie 2017.
We wtorek Kallio i Luthi testowali maszyny KTM na torze Red Bull Ring, gdzie odbywają się nieoficjalne testy MotoGP. Obaj zawodnicy sklasyfikowani zostali na końcu stawki, ale ich strata do rywali była minimalna. - Myślę, że każdy może być zadowolony, że jesteśmy w tym miejscu z innymi ekipami. Czasy okrążeń są na dobrym poziomie. Staraliśmy się naśladować prace innych, chcieliśmy zobaczyć jak zachowuje się motocykl i gdzie najbardziej tracimy do rywali. Tracimy dwie sekundy do najszybszego zawodnika i to jest dobry wynik. Mamy jeszcze sporo czasu na pracę, bo wyścig w Walencji odbędzie się w listopadzie - powiedział Kallio.
Dla Kallio występ w Walencji będzie najprawdopodobniej jedyną okazją, aby wystąpić w MotoGP na motocyklu austriackiego producenta. KTM na sezon 2017 podpisał kontrakty z Bradleyem Smithem i Polem Espargaro.
ZOBACZ WIDEO Ogłoszenie kadry Polski na igrzyska w Rio (konferencja) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}