Dani Pedrosa ma pretensje do sędziów. "Zasługuję na większy szacunek"

Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Dani Pedrosa na torze w Jerez
Materiały prasowe / Michelin / Na zdjęciu: Dani Pedrosa na torze w Jerez

W tym roku w MotoGP nie brakuje kontrowersyjnych decyzji sędziów. Po wydarzeniach z Grand Prix Argentyny zapowiedzieli oni, że wyciągną wnioski i będą surowiej karać zawodników. - Zasługuję na więcej szacunku - twierdzi z kolei Dani Pedrosa.

W tym artykule dowiesz się o:

Dani Pedrosa nie ukończył ostatniego Grand Prix Hiszpanii wskutek zderzenia z Jorge Lorenzo i Andreą Dovizioso w zakręcie numer sześć. Ten incydent wyeliminował całą trójkę z walki o zwycięstwo na torze w Jerez. Sędziowie FIM przyjrzeli się zdarzeniu, ale nie podjęli żadnych działań i nie nałożyli kar.

Dla Pedrosy był to kolejny fatalny wypadek w tym roku. W Grand Prix Argentyny zawodnik Repsol Honda Team został wywrócony po ataku Johanna Zarco i złamał nadgarstek. Wtedy też stewardzi zapowiedzieli, że zaczną surowiej karać motocyklistów z królewskiej kategorii.

- Po wyścigu w Jerez poszedłem do sędziów, ponieważ chciałem zrozumieć ich decyzję. Zacząłem zadawać pytania. W Jerez byłem w środku zakrętu i na właściwej linii toru. Tak. Zawodnicy Ducati byli na zewnątrz? Tak. Wracali do optymalnej linii po błędzie? Tak. Kto w takim razie ma pierwszeństwo wyboru ścieżki? Ten, który jedzie prawidłowo czy ten, kto jedzie na zewnątrz? Ten, który jedzie prawidłowo. To kto w takim razie jest winny? Właśnie podjęliśmy decyzję - opisał swoją rozmowę z sędziami 32-latek.

Hiszpan odnosi wrażenie, jakby momentami sędziowie nie znali się na wyścigach motocyklowych. - Chcę, by dobrze rozumieli co się dzieje na torze, bo czasem tego nie wiedzą. Nie mają z tym do czynienia. Ledwo mogę chodzić po wypadku w Jerez, a poszedłem do sędziów. Tymczasem dyrektor wyścigu, pan Webb, nawet nie chciał dołączyć do naszej rozmowy. Zasługuję na większy szacunek - dodał.

Pedrosa wrócił też do wydarzeń z Argentyny, kiedy to Zarco nie otrzymał kary za kolizję z jego udziałem, zaś sędziowie surowo ukarali Marca Marqueza. - Jeśli chodzi o mnie i Johanna, to był incydent wyścigowy. Wyleciałem w powietrze, bo zostawiłem miejsce Zarco i wylądowałem w szpitalu. Tym razem, być może Lorenzo mnie nie widział albo nie spojrzał i nie oczekiwał mnie w środku zakrętu. Jednak nie zrobił żadnego manewru, by uniknąć kolizji. Znów byłem szybki, znów upadam i znów to jest incydent wyścigowy - ocenił Hiszpan.

Sędziowie przekazali też Pedrosie, że jeśli nie zgadza się z ich decyzjami, to może się od nich odwołać. - Tak mi powiedziano, że mogę złożyć apelację. Nie jestem zły, ale jestem rozczarowany, bo takimi akcjami sędziowie przekazują odpowiedzialność w ręce zawodników. Gdybym się odwoływał, wyglądałoby to jak walka z Jorge. Nie, nie o to mi chodzi - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Komentarze (0)