Od wielu lat kibice MotoGP są zaskakiwani przez Marca Marqueza, który bije kolejne rekordy i pnie się w górę w klasyfikacji wszech czasów. Hiszpan jest wciąż bardzo młody, a ma już na swoim koncie siedem tytułów mistrza świata, w tym aż pięć w kategorii królewskiej. Aby dostać się do grona absolutnych rekordzistów, trzeba rozpocząć karierę niezwykle szybko.
Podczas ostatniej rundy motocyklowych mistrzostw świata w hiszpańskiej Walencji w kategorii Moto3 zadebiutował Can Oncu. O ogromnym talencie drzemiącym w 15-latku mówiło się od dawna. W cuglach sięgnął on po tytuł mistrzowski w serii Red Bull Rookies Cup, która w ostatnich sezonach wypromowała wielu czołowych zawodników. Występ z "dziką kartą" w Walencji był swego rodzaju nagrodą za tegoroczny sukces"
Kenan Sofuoglu, do niedawna najlepszy Turek w motocyklowym świecie, zapowiadał już w zeszłym roku, że wkrótce jego kraj doczeka się wielkiego zawodnika. Wydarzenia z toru im. Ricardo Tormo pokazują, że Sofuoglu może mieć sto procent racji.
Presja przed debiutem
Wypowiedzi wielu zawodników na temat talentu, jaki drzemie w Oncu sprawiły, że Turek przystępował do zawodów w Walencji pod sporą presją. Zadania nie ułatwiały mu też warunki panujące w Hiszpanii, gdzie od piątku padał ulewny deszcz. Na mokrym asfalcie błędy popełniali najlepsi zawodnicy. Jemu udało się uniknąć wywrotki.
Już sobotnie kwalifikacje pokazały, że w mieszanych warunkach Oncu czuje się jak ryba w wodzie. Młody Turek zakwalifikował się na czwartej pozycji. To był pstryczek w nos dla Darryna Bindera. Reprezentant RPA od początku sezonu był etatowym zawodnikiem KTM-a i nie potrafił uzyskać tak dobrych wyników jak Oncu. 15-latek już w debiucie pokazał, że z motocyklem austriackiego producenta nie jest tak źle, jak się wszystkim wydawało.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot wie, gdzie ma największe rezerwy. "Z trenerem mówiliśmy jednym językiem"
Najlepsze dopiero miało nadejść. W niedzielnej rozgrzewce Oncu był daleko z tyłu, więc oczekiwania względem jego wyniku nieco zmalały. Jednak gdy rozpoczęła się rywalizacja w wyścigu, kibice i eksperci znów przecierali oczy ze zdumienia. Turek zaraz po starcie znalazł się w czołówce. Opady deszczu były tak obfite, że tor w Walencji zaczął przypominać rwącą rzekę. W takich warunkach upadki notowali kolejni zawodnicy, ale nie Oncu.
W drodze po zwycięstwo
Oncu przez znaczną część dystansu pozostawał na drugim miejscu. Kamery coraz częściej zaczęły pokazywać garaże ekipy KTM-a, gdzie panowała nerwowa atmosfera. Już sano dowiezienie takiego wyniku w debiucie byłoby czymś niesamowitym. Jednak na dwanaście okrążeń przed metą upadek zanotował liderujący Tony Arbolino. Po raz pierwszy w karierze, być może nie ostatni, Oncu znalazł się na czele wyścigu motocyklowych mistrzostw świata.
W tym momencie w boksach ekipy KTM-a zrobiło się niezwykle gorąco. Brat bliźniak Cana, Deniz, szalał z nerwów na linii start-meta, pokazując liderowi wyścigu, by zwolnił i bezpiecznie dojechał do mety. Przewaga Oncu nie malała. W trudnych warunkach nikt nie był w stanie odrobić tak dużej straty.
Pod koniec rywalizacji tylko sam Turek mógł odebrać sobie zwycięstwo. Na okrążenie przed końcem wyścigu, Oncu zaliczył uślizg tylnego koła. Udało mu się uratować z opresji i nie doszło do upadku. Po przekroczeniu linii mety w Walencji wybuchła wielka radość. Turek pobił bowiem rekord Scotta Reddinga, wygrywając wyścig w wieku 15 lat i 155 dni. Stał się tym samym najmłodszym zawodnikiem w historii, który wygrał wyścig mistrzostw świata.
Jaka przyszłość czeka Oncu?
Wiele wskazuje na to, że dla Oncu nie było to ostatnie zwycięstwo w Moto3. W przyszłym roku turecki motocyklista pojawi się w mistrzostwach świata na pełen etat. Wygrana w Walencji sprawiła, że niektórzy zaczną wymieniać go w gronie kandydatów do tytułu i oczekiwać zwycięstw. To będzie dla niego prawdziwy test.
Oncu może też wypromować motorsport w ojczyźnie. W ostatnich latach sukcesy odnosił wspomniany wcześniej Sofuoglu, ale ten zakończył karierę na początku tego roku wskutek kontuzji. I co najważniejsze, 34-latek nigdy nie przebił się do najwyższej klasy. Przyszło mu święcić klasy w mniej prestiżowej serii World SuperSport, do której bardzo często trafiają zawodnicy, którym nie wyszły kariery w motocyklowych mistrzostwach świata.
Sofuoglu żyje jednak w bardzo dobrych relacjach z prezydentem Turcji, Recepem Erdoganem. Przy jego wsparciu zaczął nawet budować tor, na którym zamierza uczyć kolejne pokolenia motocyklistów. - Odkąd tylko mieliśmy małe motocykle, to jeździliśmy na nich bez przerwy. Najpierw były to crossówki, później Kenan zaproponował treningi na asfalcie. Zasugerował mi i bratu, że tego typu wyścigi są bardziej popularne i dają nam więcej możliwości - mówił przed weekendem Oncu, jasno wskazując swojego sportowego mentora.
W niedalekiej przyszłości do motocyklowych mistrzostw świata może się przedostać też drugi z braci Oncu, Deniz. - Cały czas jesteśmy razem. Trenujemy wspólnie, mieszkamy, śpimy. Należymy do jednego teamu. Dla nas ściganie na motocyklach to spełnienie marzeń - dodawał Oncu.
Gdy Oncu sięgał po zwycięstwo w Walencji, z motocyklowymi mistrzostwami świata żegnał się akurat ten, do którego należał poprzedni rekord. Scott Redding, bo o nim mowa, jako 15-latek triumfował w Grand Prix Wielkiej Brytanii na Silverstone w roku 2008. Jego kariera nie rozwinęła się tak jak powinna, co jest przykładem na to, że nie zawsze szybkie odnoszenie triumfów pomaga w rozwoju kariery.
Turkowi pozostaje mieć nadzieję, że pójdzie śladem Marqueza. Hiszpan, choć ma ledwie 25 lat, jest już siedmiokrotnym mistrzem świata. Z Oncu łączy go kilka faktów - chociażby wsparcie Red Bulla oraz KTM-a na początku swojej drogi z motocyklowymi mistrzostwami świata.