W ubiegły weekend na torze Nurburgring doszło do poważnego wypadku, w którym uczestniczyły dwa sportowe samochody marki Porsche oraz BMW. Za kierownicą pierwszego z nich siedział Polak - Waldemar Pietrzak. To polski przedsiębiorca i influencer, który prowadzi w mediach społecznościowych konto "Po daily". Auto prowadzone przez Pietrzaka uderzyło w bariery przy ok. 190 km/h i stanęło w płomieniach. Na szczęście kierowca nie doznał poważniejszych obrażeń.
Policja bada wypadek na Nurburgringu
Z informacji uzyskanych przez WP SportoweFakty wynika, że śledztwo ws. wypadku na Nurburgringu wszczęła już niemiecka policja. - Mogę potwierdzić, że 5 lipca ok. godz. 18.00 komisariat policji w Adenau został powiadomiony o poważnym wypadku drogowym podczas przejazdów turystycznych na torze Nurburgring Nordschleife. Na odcinku Schwedenkreuz doszło do zderzenia dwóch pojazdów, w wyniku czego oba samochody wypadły z toru i uderzyły w barierę ochronną - mówi nam Oliver Jutz, zastępca oficera prasowego policji w Koblenz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
- Obaj kierowcy odnieśli poważne, ale niezagrażające życiu obrażenia. Obecnie trwa śledztwo, które ma na celu zbadanie przyczyny wypadku - dodaje Jutz.
Redakcja WP SportoweFakty zdobyła też komentarz zarządcy toru. W oświadczeniu prasowym przedstawiciela Nurburgringu podkreślono, że "kierowcy zdołali samodzielnie opuścić uszkodzone pojazdy".
"Systemy bezpieczeństwa toru Nurburgring Nordschleife - w tym bariery ochronne, monitoring cyfrowy i koordynacja działań - zadziałały prawidłowo. Niezależnie od tego, takie incydenty zawsze poddawane są wewnętrznej kontroli w ramach naszego zarządzania bezpieczeństwem" - napisano.
Skutki wypadku na Nurburgringu - rachunek wart tysiące euro
Ustalenia niemieckiej policji będą kluczowe nie tylko w wyjaśnianiu wypadku z udziałem polskiego kierowcy, ale również dla zarządcy Nurburgringu. Zgodnie z przepisami, tor funkcjonuje jako "płatna, jednokierunkowa droga publiczna". Dlatego kierowcy są zobowiązani do przestrzegania zasad ruchu drogowego - na wybranych fragmentach obowiązuje nawet ograniczenie prędkości. Równocześnie sprawca wypadku musi pokryć koszty związane z naprawą infrastruktury torowej. W tym przypadku kwoty mogą być liczone w tysiącach euro.
Zarządca Nurburgringu pobiera opłaty m.in. za usunięcie bariery ochronnej (nieoficjalnie ok. 30-40 euro za metr), dostawę i montaż nowej bariery ochronnej (ok. 80 euro za metr). Samo wydzielenie miejsca wypadku, czyli rozstawienie pachołków i wysłanie na miejsce pracowników to wydatek rzędu 250-300 euro. Godzina pracy personelu toru na miejscu to koszt ok. 60 euro.
W razie poważnego wypadku i całkowitego zamknięcia toru sprawca zdarzenia musi zapłacić ok. 2 tys. euro za każdą godzinę niefunkcjonowania obiektu. Jeśli uszkodzenia w infrastrukturze są mniejsze i wystarczy wyjazd samochodu bezpieczeństwa, to każde pół godziny neutralizacji na Nurburgringu kosztuje sprawcę zamieszania ok. 60 euro.
Sprawa skończy się w sądzie?
Do sieci trafiły nagrania z wypadku z udziałem Waldemara Pietrzaka. Widać na nich, że kierowca sportowego BMW zjeżdża na bok, aby zrobić miejsce rozpędzonemu Porsche. To zachowanie zgodne z kulturą jazdy na torze - wolniejsi zawodnicy mają zjeżdżać do prawej strony, aby zrobić miejsce i dać się wyprzedzić. Tyle że osoba siedząca za kierownicą BMW po chwili skręca w lewo i zaskakuje tym manewrem Polaka, który nie był już w stanie uniknąć kolizji.
- Czekałem, aż mnie koleś puści i to zrobił, po czym we mnie wjechał - powiedział polski kierowca na nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych zaraz po wypadku. W późniejszym oświadczeniu Pietrzak nie był już tak pewny swego.
"Nie wiem, kto zawinił. Niemieckie prawo drogowe nie zawsze jest precyzyjne. To sąd będzie musiał ocenić. Jedną rzeczą na moją korzyść jest to, że hamowałem i czekałem, aż ustąpi mi pierwszeństwa, a on to zrobił. Zacząłem wyprzedzać i wtedy skręcił. To tak, jakby ktoś nagle skręcił w lewo na prawym pasie autostrady, przecinając trzy pasy, żeby skręcić w prawo" - wyjaśnił Polak w komunikacie.
Warto podkreślić, że wypadek miał miejsce podczas tzw. jazd turystycznych. Można w nich uczestniczyć po wpłaceniu 30 euro i przejechać jedno okrążenie toru, na którym przed laty ścigały się gwiazdy Formuły 1. Dlatego część osób zwraca uwagę na to, że Pietrzak w tej sytuacji nie powinien był pędzić Porsche z prędkością ok. 190 km/h. Tym bardziej że do wypadku doszło w miejscu, gdzie widoczność jest ograniczona i kierowca BMW mógł po prostu nie widzieć drugiego samochodu w lusterku wstecznym.
Jeśli sprawa trafi do sądu, to będzie nieoczywista dla niemieckiego wymiaru sprawiedliwości.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty