W tym artykule dowiesz się o:
Po raz ostatni z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na zakończenie sezonu 2014. Wtedy każdy z przedstawicieli wielkiej czwórki przedłużył kontrakt, choć nie obyło się bez problemów. Najszybciej uczynili to Valentino Rossi oraz Marc Marquez. Włoch wtedy wracał do wysokiej formy, był na drodze po wicemistrzostwo świata, zaś Hiszpan wygrywał wyścig za wyścigiem i podążał po swój drugi tytuł mistrzowski.
Jorge Lorenzo był w tamtym okresie zawiedziony postawą Movistar Yamaha MotoGP. Japończycy w sezonach 2013-2014 wyraźnie odstawali od Repsol Honda Team, co nie podobało się Hiszpanowi. Sporo dyskutowało się też o przyszłości Daniego Pedrosy, który wyraźnie zaczął przegrywać wewnętrzną rywalizację z Marquezem, ale ostatecznie i on podpisał nowy, dwuletni kontrakt.
- Fajnie będzie zobaczyć te wszystkie zagrywki poza torem, bo wszystkie czołowe zespoły mają zawodników z kończącymi się kontraktami. Zazwyczaj w MotoGP podpisywane są dwuletnie umowy, więc będzie dużo dyskusji i plotek. Na początku sezonu zawodnicy zrobią rozeznanie, jak dany zespół radzi sobie z nowymi okolicznościami w MotoGP, czyli nowym oprogramowaniem i oponami. Dla każdego zawodnika jest ważne, aby kolejne dwa lata spędzić w konkurencyjnym teamie - powiedział w styczniu na prezentacji Movistar Yamaha MotoGP Lin Jarvis, szef zespołu.
Przed startem nowego sezonu sytuacja wygląda inaczej. Jorge Lorenzo właśnie zdobył upragniony trzeci tytuł mistrzowski z Yamahą i zdominował pierwsze tegoroczne testy MotoGP, co zapowiada kolejny udany rok w wykonaniu "Por Fuery". W tej sytuacji inny rozwój wypadków niż przedłużenie kontraktu przez hiszpańskiego motocyklistę będzie zaskoczeniem. Tym bardziej, że Lorenzo wiele razy podkreślał, że chce zakończyć karierę w barwach japońskiego zespołu. Z kolei Yamaha pod koniec minionego sezonu miała za złe Hiszpanowi, gdy ten w ferworze walki o tytuł mistrzowski z Rossim, ostro krytykował swojego kolegę z zespołu, ale Japończycy zapewniają, że o tamtych wydarzeniach już nikt nie pamięta.
- Nie wiem kiedy dojdzie do pierwszych podpisów. Myślę, że najwcześniej po trzech, czterech wyścigach nowego sezonu. Chociaż równie dobrze może stać się to wcześniej, nigdy nie wiadomo - ocenił Jarvis.
- Jeśli wiesz, co się wydarzy w przyszłości, nawet już przed pierwszym wyścigiem, to daje Ci większy spokój. Nie spieszy mi się, ale zobaczymy czy uda nam się ustalić kwestie mojej przyszłości jeszcze przed rozpoczęciem sezonu - powiedział Lorenzo na prezentacji zespołu.
Valentino Rossi jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem w całej stawce mistrzostw. W tym roku Włoch skończy 37 lat, ale nie myśli jeszcze o zakończeniu kariery. Marzeniem "Doctora" jest dziesiąty tytuł mistrzowski i poprawienie niektórych rekordów. Dlatego tak bardzo włoski motocyklista przeżył przegraną batalię o tytuł z Lorenzo w minionym sezonie.
Rossi w tym roku po raz kolejny rzuci wyzwanie Lorenzo i pozostałym zawodnikom. - Jeśli popatrzymy na rozwój człowieka, to pomiędzy 36. a 37. rokiem życia nie ma wielkiej różnicy. Dlatego nie martwię się tym, że będę o rok starszy - mówił włoski motocyklista przed paroma tygodniami.
