W niedzielnym wyścigu MotoGP po wygraną sięgnął Marc Marquez. Hiszpan dojechał do mety z bezpieczną przewagą nad resztą stawki, bo jego najgroźniejsi rywale wywrócili się na 18. okrążeniu. W jednym zakręcie zderzyli się Andrea Dovizioso, Jorge Lorenzo i Dani Pedrosa.
Do incydentu doszło w momencie, gdy Dovizioso wyprzedził Lorenzo. Włoch opóźnił hamowanie, przez co razem ze swoim partnerem z Ducati wyniósł się szerzej. Chciał to wykorzystać Pedrosa, który utrzymał wąską linię jazdy. W kierunku Hiszpana skręcił jednak Lorenzo i zderzył się z rodakiem, a "Dovi" nie był w stanie ominąć upadających rywali.
- Obrazki z tego wypadku są jasne. Nie chcę jednak zbyt wiele o nim mówić. Nie chcę twierdzić, że to wina tego, czy tamtego zawodnika. Akurat tak się stało, że zderzyło się trzech najczyściej jeżdżących zawodników w MotoGP - ocenił po wyścigu Lorenzo.
Wypadek okazał się fatalny w skutkach dla Dovizioso, który przed zawodami w Jerez był liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Włoch opuścił Hiszpanię z zerowym dorobkiem, podczas gdy Marquez zainkasował zwycięstwo i obecnie w tabeli dzielą ich aż 24 punkty.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem
- To było pechowe zdarzenie. Każdy z nas skończył na ziemi, a nigdy wcześniej nie byliśmy zaangażowani w takie manewry. Tutaj zadziałał efekt domina. Sytuacja zakończyła się fatalnie szczególnie dla Ducati i Andrei, bo on walczy o tytuł - dodał Lorenzo.
Podobnego zdania był Pedrosa. - Zderzyło się trzech zawodników, którzy jeżdżą bardzo czysto. To nie jest coś, czego chcieliśmy. Do tego momentu jechaliśmy bardzo dobry wyścig i każdy z nas zasługiwał na dobry rezultat - stwierdził zawodnik Repsol Honda Team.
Hiszpan zdradził, że nie widział w feralnym zakręcie Lorenzo. - Jorge razem z Andreą wyjechali szeroko w tym zakręcie. On chciał odzyskać swoją pozycję i być może nie oczekiwał, że ja się tam znajdę. Moja sytuacja była taka, że ich nie widziałem. Nagle zobaczyłem jak Jorge jedzie w moim kierunku. Byłem na prawo od niego i nie mogłem nic zrobić. Lorenzo był w środku, mógł również mnie nie widzieć, ale jeśli chciał wrócić do linii wyścigowej, to mógł najpierw sprawdzić czy jest ona wolna - ocenił 32-latek.
Lorenzo nie zgodził się jednak z opinią Pedrosy. - Zawodnik z tyłu, czyli Pedrosa, jako jedyny miał idealny pogląd na sytuację. My nie mamy oczu z tyłu głowy. Chciałbym startować mając również oczy z tyłu, ale to nie jest możliwe. To motocyklista za nami musi zachować się odpowiedzialnie. Ja, Dani czy Andrea nigdy nie uczestniczyliśmy w takich incydentach, więc tak jak mówiłem, nie chcę zrzucać winy na któregokolwiek z nas - zakończył Lorenzo.