O negocjacjach między Suzuki a Joan Mirem mówiło się w padoku MotoGP od kilku tygodni. 20-latek uważany jest za największy talent w wyścigach motocyklowych w ostatnich latach. W zeszłym sezonie Hiszpan w cuglach zdobył tytuł mistrzowski w Moto3, a w tegorocznej kampanii bardzo szybko dopasował się do maszyny z Moto2.
Szefowie ekipy z Hamamatsu uznali, że Mir jest świetną inwestycją w przyszłość i podpisali z nim dwuletni kontrakt. Hiszpan zastąpi w zespole Andreę Iannone. Włoch, choć ostatnio notuje coraz lepsze wyniki, wprowadzał niezdrową atmosferę do teamu i miał nie przykładać się do rozwoju motocykla GSX-RR. W tej sytuacji Iannone w kolejnym sezonie będzie reprezentować Aprilię.
- To miły, bardzo ambitny chłopak. Może być bardzo szybki. Ma wszystkie cechy, których szukamy w młodych zawodnikach. Dla nas ważne jest to, że nie tylko patrzył na to, że oferujemy mu motocykl fabryczny. Dla niego ważny był też nasz projekt, to jakie stwarzamy mu możliwości. Rozmawiałem z nim i zdałem sobie sprawę z tego, że ma otwarty umysł. Zdecydowanie chciał do nas dołączyć i to dla nas wielki impuls - powiedział Davide Brivio, szef zespołu.
Wcześniej Mir prowadził negocjacje z Repsol Honda Team. Japończycy zawarli nawet przedwstępną umowę z młodym Hiszpanem, ale do jej finalizacji nie doszło. W Suzuki wierzą, że Mir pójdzie drogą Mavericka Vinalesa oraz Alexa Rinsa. Obaj trafiali do japońskiej ekipy prosto z Moto2 i szybko zaczęli odnosić sukcesy na modelu GSX-RR.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018: Przewodnik po Moskwie dla kibica: Lotnisko