Jeśli Rossi będzie konkurencyjny i będzie w stanie walczyć o zwycięstwa, to należy się spodziewać kolejnego przedłużenia umowy. Włoch jest kurą znoszącą złote jaja dla zespołu - chociaż przegrał batalię o tytuł przed rokiem, to Yamaha i tak sprzedaje dziesięć razy więcej gadżetów w barwach Rossiego niż Lorenzo. Wielu kibiców przychodzi na trybuny wyłącznie dla Włocha, co było widać w minionym sezonie, gdy wzrost formy Rossiego doprowadził do rekordowej frekwencji na niektórych wyścigach. Dlatego należy się spodziewać, że dopóki "Doctor" będzie w stanie walczyć o czołowe miejsca, dopóty jego miejsce w MotoGP będzie bezpieczne.
Nerwowych ruchów nie powinno być również w Repsol Honda Team. Przedłużenie umowy z Marcem Marquezem powinno być formalnością - Japończycy widzą w nim "złote dziecko" MotoGP, zawodnika z talentem na miarę Valentino Rossiego. Chociaż w minionym sezonie Honda przygotowała mniej udany motocykl i również w tym roku dyspozycja Japończyków będzie sporą niewiadomą, to pozostaje najlepszą opcją dla Marqueza.
Przejście dwukrotnego mistrza świata MotoGP do Yamahy trudno sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę jego nie najlepsze relacje z Lorenzo, a transfer do Ducati wiązałby się ze sporą niewiadomą - Włosi ostatni wyścig wygrali w roku 2010.
Inaczej wygląda sytuacja Daniego Pedrosy. Startuje w MotoGP od ponad dziesięciu lat i nie zdobył jeszcze tytułu mistrzowskiego. Potrafi wygrać kilka wyścigów w przeciągu sezonu, ale to za mało, by walczyć o mistrzostwo. W minionym sezonie dodatkowym zmartwieniem dla Hiszpana były problemy z syndromem tzw. pompującego przedramienia. Pedrosa poddał się kolejnej operacji, obecnie korzysta z nowoczesnej rehabilitacji i liczy na przełom w roku 2016.
Jeśli Pedrosa nie zacznie wygrywać, to Honda może poszukać nowego zawodnika. Japończycy już kilka razy udowodnili, że nie boją się stawiać na młodych, dlatego wtedy szanse na angaż w Repsol Honda Team mógłby mieć Jack Miller. W sezonie 2014 Australijczyk został wicemistrzem świata Moto3 i od razu przeniósł się do królewskiej klasy, gdyż Honda zaproponowała mu kontrakt z fabrycznym teamem. W zeszłym roku Miller zdobywał punkty dla LCR Honda MotoGP, w tym sezonie będzie punktować dla Marc VDS Estrella Galicia, ale jego przyszłość i jego kontrakt opłacane są przez fabryczny zespół z Japonii. Jeśli jazda Millera nie przekona włodarzy Hondy, to na pewno spojrzą w kierunku zawodników z Moto2. Tam również nie brakuje młodych gniewnych - największym talentem pochwalić się mogą Alex Rins, Johann Zarco czy Alex Marquez.
Ciekawie wygląda sytuacja Mavericka Vinalesa. Hiszpan zadebiutował w sezonie 2015 w MotoGP w barwach Suzuki, a jego jazda wywarła spore wrażenie na ekspertach. Vinales podpisał dwuletnią umowę z opcją przedłużenia na kolejny rok, ale decyzja w tej sprawie należy do teamu. Należy przypuszczać, że Japończycy będą mocno naciskać, aby młody Hiszpan reprezentował ich barwy również w sezonie 2017.
- Maverick ma doświadczenie w MotoGP, ale nie znam szczegółów jego umowy z Suzuki. Słyszałem, że podpisał kontrakt na dwa lata z opcją na trzeci rok. Wkrótce to będzie gorące nazwisko w MotoGP, co do tego nie ma wątpliwości. To jest motocyklista, na którego Yamaha zwróciła uwagę i inne zespoły również - mówił w styczniu Lin Jarvis.
Jeśli Yamaha będzie chciała mieć w swoich szeregach Vinalesa w sezonie 2017, to zapewne zapłaci Suzuki rekompensatę za wcześniejsze zerwanie umowy. Hiszpan wcale jednak nie musi myśleć o zmianie pracodawcy - wystarczy, że Suzuki przygotuje na ten rok konkurencyjny motocykl, który pozwoli mu walczyć o wygrane.
Po sezonie 2016 dobiegają końca również umowy zawodników z teamu satelickiego Yamahy, Monster Yamaha Tech3. Bradley Smith oraz Pol Espargaro od kilku lat liczą na pozycję w głównym zespole, ale mogą się tego nie doczekać. Wprawdzie Smith w zeszłym sezonie odjechał najlepszy sezon w karierze, zajmując piąte miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw, ale jego pozycja w zespole nie jest najmocniejsza. W zeszłym roku Francuzi z Tech3 wcześniej przedłużyli umowę z Espargaro, choć ten notował słabsze wyniki. Hiszpan jest w o tyle komfortowej sytuacji, że jest związany kontraktem z fabrycznym teamem Yamahy i Japończycy mają spory wpływ na jego dalszy rozwój kariery.
Niewykluczony jest scenariusz, w którym Francuzi na rok 2017 pozostawią w zespole kogoś z dwójki Smith-Espargaro, a drugie miejsce w zespole otrzyma przedstawiciel młodszego pokolenia, który będzie się oswajać z motocyklem MotoGP z myślą o kolejnych sezonach.
Ducati powinno być zespołem, który będzie najmocniej zdesperowany, aby ściągnąć do siebie zawodnika z czołówki. Włosi od lat nie wygrali wyścigu, co staje się ich obsesją, a ambicje i budżet szefów zespołu są ogromne. Przed laty Włochom nie udało się skusić bajecznym kontraktem Lorenzo, ale niewykluczone, że powtórzą swoje starania o aktualnego mistrza świata.
Mało realny wydaje się powrót do MotoGP na pełen etat Caseya Stonera, który od tego roku jest zawodnikiem testowym Ducati. W tej sytuacji najpewniej w zespole powinien się czuć Andrea Iannone. Młody Włoch awansował do głównej ekipy po udanych startach w satelickim zespole Octo Pramac Yakhnich i w zeszłym roku był lepszy od Andrei Dovizioso, który startuje w MotoGP od wielu lat. To właśnie "Dovi" powinien czuć się zagrożony. W kolejce na jego miejsce czyhać będzie m. in. Scott Redding. Młody Brytyjczyk przed sezonem 2016 trafił do satelickiego teamu Pramac i ma nadzieję, że podąży drogą Iannone - po dobrych startach otrzyma kontrakt z Ducati.
W mniejszych teamach również powinno być ciekawie. Aprilia Racing Team na sezon 2017 podpisał już kontrakt z Samem Lowesem, który notuje dobre wyniki w kategorii Moto2. To oznacza, że po zakończeniu roku 2016, z zespołem pożegna się ktoś z dwójki Stefan Bradl - Alvaro Bautista. Końcówka minionego sezonu oraz pierwsze tegoroczne testy wskazują, że w lepszej formie jest Niemiec, ale Hiszpan na pewno łatwo nie odpuści walki o miejsce w teamie.
W sezonie 2017 w MotoGP pojawi się po latach przerwy KTM. Austriacy będą musieli znaleźć doświadczonych zawodników, którzy pomogą zespołowi w rozwoju motocykla. Pierwsze plotki mówią już o zainteresowaniu Pedrosą, gdyż za budowę ekipy odpowiada były menedżer Hiszpana. Ponadto Hiszpan jest sponsorowany przez Red Bulla, który również wspierać będzie Austriaków. Inną opcją jest Johann Zarco. Aktualny mistrz świata kategorii Moto2 postanowił spędzić kolejny sezon w mniejszej kategorii, ale w tym roku ma już testować maszynę MotoGP i szykować się do przenosin do królewskiej klasy.